Z oporami wybrałam się do kina na film „Gierek”. Na warszawskim Bemowie seans był na 17.30, sala zapełniona w jednej trzeciej. To wcale nie tak źle, jak na covidowy czas i takież nastroje – pomyślałam. Zwłaszcza że nic nie zapowiadało emocji i wrażeń, które objawiły się podczas projekcji.
Po seansie byłam w stanie dawno nieodczuwanego miłego poruszenia. Polskie filmy przez długi czas odstraszały od kina. Miejsca, które przecież kiedyś bardzo często odwiedzałam. I tu pierwsze zaskoczenie. Na „Gierku” wszystko brzmiało inaczej, niż dotąd można było wyczytać w różnych, pisanych na kolanie recenzjach. Filmu obśmiewanego niemal przez wszystkich. Od lewa do prawa.
Ci z prawa często podkreślali, że obraz powstał według scenariusza z Agory. A więc według prawd wyznaczanych przez…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/585906-film-gierek-polecam-z-lekkim-przymruzeniem-oka