Najpierw komunistyczna potem postkomunistyczna propaganda upowszechnia do dziś, bez przerwy, bajkę o tym, że stan wojennym był wyższą koniecznością, że uchronił Polskę itp. Propaganda ta nasila się zwłaszcza w okresie rocznic wypowiedzenia wojny narodowi przez Jaruzelskiego. Prof. Wojciech Polak rozprawia się jednoznacznie, przywołując odkryte w międzyczasie dokumenty, z tym fałszującym naszą historię i wybielającym czerwonych poglądem. Poniżej stosowny fragment najnowszej książki „Nikczemność i honor”.
Generał Jaruzelski wielokrotnie powtarzał, że wprowadzenie stanu wojennego uchroniło Polskę przed interwencją sowiecką. Wiele wskazuje jednak na to, że od kwietnia 1981 r. Związek Sowiecki zrezygnował z koncepcji zbrojnej interwencji w Polsce.
W nocy 3/4 kwietnia 1981 r. w Brześciu nad Bugiem doszło do spotkania dwóch członków sowieckiego Biura Politycznego: marszałka Dmitrija Ustinowa (ministra obrony) i Jurija Andropowa (szefa KGB) z przywódcami polskimi – Stanisławem Kanią i Wojciechem Jaruzelskim. Ustinow i Andropow nalegali na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego i udzielali szeregu wskazówek w tym zakresie. Przekazali też Jaruzelskiemu i Kani plany wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, nalegając na ich podpisanie. Polacy zobowiązali się podpisać je w ciągu tygodnia. Jaruzelskiemu i Kani udało się jednak wytargować jedno ustępstwo ze strony sowieckiej. Po latach Stanisław Kania wspominał:
Po długiej rozmowie, już niemal o świcie usłyszeliśmy: „No, niech i tak będzie, nie wprowadzajcie stanu wojennego”.
Nie oznaczało to, że polskie kierownictwo odżegnywało się od wprowadzenia stanu wojennego. Przeciwnie, był on systematycznie przygotowywany. Owo zapewnienie strony sowieckiej dawało jednak wolną rękę co do terminu jego wprowadzenia, nie mógł być on jednak zapewne zbyt odległy.
Tak więc Związek Sowiecki od kwietniowego spotkania zasadniczo odrzucał koncepcję zbrojnej interwencji w Polsce, mając nadzieję, że Kania i Jaruzelski zniszczą „Solidarność” własnymi rękami. Naciski sowieckie zmierzające do tego, żeby polscy komuniści własnymi siłami rozprawili się z „Solidarnością”, trwały aż do wprowadzenia stanu wojennego. Elementem tych nacisków była presja ekonomiczna, grożono polskiej ekipie rządzącej redukcją dostaw gazu, ropy naftowej i innych surowców, żądano też spłaty polskiego zadłużenia wobec ZSRR.
Na IV Plenum KC PZPR, które odbywało się w dniach 16–18 października 1981 r., doszło do rezygnacji Stanisława Kani z funkcji I sekretarza KC PZPR. Już od kilku miesięcy jego postawa budziła niepokój Moskwy. Zarzucano mu zbyt ugodową postawę wobec „Solidarności” oraz niechęć do wprowadzenia stanu wojennego. 18 października 1981 r. I sekretarzem KC PZPR został więc Wojciech Jaruzelski. Skupienie przez niego trzech najważniejszych stanowisk w kraju (był także ministrem obrony narodowej i premierem) wywołało wyraźną satysfakcję Moskwy. Liczono, że po ustąpieniu zbyt ugodowego Kani przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego ruszą pełną parą. I rzeczywiście nastąpiło przyspieszenie tych przygotowań.
