Dwa dni temu nadeszła smutna wiadomość: nie żyje Edward Mosberg, polski Żyd ocalony z Holokaustu, bardzo zaangażowany w rozwijaniu polsko-żydowskiego dialogu zwłaszcza w ostatnich latach. A także człowiek, który nigdy nie bał się mówić prawdy o niemieckich zbrodniach, i który z olbrzymią determinacją bronił dobrego imienia Polski i Polaków.
Przypominamy wywiad z Edwardem Mosbergiem, opublikowany w numerze 16/2018 tygodnika „Sieci”, a przeprowadzony przez red. Jacka Karnowskiego:
W zeszłym tygodniu [na początku kwietnia] spotkał się pan z premierem Mateuszem Morawieckim.
Edward Mosberg, ocalony z Holokaustu: To było bardzo przyjemne spotkanie. To bardzo miły człowiek. Opowiedziałem mu swoje życie, moją historię. Powiedziałem mu też moje zdanie na temat ustawy o IPN. Mówiłem, że tym prawem zbudowano napięcie między Polską a całym światem. To powinno być zmienione, żeby był spokój.
Ale za pomocą tej ustawy Polska chciała walczyć z mówieniem o „polskich obozach śmierci”. To był jej główny i w zasadzie jedyny cel.
O tym od lat powinni mówić na świecie wasi prezydenci, wszyscy, i Kwaśniewski, i Komorowski. Nie było żadnych „polskich obozów zagłady”, to wszystko było niemieckie! Ta ustawa była niepotrzebna.
Jak premier zareagował na pana słowa?
Przyjął je do wiadomości. Spędził ze mną więcej czasu, niż to było zaplanowane. Tłumaczyłem panu premierowi, że należy z tego wyjść, coś z tym zrobić. W zamian trzeba jasno mówić, jak to było. Przypominać, że Niemcy prześladowali Żydów w latach 30. XX w., że już wtedy ich wypędzali, także do Polski, że w Polsce było największe skupisko Żydów w całej Europie. I trzeba też jasno mówić, że polskiego rządu w czasie wojny nie było w Polsce.
Czyli trzeba przypominać światu podstawowe fakty?
Oczywiście. Należy mówić, że gdy Niemcy napadli na Polskę w 1939 r., nie potrzebowali pytać nikogo o nic, że robili to, co chcieli. Było przecież tak, że wszystkie inne kraje europejskie współpracowały z Niemcami, zbierały swoich Żydów i posyłały ich do Polski, do tych niemieckich obozów zagłady. Nie można o to obwiniać Polski!
Dlaczego mimo to tę straszną zbrodnię przypisuje się Polakom, depcząc prawdę?
Nie wiem, kto oskarża, ja nie oskarżam. A ludzie, którzy otwierają usta i mówią różne głupoty, powinni trzymać język za zębami. A że byli polscy kolaboranci? Oni byli wrogami narodu polskiego. Była również żydowska policja, która współpracowała z Niemcami. Jako Żyd wstydzę się tych ludzi, którzy pracowali z Niemcami. I naród polski powinien się wstydzić za tych Polaków, którzy pracowali z Niemcami, bo to byli wrogowie narodu polskiego. Taka jest prawda.
Taka jest prawda, ale świat o tym nie wie.
Na świecie nie wiedzą, że przed wojną Polska miała dwóch wrogów, nie tylko Niemców, lecz i Rosję. Nie wiedzą, że w sierpniu 1944 r. Ruscy przyszli nad Wisłę, stanęli i czekali, aż Niemcy wybiją powstańców. Byłem wtedy w obozie Mauthausen i pamiętam, jak przyszli do nas Polacy z tego powstania. Ludzie o tym dziś nie pamiętają. A to, co stało się z Żydami, to jest niemiecka historia. Oni to zrobili! Prasa, rząd muszą o tym mówić, że to były niemieckie obozy zagłady. To wszystko.
Jak o tych sprawach należy rozmawiać, żeby prawda zwyciężała?
