„Z Bogiem żołnierze” - powiedział do swoich podkomendnych mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, gdy wyprowadzano go na śmierć z celi na warszawskim Mokotowie. „Z Bogiem panie majorze” - odpowiedzieli mu żołnierze. Oto moi bohaterowie.
W 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie oprawcy komunistyczni zamordowali mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”, oficera Wojska Polskiego, dowódcę 5. Brygady Wileńskiej AK, dwukrotnego kawalera orderu Virtuti Militari. To jest rocznica, nad którą należy się zadumać, którą należy obchodzić z powagą i świadomością, co symbolizuje.
Każdy jednak sam sobie wybiera bohaterów. I świadczy to bardziej o wybierających niż wybieranych, którzy na swoją opinię „zapracowali” już dawno. Nie mieści mi się to w głowie, ale naprawdę są ludzie, dla których bohaterem nie jest „Łupaszka”, ale Bolesław Bierut.
Nie obyło się bez błędów i potknięć i trzeba o tym także pamiętać, ale dzisiaj Bolesław Bierut jest jednym z tych ludzi, bez których nie byłoby nie byłoby u nas tyle szacunku dla pracy, sprawiedliwości społecznej i równości
— napisano na profilu Kobiety Lewicy na Facebooku dosłownie przedwczoraj.
Dzień wcześniej rocznicę wyboru Bieruta na prezydenta w ten sposób świętowała młodzieżówka Lewicy.
„Łupaszkę” zamordowano 8 lutego 1951 roku. Prezydentem był wówczas Bolesław Bierut.
Wojna 3. pokolenia UB z 3. pokoleniem AK nie ustaje, wręcz się zaostrza. I będzie coraz gorzej. Federacja Młodych Socjaldemokratów konsekwentnie pisze, że plany ministra Czarnka odnośnie nauczania historii są „niesamowicie skandaliczne”. A ja, patrząc na inne ich wpisy, kibicuję ministrowi, jak mało komu.
Chwała Bohaterom! Precz z komuną!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/584770-dla-mnie-jednak-lupaszka-a-nie-bierut