Generał Jaruzelski, czyniąc intensywne przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, miał jednak obawy, że może dojść do wystąpień, wobec których siły wojskowe i milicyjne będą za słabe. Obawiał się też zapewne, że część wojska i milicji może odmówić wykonywania rozkazów siłowego tłumienia demonstracji i strajków. Dlatego na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego starał się zapewnić sobie gwarancję ewentualnej interwencji Związku Sowieckiego i innych krajów komunistycznych w Polsce. W nocy 8/9 grudnia 1981 r. Wojciech Jaruzelski odbył rozmowę z marszałkiem Wiktorem Kulikowem (głównodowodzącym wojskami Układu Warszawskiego), który 7 grudnia wraz z licznym gronem współpracowników przyjechał do Polski, aby nadzorować przebieg wydarzeń. Jaruzelski poinformował go o harmonogramie wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, zgodnie z którym akcja miała być rozłożona na dwie kolejne noce: 11/12 oraz 12/13 grudnia. W ciągu tych nocy miało dojść do internowania sześciu tysięcy członków „Solidarności”. Kulikow zauważył, że generał był pełen wątpliwości. W sprawozdaniu z rozmowy marszałek pisał:
W trakcie rozmowy ujawniły się wyraźnie brak zdecydowania, chwiejność i niewiara Wojciecha Jaruzelskiego w skuteczne wprowadzenie w życie planu narzucenia stanu wojennego.
Przejawem owej „niewiary” generała w powodzenie była, podkreślana przez niego w rozmowie, konieczność udzielenia Polsce pomocy przez wojska Układu Warszawskiego (z wyjątkiem wojsk NRD). W odpowiedzi marszałek Kulikow stwierdził:
O to nie musicie się martwić. Kwestia udzielenia wam pomocy w przypadku wyczerpania się waszych środków rozpatrywana jest na szczeblu sztabu generalnego.
Podczas posiedzenia Biura Politycznego KPZR 10 grudnia 1981 r. obietnice Kulikowa uznano za zbyt śmiałe i w istocie wycofano się z nich. Sekretarz KC KPZR Anatolij Rusakow stwierdził:
Jaruzelski nosi się z myślą porozumienia się w tej sprawie [wprowadzenia stanu wojennego – aut.] z sojusznikami. Mówi, że gdyby siły polskie nie złamały oporu „Solidarności”, to towarzysze polscy liczą na pomoc innych krajów, nawet na wprowadzenie wojsk na terytorium Polski. Jaruzelski powołuje się w tej sprawie na wystąpienie tow. Kulikowa, który miał rzekomo powiedzieć, że pomoc zbrojna ZSRR i państw sojuszniczych zostanie Polsce udzielona. Jednak, o ile wiem, tow. Kulikow nie powiedział tego wprost, powtórzył tylko słowa, których w swoim czasie użył Leonid Breżniew, że nie opuścimy PRL w nieszczęściu.
W innej części swojej wypowiedzi Rusakow oznajmił:
Chciałbym teraz zaznaczyć, że Jaruzelski dość uporczywie wysuwa wobec nas żądania ekonomiczne i uzależnia przeprowadzenie „operacji Z” od pomocy gospodarczej z naszej strony, a nawet, powiem więcej, chce pomocy wojskowej, choć nie mówi tego wprost7.
Z kolei sowiecki minister obrony Dmitrij Ustinow, nawiązując do powoływania się przez Jaruzelskiego na słowa marszałka Kulikowa, powiedział:
Co do rzekomego oświadczenia tow. Kulikowa na temat wprowadzenia wojsk do Polski mogę z całą stanowczością powiedzieć, że Kulikow tego nie mówił. Po prostu powtórzył tylko to, co zostało zadeklarowane przez nas i przez tow. Leonida Breżniewa, że nie opuścimy Polski w nieszczęściu. I on wie dokładnie, że Polacy sami prosili, żeby wojska nie wprowadzać.
Najbardziej brutalnie skrytykował Kulikowa sowiecki minister spraw wewnętrznych Jurij Andropow. Oświadczył on:
Jeśli towarzysz Kulikow wspomniał o użyciu naszych wojsk, to uważam, że postąpił błędnie. Nie możemy ryzykować takiego kroku. Nie mamy zamiaru wkraczać do Polski. Jest to właściwe stanowisko i powinniśmy się tego trzymać do końca. Nie wiem, jak rozwinie się sytuacja w Polsce, ale nawet jeśli Polska znajdzie się pod kontrolą „Solidarności”, to trudno, tak musi zostać.
