Łysenkizm był popularny w Związku Radzieckim już w latach 30-tych (choć nie był jeszcze wtedy jedyną obowiązującą w radzieckiej biologii szkołą myślenia), ale w Polsce nikt się wtedy tą teorią nie interesował. Nikt się nią nie interesował z prostego powodu: było dla wszystkich oczywiste, że ustalenia akademika Trofima Łysenki są windowane do rangi przełomu w biologii za pomocą politycznych protekcji, nie zaś z powodu rzeczywistych naukowych osiągnięć.
To się zmieniło, gdy Polska po Jałcie dostała się pod wpływy Sowietów, najpierw stosunkowo umiarkowane, potem większe, a potem dramatycznie wielkie. I właśnie gwałtowna ofensywa łysenkizmu w polskiej biologii datuje się na przełom roku 1948 i 1949, czyli dokładnie na moment, gdy do władzy dochodzą komuniści twardogłowi, zamykając tych miękkogłowych (Gomułkę i towarzyszy) w więzieniu. O tych prostych zależnościach karier naukowych od polityki dowiadujemy się z książki, wydanej niedawno przez krakowski oddział IPN*.
Przed wojną łysenkizm nie miał jeszcze monopolu w biologii w ZSRR. Ale Trofim Denisowicz wytrwale pracował nad tym, aby taki monopol osiągnąć. Przed wielkimi czystkami jakoś tak się politycznie ustawił, że w okresie 1936-1938 ofiarami zmasowanego terroru padali jego naukowi konkurenci. Po wielkich czystkach było mu już więc łatwiej. Kiedy jego przeciwnicy, zwolennicy klasycznej genetyki (ci, którzy przeżyli wielkie czystki) interweniowali w Komitecie Centralnym WKP (b), otrzymali odpowiedź, która na koniec pogrążyła ich. Piotr Kohler pisze:
(...) Komitet Centralny powierzył rozstrzygnięcie sporu na gruncie filozoficznym Instytutowi Marksa-Engelsa-Lenina. W październiku 1939 na specjalnej sesji zorganizowanej przez redakcję „Pod Sztandarem Marksizmu”, organu filozoficznego WKP (b), filozofowie marksistowscy stwierdzili, że „teoretyczne poglądy akademika Łysenki są nie tylko fundamentalnie poprawne i skierowane przeciwko pewnym dogmatom współczesnej nauki, lecz także otwierają szerokie możliwości praktycznego wpływu człowieka na naturę roślin i mobilizują uwagę genetyki i praktyków-hodowców do walki o zmianę natury w sposób, który jest korzystny i potrzebny do zwiększenia bogactwa naszej socjalistycznej ojczyzny”.
Czyli: ponieważ socjalistyczna ojczyzna potrzebuje np. dwa razy więcej kwintali z hektara, to wpływając na naturę zbóż, metodami opracowanymi przez towarzysza Łysenkę, osiągniemy, towarzysze, dwa razy więcej! Taka to była logika.
Po wojnie Łysenko uzyskał poparcie samego Stalina i od 1948 r. jego teoria stała się jedynym uprawnionym w ZSRR podejściem do botaniki i zootechniki. Każdy botanik musiał głosić, że możliwe jest np. dziedziczenie cech nabytych roślin, a każdy zootechnik – że lepsze efekty daje zimny chów cieląt (w zimie w nieogrzanych budach, zamiast jak dawniej w oborach).
Ciekawa była recepcja łysenkizmu w Polsce. Bo chociaż jego narzucanie było prostą funkcją polityki i nauczano go w szkołach, to jednak tradycyjnym genetykom dano żyć (nie szli, jak w Ojczyźnie Proletariatu, do łagru), a nawet zachowali swoje posady na uczelniach i w PAN. W tej sposób, cichutko, robiąc swoje, przeczekali do końca stalinizmu, a zatem do upadku obowiązywania łysenkizmu w Polsce. Różnica warta zauważenia.
Roman Graczyk
* "Studia nad łysenkizmem w polskiej biologii", pod redakcją Piotra Köhlera, Instytut Pamięci Narodowej, Kraków 2013
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/61891-lysenkizm-nauka-w-szponach-ideologii