100 lat temu, 6 lutego 1922 r., urodził się Witold Kieżun – żołnierz AK, powstaniec warszawski, wybitny ekonomista i prakseolog, niespełniony pianista, autor książki „Niezapomniane twarze”, którą Zbigniew Herbert nazwał „jednym z najwybitniejszych utworów półwiecza”.
CZYTAJ TAKŻE: Ostatnie pożegnanie prof. Kieżuna. Bohater spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. „Zawsze walczył o Polskę”
W niedzielę o godz. 11 na ul. Tarczyńskiej 12 na warszawskiej Ochocie odsłonięty zostanie mural upamiętniający postać prof. Witolda Kieżuna.
To był człowiek renesansu, którego życiorysem można by obdzielić co najmniej kilka osób
— ocenił w rozmowie z PAP dr Paweł Ukielski, zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego.
Z zaciętym Schmeisserem w ręku, wziął do niewoli czternastu Niemców. Może być więc chyba autorytetem w dziedzinie sprawnego działania
— rekomendował wywiad z prof. Kieżunem, wybitnym prakseologiem, miesięcznik „Odra” (2010).
Witold Kieżun urodził się 6 lutego 1922 r. w Wilnie. W 1931 r. przeniósł się z rodzicami do Warszawy, gdzie w 1939 r. zdał maturę, kończąc naukę w Gimnazjum i Liceum Humanistycznym im. Księcia Józefa Poniatowskiego.
Pochodzę ze środowiska szlachty litewsko-ruskiej, która na początku XVI wieku spolonizowała się. To jest to, co opisuje Sienkiewicz w „Potopie”. Kmicic też z tego typu rodziny pochodził. Z tym że polonizacja była wielowiekowa, niesłychanie głęboka, patriotyzm był bardzo daleko posunięty
— powiedział w wywiadzie z 2005 r. dla Archiwum Historii Mówionej prowadzonego przez Muzeum Powstania Warszawskiego.
Żołnierz AK i uczestnik Powstania Warszawskiego
Od początku II wojny światowej Kieżun brał czynny udział w działalności konspiracyjnej, był żołnierzem Armii Krajowej. Podczas Powstania Warszawskiego walczył w oddziale do zadań specjalnych „Harnaś” w batalionie „Gustaw”. Uczestniczył m.in. w akcji zdobycia Poczty Głównej przy placu Napoleona (dziś Powstańców Warszawy), komendy policji na Krakowskim Przedmieściu 1 i parafialnego domu kościoła Świętego Krzyża. Samodzielnie - wiedząc, że jego pistolet maszynowy się zaciął - krzykiem i zdecydowaniem zmusił do poddania się 14 Niemców. Przy czym pozyskał 14 karabinów oraz 2 tys. sztuk amunicji.
Uważam, że powstanie było tragedią grecką, było nie do uniknięcia, ale oczywiście to była potworna tragedia. Moim zdaniem trzeba rozwijać kult powstania. To był jednak najwspanialszy okres w naszym życiu. Okres, w którym olbrzymia masa ludzi zjednoczyła się w jednej postawie reprezentującej interes ponadosobowy – to jest coś niezwykłego. Był okres, w którym masa, milion ludzi, myślało kategoriami nie swojego interesu, myślało kategoriami zdobycia wartości wyższego rzędu
— tłumaczył prof. Kieżun w rozmowie z Archiwum Historii Mówionej.
Zryw z 1944 r. – jak również stwierdził – „udowodnił, że społeczeństwo, które jest podzielone, skłócone, bardzo zróżnicowane, może się złączyć wtenczas, gdy chodzi o ideały wyższego stopnia w strukturze wartości – wolność, o którą walczyliśmy, zniszczenie okupanta, zlikwidowanie totalitaryzmu niemieckiego. A potem totalitaryzmu również radzieckiego. To jest wielka wartość i to musi w naszej świadomości zostać. Następne pokolenie musi być w taki sposób wychowywane, żeby miało świadomość rangi tego zrywu”.
I tak samo z punktu widzenia geopolityki… Powstanie na prawie pół roku zatrzymało radziecką ofensywę. Prawdopodobnie kolejny raz – po 1920 roku - uchroniliśmy Europę przed zalewem komunizmu, bo kto wie, gdzie zatrzymałaby się Armia Czerwona, gdyby nie ta przeszło pięciomiesięczna zwłoka wywołana powstaniem. W Belgii?… Holandii?