Natomiast sowiecki minister spraw zagranicznych Andriej Gromyko stwierdził:
Będziemy zmuszeni postarać się jakoś rozwiać złudzenia Jaruzelskiego i innych polskich polityków w sprawie wysłania tam wojsk. Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie. Myślę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, aby złożył Jaruzelskiemu wizytę i zakomunikował mu to.
Tego samego dnia gen. Wiktor Anoszkin, prowadzący „dziennik czynności” marszałka Kulikowa, zanotował informację otrzymaną od ambasadora sowieckiego w Polsce Borysa Aristowa:
Na polecenie Jaruzelskiego dzwonił [Mirosław] Milewski i postawił pytania:
1. Prosimy, aby przyjechał do nas ktoś z przywództwa partii. Kto będzie i kiedy?
2. Ogłosić oświadczenie o poparciu dla nas […].
3. Czy możemy liczyć na pomoc ZSRR po linii wojskowej ze strony ZSRR (o dodatkowym wprowadzeniu wojsk)?
4. Jakie będą przedsięwzięcia w zakresie pomocy ekonomicznej dla Polski ze strony ZSRR?
Odpowiedzi przekazał Aristowowi Rusakow:
1. Nikt nie przyjedzie.
2. Środki zostaną podjęte.
3. Nie będziemy wprowadzać wojsk.
4. Odpowiedź przygotuje Bajbakow.
Generał Jaruzelski skwitował tę odpowiedź gorzkim stwierdzeniem: „Dystansujecie się od nas”. Mikołaj Bajbakow to przewodniczący Komitetu Planowania w Związku Sowieckim. Przyjechał do Polski 8 grudnia 1981 r. i uczestniczył w rozmowie generała z marszałkiem Kulikowem w nocy 8/9 grudnia. Jaruzelski starał się przekonać Bajbakowa do udzielenia Polsce przez Związek Sowiecki pomocy ekonomicznej.
Sowieckie Biuro Polityczne nie dawało Jaruzelskiemu nadziei na wsparcie wojskowe, wyraźnie sugerując, że powinien dawać sobie radę sam. Wywołało to ogromne rozgoryczenie generała. Pomimo obaw zdecydował się on ostatecznie na rozpoczęcie akcji w nocy 12/13 grudnia 1981 r. Warto jednak podkreślić fakt, że to sam gen. Jaruzelski domagał się od władz sowieckich wkroczenia do Polski, gdyby jego oddziały nie zdołały opanować sytuacji w Polsce. Nawet w warunkach Polski komunistycznej oznaczało to zdradę stanu. ………………
Powyższy tekst jest fragmentem wydanej na najwyższym poziomie edytorskim przez Białego Kruka oraz bogato dokumentowanej ilustracjami książki „Nikczemność i honor” autorstwa właśnie prof. Wojciecha Polaka (który także jest autorem koncepcji) oraz prof. Sylwii Galij-Skarbińskiej i ks. dr. Michała Damazyna.
- Czy stan wojenny był legalny?
W nocy 12/13 grudnia Rada Państwa wydała „Dekret o stanie wojennym” oraz trzy inne związane z nim dekrety. Jednakże, zgodnie z zapisem w Konstytucji PRL (artykuł 31, ustęp 1) Rada Państwa mogła wydawać dekrety wyłącznie w okresach między sesjami sejmu. 12 i 13 grudnia 1981 r. sesja sejmu właśnie trwała, a najbliższe posiedzenie wyznaczone było na 15 grudnia 1982 r. Rada Państwa, wydając owe cztery dekrety w czasie trwania sesji sejmu, złamała więc konstytucję.
Nieco bardziej skomplikowana jest kwestia legalności „Uchwały Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 r. w sprawie wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”. Można przyjąć, że Rada Państwa miała prawo wprowadzić stan wojenny w oparciu o artykuł 33 ustęp 2 Konstytucji PRL, który wyłącznie jej dawał takie uprawnienie. Oto jego brzmienie:
Rada Państwa może wprowadzić stan wojenny na części lub całym terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jeżeli wymaga tego wzgląd na obronność lub bezpieczeństwo państwa. Z tych samych powodów Rada Państwa może ogłosić częściową lub powszechną mobilizację.
