Czy mamy przyjąć do wiadomości fakt, że Ukraina nie wykreśli w całości ze swojej polityki historycznej UPA, pokazywanej w tak niepełny, de facto fałszywy sposób? Czy też postawić to jako warunek zaporowy, co może zablokować możliwości poważniejszej współpracy w przyszłości? Wreszcie, czy sami Ukraińcy będą w stanie uznać oczywiste dla nas czerwone linie i nie gloryfikować zbrodniarzy odpowiedzialnych bezpośrednio za mordowanie Polaków takich jak np. Kłym Sawur? -
— pyta w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, podkreślając, że jego zdaniem Ukraińcy z pamięci o UPA nie zrezygnują. Polityk, który od dekad zajmuje się relacjami Polski z Ukrainą i Białorusią, podkreśla jednocześnie:
Oczywiście nie ma wątpliwości, że dla honorowania zbrodniarzy mordujących cywili tolerancji być nie może. Niezależnie od tego jakiej są narodowości. To sprawy niezwykle trudne i jestem przekonany, że tu będzie najsilniejszy atak po obu stronach na pojednanie, którego możliwość dziś się otworzyła.
— podkreśla polityk.
Michał Dworczyk szkicuje także dylemat, który stoi przed elitami ukraińskimi:
Zachodnie banki mają większe możliwości kredytowania, ich firmy mogą więcej od razu zainwestować, ich technologie są do wykorzystania od zaraz. Wspólny marsz z Polską byłby bez wątpienia dłuższy, trudniejszy. Ale za wszystko jest cena. Jeśli Ukraina znowu oprze się wyłącznie na krajach zachodu, zaufa, że tam można znaleźć rozwój i bezpieczeństwo, to za kilka lat niestety może spotkać ją powtórka obecnej tragedii.
Dlaczego?
Bo ta łatwa z pozoru droga jest w istocie ładnie opakowanym mechanizmem uzależnienia od państw, które dramatycznie zawiodły w chwili próby. Wcześniej zaś polityka większości krajów zachodu współpracy z Rosją wystawiła Ukrainę na atak. Dlatego ten wybór stojący przed Ukraina powojenną będzie tak ważny. By długofalowo przetrwać muszą spróbować zmienić reguły gry w naszym regionie. A to, jestem przekonany, można zrobić tylko w sojuszu z Polską. Będzie to wymagało odwagi i wysiłku od Ukraińców.
A od nas?
Również ale będzie to wyzwanie innego rodzaju. By to zrealizować centroprawica musiałaby zdobyć się na przepracowanie swojego stosunku do wspólnej historii, także tej tragicznej. Dzisiaj rzeczywiście wykuwa się nowa tożsamość Ukrainy. Można powiedzieć, że Putinowi rozpoczynając wojnę, zamiast podzielić udało się skonsolidować Ukraińców, stworzyć nowy mit założycielski tego państwa i nadać mu charakter jednoznacznie antyrosyjski. Rosną szeregi nowych bohaterów - obrońców Wyspy Węży, Kijowa, Charkowa czy Azovstalu.
Niezależnie od tego, co wybierze Ukraina, i jakie tendencje zwyciężą w Polsce, sytuacja naszego sąsiada nie będzie łatwa:
Teraz Ukraina przeżywa dramatyczny okres ale po wojnie sytuacja będzie również bardzo ciężka. Ukraina przez ostatnie dekady przechodziła trudne chwile. Wystarczy przypomnieć, że z 52 milionów ludzi, którzy żyli tam na początku lat 90-tych, pozostało niespełna 40, a dziś w konsekwencji dramatu wojennego – jest tam tylko nieco ponad 30 milionów. Część na pewno wróci ale inni wyjadą w poszukiwaniu pracy. Kilka milionów uchodźców wewnętrznych będzie potrzebowało mieszkań, zatrudnienia. Wyczerpują się zasoby, kończą mizerne oszczędności. Niektórzy nawet, ze względu na brak środków do życia, wracają na tereny okupowane przez Rosjan. Padło wiele firm, wojna rodzi patologie dla życia społecznego. Sytuacja jest i będzie bardzo ciężka.
Wywiad ukazał się w tygodniku „Sieci”. Jednocześnie polecamy najnowsze wydanie naszego tygodnika, dostępne już teraz w formie e-wydania:
Gił
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/602515-czy-mozna-cos-zrobic-z-problemem-ukrainskiej-pamieci-o-upa