— mówił Kieżun w „Odrze”.
Ważne odznaczenia Kieżuna
W sierpniu 1944 r. został odznaczony Krzyżem Walecznych, a we wrześniu bezpośrednio podczas walk przez dowódcę AK gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego – Krzyżem Virtuti Militari.
Do dziś walki powstańcze upamiętnia jedna z najbardziej znanych fotografii Witolda Kieżuna, kiedy pozuje do niej ze zdobytym chwilę wcześniej cekaemem, radosny, uśmiechnięty.
Czułem się symbolem powstańca-zwycięzcy
— wspominał.
Prof. Kieżun jest wręcz dosłownie ikoniczną postacią powstania – jest przecież bohaterem jednego z najbardziej znanych i euforycznych ujęć z powstańczych kronik. Widzimy go, kiedy z szerokim uśmiechem idzie po zdobyciu komendy głównej policji. Muszę powiedzieć, że pan profesor taki właściwie był. Ten uśmiech cały czas gościł na jego twarzy
— powiedział PAP Paweł Ukielski.
Po klęsce powstania Kieżun uciekł z niemieckiego transportu wiozącego żołnierzy-powstańców do obozów jenieckich. W marcu 1945 r. został aresztowany przez NKWD i był przesłuchiwany w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Po kilkutygodniowym ciężkim śledztwie 23 maja 1945 r. został wywieziony w głąb Związku Sowieckiego, przez Syberię trafił do gułagu Krasnowodsk na pustyni Kara Kum nad granicą Iranu (Turkmenia). Ciężko chory na tropikalną beri-beri, z częściowym paraliżem nóg przewieziony został do szpitala w Kaganie (Uzbekistan), a następnie przetransportowany do Brześcia nad Bugiem. Wydany polskim władzom bezpieczeństwa został osadzony w obozie pracy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Złotowie. W lipcu 1946 r. został zwolniony.
Niespełniony pianista
Kieżun chodził na lekcje fortepianu do pianisty i pedagoga prof. Wacława Lewandowskiego. Chciał nawet wziąć udział w Konkursie Chopinowskim, a w latach okupacji grał na fortepianie w jednej z cukierni na Żoliborzu. Niestety rana odniesiona w trakcie powstania przekreśliła jego marzenia.
To była tragedia. Dostałem postrzał w dłoń, lewy palec jest martwy. Teraz gram dla siebie
— mówił w audycji Polskiego Radia z 2019 roku.
Jeszcze w czasie okupacji, w roku 1942, Witold Kieżun ukończył studia w Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki (dawniejszej Wawelberga i Rotwanda), uzyskując dyplom technika-inżyniera budowy maszyn. Następnie, od 1942 r., studiował na Wydziale Prawa tajnego Uniwersytecie Warszawskiego, które mógł kontynuować i ukończyć dopiero kilka lat po wojnie – w roku 1949, na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Po uzyskaniu stopnia magistra prawa przeniósł się do Warszawy i przyjął posadę w Narodowym Banku Polskim, a następnie asystenta w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (dziś Szkoła Główna Handlowa). Niemal jednocześnie rozpoczął seminarium doktoranckie w Zakładzie Prakseologii Polskiej Akademii Nauk, które z powodzeniem ukończył w 1964 r. ze stopniem doktora nauk ekonomicznych. Pięć lat później obronił pracę habilitacyjną w tym obszarze naukowym. Profesurę uzyskał w 1975 r.
W roku 1980 wyjechał z kraju na kontrakt w School of Business and Administration Temple University w Filadelfii. Został kierownikiem jednego z największych programów Organizacji Narodów Zjednoczonych, dotyczących modernizacji krajów Afryki Centralnej, ekspertem rządu w Burkina Faso, profesorem EHC Université de Montreal i Université du Québec a Montreal oraz Kierownikiem Rady Programowej Polish Institute of Arts and Sciences McGill University w Montrealu.