Można więc uznać, że nawet w czasie sesji sejmu Rada Państwa mogła wprowadzić stan wojenny. Nie mogła jednak uchwalić w czasie sesji sejmu owych czterech dekretów z zapisami szczegółowymi. Tymczasem „Uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego” zawiera odwołanie do nielegalnego w istocie „Dekretu o stanie wojennym”. Podważa to legalność samej „Uchwały”.
Zgodnie z normami przyjętymi w cywilizowanym świecie akt prawny wchodzi w życie dopiero po jego ogłoszeniu, które powinno nastąpić w dzienniku urzędowym. W Polsce powinien być to „Dziennik Ustaw”. Tymczasem paragraf 3 „Uchwały Rady Państwa” wprowadzającej stan wojenny zawiera sformułowanie „Uchwała wchodzi w życie z dniem powzięcia”. Jest ono zupełnie bezprawne. Dekrety Rady Państwa datowane na 12 grudnia 1981 r. zawierają natomiast zapis: „Dekret wchodzi w życie z dniem ogłoszenia z mocą od dnia uchwalenia” lub: „Dekret wchodzi w życie z dniem ogłoszenia z mocą od dnia wprowadzenia stanu wojennego”. Także zawarta w tych zapisach ekwilibrystyka prawna sprzeczna jest z podstawowymi normami tworzenia prawa. Druga z formułek miałaby być może moc prawną, gdyby wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło po opublikowaniu dekretów Rady Państwa. Tak się jednak nie stało.
Uchwała i dekrety Rady Państwa datowane są na 12 grudnia 1981 r. Jest to kolejne nadużycie, gdyż z całą pewnością wiemy, że posiedzenie Rady Państwa rozpoczęło się 13 grudnia 1981 r. o godzinie 1.00. Ich opublikowanie nastąpiło w Dzienniku Ustaw nr 29 datowanym na 14 grudnia 1981 r. Nadużycie nastąpiło więc także w tym wypadku. „Dziennik Ustaw” został bowiem faktycznie wydrukowany 17 lub nawet 18 grudnia 1981 r. Aktami wykonawczymi do dekretów Rady Państwa były m.in. rozporządzenia Rady Ministrów, datowane na 12 i 13 grudnia 1981 r., chociaż ciało to w tych dniach nie obradowało. Tutaj autorzy wprowadzenia stanu wojennego nie zachowali nawet pozorów.
Dodajmy, że całkowicie bezprawnym ciałem była Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, nieprzewidziana ani konstytucją PRL, ani żadnym innym aktem prawnym.
Reasumując powyższy fragment naszych rozważań, stwierdzić należy, że wprowadzenie stanu wojennego w nocy 12/13 grudnia 1981 r. miało wszelkie cechy zamachu stanu. Całe ustawodawstwo w postaci uchwały i dekretów Rady Państwa oraz rozporządzeń Rady Ministrów i poszczególnych ministrów było przygotowane już wcześniej. 13 grudnia 1981 r. podejmowano jedynie pewne kroki, mające na celu nadanie zamachowi przynajmniej pozorów praworządności. Dlatego też zwołano w nocy Radę Państwa i nakłoniono ją do wątpliwych od strony prawnej decyzji, dlatego ogłaszano akty prawne z datami wstecznymi.
Zatwierdzenie przez Sejm PRL dekretów Rady Państwa z 12 grudnia 1981 r. poprzez ustawę o szczególnej regulacji prawnej w okresie stanu wojennego (nastąpiło ono 25 stycznia 1982 r.) nie mogło owego zamachu stanu zalegalizować. Decyzja sejmu stanowiła bowiem także naruszenie zasady lex retro non agit.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/577839-czy-stan-wojenny-uchronil-polske-przed-interwencja-sowiecka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.