Z Polski wyszedł papież Jan Paweł II. Ojciec Święty był specjalnym człowiekiem. On, papież, był przyjacielem Żydów. Dla jego świętej pamięci powinien Kościół uczyć ludzi, uczyć dzieci, przyjaźni między Żydami a nie-Żydami. Żydzi i nie- -Żydzi pochodzą z tego samego źródła, z tego samego drzewka i powinniśmy się kochać jak bracia. I powiem panu też to o rodzinie Ulmów, która przechowywała ośmioro Żydów. Ktoś zdradził. Przyszli Niemcy, zabili tych Żydów, zabili państwo Ulmów, zabili ich sześcioro dzieci. A ona była w ciąży. W moim pojęciu członkowie rodziny Ulmów powinni zostać świętymi.
Gdzie teraz pan mieszka?
W Stanach Zjednoczonych. Ale przyjeżdżam do Polski co roku. Osobiście nie widzę tutaj żadnego antysemityzmu.
Pięknie pan mówi po polsku.
Całe moje życie mówiłem po polsku. W domu też. Moja żona jest z Krakowa. Moje dzieci mówią po polsku. A wyjechałem z Polski w 1947 r.
Był pan więźniem niemieckich obozów.
Gdy wojna wybuchła, miałem 13 lat. Niemal całą wojnę spędziłem w obozach. W czasie Holokaustu straciłem całą rodzinę: rodziców, dwie siostry, dziadków, wujostwo, kuzynostwo. Wszyscy zostali zamordowani. Poza mną cała reszta została zamordowana przez Niemców w niemieckich obozach zagłady. Siostry w Stutthofie.
Pan jeden przeżył z całej rodziny?
Ja jeden zostałem. Często pytają, czy to cud. To nie było tak, że jeden był mądrzejszy od drugiego. Po prostu jeden miał dużo szczęścia, inny mniej. Moja żona też przeżyła obozy, jeszcze gorsze niż ja. Na pewno nigdy się nie poddałem, zawsze chciałem żyć. W obozie w Płaszowie pracowałem w biurze komendanta Amona Goetha. Widziałem, jak zabijał ludzi.
Jak wspomina pan przedwojenną Polskę?
Mieszkałem w Krakowie przy ul. Sarego, a moja żona pod samym Wawelem. Przed wojną nie wiedziałem, co to jest antysemityzm. To znaczy o tym słyszałem, ale nigdy tego nie odczułem. Nikt nikogo nie zabijał. A potem przyszli Niemcy i zrobili to, co zrobili.
Skąd wzięło się to zło?
Wszyscy Niemcy byli na jedno kopyto. A skąd to się wzięło? Trudno na to odpowiedzieć. Moje zdanie jest takie: po pierwszej wojnie Niemcy byli w biedzie. Hitler przyszedł do władzy i pozabierał wszystkie majątki Żydom. W czasie wojny Żydom z innych krajów też wszystko zabierano. To też o to chodziło.
Jakie jest pana przesłanie dla kolejnych pokoleń?
Nie wolno kłamać. Trzeba mówić prawdę. Na przykład o Jedwabnem. Mówią, że tam zabito tysiąc, dwa tysiące. Tak nie wolno. Nie wiemy ilu. Więc mówię: „grupa Żydów” została tam zabita. Nie wolno powiedzieć czegoś, jeśli się tego nie wie.
Przyjeżdża pan do Polski co roku. To jest pana wewnętrzna potrzeba?
Straciłem tu całą rodzinę. Jak idę po Krakowie, gdziekolwiek idę, to sobie przypominam: tu siedziałem przy stole z moim ojcem, tu z moją matką, a tam z moimi siostrami.
Jak pan zdołał po czymś takim odbudować swoje życie?
Bardzo ciężko pracowałem całe życie. Moim celem jest teraz dbanie o to, by nie zapomnieć. By był spokój między Polską a Żydami w Izraelu. Bo niektórym się zdaje, że wszystko wiedzą. Nie wolno mówić kłamstw, nie wolno oskarżać, trzeba mówić tylko prawdę. Żyję dla prawdy. Przeszedłem cztery operacje na raka, ale wciąż dla niej żyję.
Rozmawiał Jacek Karnowski
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/615544-to-co-stalo-sie-z-zydami-to-jest-niemiecka-historia