Dzisiaj przypada 77. rocznica wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w czeskim Holiszowie przez żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Akcja zakończyła jej wielotygodniowy marsz między frontami by przedostać się na Zachód. I uniknąć śmierci z rąk NKWD.
„Ktoś otworzył baraki, gdzie zamknięte były więźniarki i w momencie stałem w środku tłumu kobiet różnego wieku, wyglądu ubranych w więzienne pasiaki. Mówiły, a właściwie krzyczały, wszystkie na raz. Nic nie rozumiałem z tych słów, bo krzyczały po francusku, niemiecku i w jakiś innych językach, których nie byłem w stanie rozpoznać. Ciągnęły mnie za ręce, ubranie, a dwie wisiały na mnie tak, ze nie mogłem zrobić kroku!
– wspominał Wiesław Widloch, żołnierz 202 Pułku Piechoty Brygady Świętokrzyskiej NSZ, który otrzymał zadanie opanowania obozu.
„Naraz krzyk wstrząsa powietrzem, aż szyby do reszty wylatują. Podnoszę głowę. Wojsko polskie! Polacy! Nasi! Paliaki! Polonais! Powariowały – myślę wstając pomału; chcę wyjść na podwórze. Stanęłam i jak gdyby skamieniałam. Rzeczywiście! Nasi Żołnierze! Biegają z karabinami w garści, rozbrajają Niemców. Kobiety całują mundury, orły na ramionach żołnierzy i wszystkie okropnie krzyczą”
– tak wspominała wyzwolenie obozu Zofia Plebaniak, więźniarka z Holiszowa.
Uwagę żołnierzy zwróciły dwa zaryglowane baraki otoczone drutami kolczastymi, dookoła których ustawiono beczki wypełnione jakimś płynem.
„Od wewnątrz dochodzą ciche jęki, jakby w chwili konania. Kiedy Niemcy na nasz rozkaz otworzyli baraki, ukazał się w nich niesamowity widok. Pełzające po ziemi ciała kobiet, wśród własnych wydzielin, były przeznaczone na spalenie żywcem w momencie zbliżania się wojsk amerykańskich. Z baraków wypełzały cienie ludzkie ze spojrzeniem bliskim obłąkania. Makabryczny widok 280 Żydówek”
— wspominał inny z żołnierzy NSZ. Według planów niemieckich, przed nadejściem Amerykanów Żydówki miały zginąć. Jak ustalił wywiad Brygady przeznaczono je do spalenia żywcem.
Obóz kobiecy w Holiszowie, był podobozem KL Flossenburg, w którym osadzono około 1000 więźniarek różnej narodowości. Wśród nich 400 Francuzek, 280 Żydówek, 167 Polek oraz Czeszki, Holenderki, Belgijki, Rumunki, Jugosłowianki i kobiety innych narodowości. Czeska historiografia była przekonana, że za jego wyzwoleniem stali Rosjanie gen Własowa. Też twierdziły niektóre więźniarki, dla których polski język brzmiał jak rosyjski. Sytuacja była wyjątkowa, bo kończyła się wojna. Wybuchło w Pradze powstanie w którym ważną rolę odegrali własowcy z ROA. Żołnierze Brygady znajdowali się w miejscu, gdzie niedługo miały pojawić się wojska sowieckie. „Wiadomość o walkach i upadku Berlina już do nas dotarły” – wspominał Wiesław Widloch.
Następnie oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ nawiązały kontakt taktyczny z jednostkami 3. Armii Amerykańskiej gen. George’a Pattona. Amerykanie dokonali sprawdzenia polskiej jednostki pod względem kontrwywiadowczym, uznając ją za jednostkę aliancką. Choć pierwsze rozmowy z Amerykanami nie były przyjemne, Brygada uzyskała wówczas od Amerykanów prawo do noszenia broni i odznak jednostek amerykańskich. W Czechach stacjonowała do 6 sierpnia 1945 roku około 30 km od linii demarkacyjnej z Sowietami opiekując się polskimi uchodźcami, którzy znaleźli się na terenach nadzorowanych przez wojska amerykańskie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/597190-77-rocznica-wyzwolenia-obozu-w-czeskim-holiszowie