W rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości portal wPolityce.pl rozmawia z dr Andrzejem Krzystyniakiem, historykiem, publicystą, autorem książek : „Zwijanie Polskości” „Zagadki Śląskiej Duszy”.
wPolityce.pl: 11 listopada 1918 kolejna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, jak na tą ważną dla nas datę spoglądać z perspektywy Śląska?
Dr Andrzej Krzystyniak: Przede wszystkim, data 11 listopada 1918 roku stanowi początek walki o niepodległość, walki o granice o ich kształt. To olbrzymi wysiłek Polaków, późniejsza wojna z Rosją Radziecką i pokonanie Armii Czerwonej. Wreszcie powstania śląskie, pamięć, którą szczególnie winniśmy pielęgnować nie tylko na Śląsku.
Właśnie, często oficjalnie słyszymy, że powstańcy śląscy wybrali Polskę niepewną i ubogą w odróżnieniu od zasobnych i mocnych Niemiec… Pan w swoich publikacjach twierdzi coś zupełnie innego.
Powstańcy Śląscy pragnęli żyć w swej ojczyźnie – Polsce, to główny powód dla którego chwycili za broń. Zasobne i silne Niemcy w 1918 roku? Nic bardziej mylnego, Niemcy pobite w I wojnie światowej, Niemcy w stanie permanentnego bolszewickiego wrzenia, zdemoralizowana armia, której żołnierzy w Polsce bardzo często rozbrajali cywile, choćby na ulicach Warszawy czy Krakowa. Niemcy na które zwycięskie mocarstwa nałożyły kontrybucje, oraz zredukowały ich armię pozbawiając poważniejszej broni. Państwowość niemiecka po 1918 roku była tak chwiejna, że tylko szaleńcy mogli chcieć się do niej przyłączać. Nie trzeba być historykiem by wysnuć takie wnioski. Tymczasem ciągle możemy usłyszeć o „niepewnej Polsce” i „silnych Niemcach”. Niemiecka armia, co warto jeszcze raz podkreślić, przeżyła w Polsce po zakończeniu I wojny coś co nie miało precedensu w historii ani wcześniej ani później: jej żołnierze pozwali odbierać sobie broń, prawie każdemu kto miał na to ochotę. Wielu historyków, opisywało sceny w której broń żołnierzom odbierali bez oporu nieuzbrojeni gimnazjaliści.
W przyszłym roku w czerwcu 100 lecie powrotu części Górnego Śląska do Polski, niezwykle ważna rocznica, jak w sposób trwały moglibyśmy ją uczcić? Nie tylko na Śląsku?
Ustanawiając dzień 20 czerwca świętem państwowym - wzorem Wielkopolski, której środowiska skutecznie zabiegały o ustanowienie daty wybuchu powstania wielkopolskiego świętem państwowym. Z takim oto apelem za pośrednictwem wPolityce.pl chciałbym się zwrócić do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, czas najwyższy aby 20 czerwca na pamiątkę powrotu części Górnego Śląska do Polski stał się świętem państwowym. Będzie to najwyższa forma uhonorowania Powstańców Śląskich. Nie zwlekajmy do czerwca, zróbmy to już teraz, rozpocznijmy działania nie oglądając się i nie czekając na przeróżne mniej lub bardziej skuteczne w tej mierze inicjatywy. Nie bacząc również na środowiska chcące takie działanie storpedować opiniami o powstaniach śląskich jako „wojnie domowej” czy „wojnie polsko – niemieckiej” czy nawet „polskiej agresji na niemieckie terytorium”.
W swojej najnowszej książce opisuje Pan Niemców, którzy walczyli z powstańcami czyli członków niemieckiego Freikorpsu szczególną uwagę przykuwa fragment : Freikorps od swego początku nie był jedynie zbieraniną zbuntowanych weteranów, chcących ratować Niemcy przed bolszewizmem. To gotowe do walki oddziały, pozbawione wojennego podniecenia, rozczarowane powrotem do cywila. Ta drzemiąca w ludzkich charakterach spaczonych wojną chęć zemsty za los Niemiec, ich zdaniem skrzywdzonych i oszukanych. Odwoływanie się do mistycznych wierzeń, odrzucanie chrześcijaństwa, budziło w duszy niemieckiej demony, jakich nie sposób było okiełznać. Ukojenie, niczym narkotyk, mogła im przynieść jedynie walka i zabijanie. Freikorpsy zostały zorganizowane z inspiracji m.in. Towarzystwa Thule, okultystycznej organizacji o bardzo dalekich wpływach. Członkowie Thule, w bojowcach Freikorpsu upatrywali obrońców germańskiego ducha…
Okultyzm, irracjonalny mistycyzm, kult siły, pogarda dla pokonanych i poczucie wyższości, członkowie Freikorspsu stanowili później fundament partii nazistowskiej, można ich śmiało nazwać awangarda nazistów, wśród nich było również wielu późniejszych zbrodniarzy wojennych. O tym różnej maści zwolennicy „wielokulturowości” Śląska woleliby nie pamiętać.
Polska przeżywa obecnie bardzo trudny czas, na naszej wschodniej granicy sytuacja staje się coraz bardziej groźna dla naszego państwa, analitycy nazywają to wprost elementem wojny hybrydowej wobec Polski.
To bardzo napięty i trudny czas wobec którego wszyscy Polacy powinni wspierać swoje państwo, tych, którzy bronią naszej granicy, strzegąc ją w dzień i w nocy, każdy - niezależnie od wyznawanych poglądów - wobec agresji na naszą państwowość powinien udzielać wsparcia państwu polskiemu.
Jednak nie wszyscy to czynią, niektórzy usiłują wręcz przeszkadzać, atakować działania polskiego rządu, wręcz go sabotować, jakby nie uważali naszego państwa za swoje, nie utożsamiali się z nim…
To nic nowego, proszę zwrócić uwagę, że o ile w stosunku do wschodniej granicy potępiamy, i słusznie, stanowczo takowe działania, to dla przykładu na Śląsku i Ziemiach Odzyskanych możemy je dosyć łatwo zaobserwować już od kilkunastu lat. Osoby publiczne, organizacje, manifestują swobodnie swą wrogość wobec Polski, utożsamiając się nie z państwem w którym żyją i mieszkają lecz np. z krajem sąsiednim, podważają przynależność Śląska i Ziem Odzyskanych do Polski. To również uważam za element wojny hybrydowej, w której celem jest kulturowe jak również ekonomiczne oderwanie sporej części polskiego terytorium. Nikt jakoś nie piętnuje tych osób, nie nazywa „pożytecznymi idiotami” itp.
Miejmy nadzieję, że Polska poradzi sobie z każdym z tych zagrożeń, czego życzmy sobie w Święto Niepodległości. Dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/573654-dr-krzystyniak-wojna-hybrydowa-toczy-sie-takze-na-slasku