Ujawniamy sensacyjne dokumenty z moskiewskiego archiwum, które świadczą o tym, że pomysł, by Polska zrzekła się reparacji od Niemiec, powstał na Kremlu. Mimo to władze PRL nie dopełniły wymaganych przez Sowietów formalności, z roszczeń nigdy więc nie zrezygnowano
—piszą w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Wydarzenia z lata 1953 roku, które opisują nadawałyby się na scenariusz dynamicznego filmu.
To wtedy, 18 sierpnia, powstała uchwała Rady Ministrów ZSRS, która nie pozostawia wątpliwości – władze PRL nie podjęły żadnej samodzielnej decyzji w sprawie reparacji. – Ten moskiewski dokument dotychczas nie był znany. Mogliśmy się tylko domyślać, że on istnieje. Że padła jakaś propozycja ze strony Sowietów. Dopiero dziś, mając materiał źródłowy, możemy zobaczyć, co proponowali towarzysze z Moskwy – mówi nam prof. Bogdan Musiał, były dyrektor Instytutu Strat Wojennych.
Kluczowy dokument z rosyjskich archiwów tygodnik „Sieci” jako pierwszy wydobywa na światło dzienne.
Czytamy w nim, że Rada Ministrów ZSRS postanawia polecić MSZ, by ten powiadomił rząd PRL, iż Związek Sowiecki od dnia 1 stycznia 1954 r. zrezygnował z pobierania reparacji od Niemiec i od strony polskiej oczekuje tego samego, co ma zostać potwierdzone podpisaniem protokołu. Żadnych negocjacji czy propozycji, polecenie, a w zasadzie, biorąc pod uwagę realia – rozkaz do wykonania.
By nie zabierać państwu przyjemności czytania powiem tylko, że nic takiego się nie stało. Dlaczego? Jak to wszystko przebiegało? Odpowiedzi znajdą państwo w artykule.
To przełomowe ustalenia. Wiemy już na pewno, że Polska, także ta zniewolona, komunistyczna, nie zrzekła się nigdy skutecznie i zgodnie z prawem reparacji wojennych od Niemiec. Zatem także i ta wątpliwa konstrukcja prawno-polityczna na którą powoływała się często strona niemiecka, nie znajduje potwierdzenia.
To ważny przystanek na długiej i trudnej drodze powrotu do sprawy należnych nam reparacji za straszliwe cierpienia i zniszczenia wojenne dokonane przez państwo niemieckie - III Rzeszę. W świetle prawa międzynarodowego zadania zadośćuczynienia i wypłaty reparacji spoczywają na Republice Federalnej Niemiec. Rachunki z Polską, doświadczoną szczególnie przez oprawców, nigdy nie zostały wyrównane. Uczynienie tego jest podstawowym warunkiem prawdziwego pojednania między naszymi narodami.
Dziś nasze sumienia nie mogą być spokojne, bo nie mamy prawa zapomnieć o tym, co uczyniono naszym przodkom. Zresztą, przypomina o tym każdy cmentarz, każde miejsce kaźni, każdy róg ulicy w większości miast, każdy rodzinny album. Nie mamy prawa tego tak zostawić.
Ale i Niemcy bez uczciwego rozliczenia się z Polską nie mogą mówić, że przynajmniej prawnie i finansowo, czas wojny zakończyły. Próby odrzucania w ogóle tego tematu czy uniknięcia odpowiedzialności przez wspieranie tych polskich polityków, którzy obiecują zapomnienie, źle świadczą o naszych sąsiadach. Przeczą tezie o „przepracowaniu” niemieckich nazistowskich zbrodni.
Tym bardziej, że państwo niemieckie zapłaciło (lub nadal płaci) odszkodowania większości ofiar lub ich potomkom z innych okupowanych państw. Czy Polacy są nadal w oczach Berlina narodem drugiej kategorii?
Tygodnik „Sieci” tej sprawy pilnuje od wielu lat. Ujawniliśmy wiele kluczowych dla procesu dochodzenia do prawdy o tym wielkim zaniechaniu, wspieramy ludzi i środowiska dążące do prawdy. Teraz do tej mapy prawdy dokładamy kolejne bardzo ważne ustalenie.
Niedługo publikacja raportu o polskich stratach wojennych. Przed nami jeszcze daleka i trudna droga ale idziemy dobrą ścieżką. Nie słuchajmy złych ludzi, którzy ten wysiłek próbują wyszydzać lub podważać. Jedynym ich celem jest osłabienie naszej motywacji, jedyną ich walutą marka niemiecka (zwana dziś euro). Argumentów prawnych, historycznych i moralnych nie mają żadnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/612385-polska-takze-ta-zniewolona-nigdy-nie-zrzekla-sie-reparacji