W 1981 r., nawiązując do wydarzeń w kraju, wizytował 14 uniwersytetów w USA i Kanadzie z publicznym odczytem „Spirit of Solidarity”. Prof. Kieżun jest autorem kilkudziesięciu książek i skryptów naukowych, a także kilkuset artykułów, referatów i rozdziałów w zbiorowych monografiach oraz dwóch pozycji literackich i szeregu utworów muzyki fortepianowej. Był również honorowym członkiem Polskiej Akademii Nauk.
To człowiek, który w swoim życiu zrobił bardzo wiele. Miał w sobie niezwykłą witalność i chęć do robienia kolejnych rzeczy. To pozwoliło mu nie tylko walczyć z sukcesami w powstaniu, a potem przetrwać sowiecki obóz, ale także później osiągać sukcesy naukowe, być znakomitym wykładowcą z niezwykłą swadą w opowiadaniu i pisaniu. Prof. Kieżun był niespokojnym duchem zawsze dążącym do celu i czasem siłą woli ten cel osiągającym, chociaż mógłby się on wydawać nieosiągalny
— mówił dr Ukielski.
Leży przede mną książka znakomita i chyba całkowicie zignorowana przez polską krytykę. Sto kilkadziesiąt stron olśniewająco czystej, eleganckiej, sprawnej polskiej prozy nie znalazło uznania w oczach aptekarzy i trucicieli naszej literatury
— tak Zbigniew Herbert recenzował wydany w 1997 r. zbiór opowiadań Witolda Kieżuna pt. „Niezapomniane twarze”.
Całkowicie świadom wzruszenia, jakie towarzyszyło mi podczas lektury, stwierdziłem z przekonaniem, że obcuję z jednym z najwybitniejszych utworów półwiecza. Proza Witolda Kieżuna, nasycona wszystkimi zapachami, smakami, kolorami tej ziemi, mimo szczupłej objętości sprawia wrażenie ogromnego, apokaliptycznego fresku z narodowej Kaplicy Sykstyńskiej
— ocenił Herbert.
Aktywny propagator pamięci o powstaniu
Prof. Kieżun bardzo aktywnie uczestniczył w wydarzeniach związanych z upamiętnieniem zrywu z sierpnia 1944 r. Był m.in. bardzo związany z Muzeum Powstania Warszawskiego. Jego świadectwo znalazło się również na muzealnej ekspozycji – nagrane wspomnienia można usłyszeć w telefonach umieszczonych na parterze, na samym początku ekspozycji.
Jest także jednym z bohaterów filmu „Powstanie Warszawskie” składającego się z koloryzowanych kronik powstańczych.
Pamiętam, jak telefonicznie zapraszałem go do udziału w premierze. Chciałem go poprosić – jako jednego z bohaterów filmu – aby krótko w trakcie premiery się wypowiedział. Koledzy się nawet ze mnie potem śmiali, ponieważ pan profesor tłumaczył” mi przez dwadzieścia minut, że doskonale rozumie, co to znaczy „krótka wypowiedź i że na pewno w czasie się utrzyma. I tak faktycznie się stało – ten rygor wykładowcy wziął górę i ta jego wypowiedź była naprawdę zwięzła
— opowiadał dr Ukielski.
W 2014 r. w tygodniku „Do Rzeczy” ukazał się artykuł „Tajemnica agenta Tamizy” ujawniający, że Witold Kieżun współpracował z PRL-owską bezpieką.
Ujawnione w niniejszym tekście okoliczności i przebieg współpracy prof. Kieżuna z komunistycznym aparatem represji w jakikolwiek sposób nie unieważniają jego dokonań bojowych podczas Powstania Warszawskiego
— zastrzegli Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski, autorzy artykułu, wokół którego w kolejnych latach toczyły się liczne dyskusje historyków i publicystów. W reakcji na ten tekst prof. Kieżun zaprzeczył współpracy z SB.
Pytany o to, co chciałby przekazać młodemu pokoleniu Polaków, w wywiadzie dla Muzeum Powstania Warszawskiego (2008) prof. Kieżun mówił:
Żeby cieszyli się, że mają Polskę. Żeby ją kochali, tak jak ją kocham, niezależnie od wszystkich historii, jakie się dzieją – złe i dobre. Żeby czuli, że my walczyliśmy dla nich z myślą o przyszłości. Nie tylko o sobie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/584530-setna-rocznica-urodzin-prof-witolda-kiezuna