„Mości panowie, nie chcemy ani piędzi ziemi niemieckiej. Żądamy jedynie, w myśl postanowień punktu trzynastego programu Wilsona, własnej, jednej, złożonej z ziem trzech zaborów Polski” - powiedział w swoim przemówieniu w Reichstagu jeden z ojców polskiej niepodległości, Wojciech Korfanty. Było to dokładnie 103 lata temu, tuż przed odzyskaniem niepodległości przez państwo polskie.
Wojciech Korfanty „został Polakiem, bo chciał”
Polityk, który - jak pisał jego biograf, Jan F. Lewandowski - „został Polakiem, bo chciał”, dwukrotnie zasiadał w Reichstagu. Korfanty, wychowany na Górnym Śląsku, nierzadko krytykował niemieckie władze. Przemówienie sprzed 103 lat było zwieńczeniem jego drogi politycznej, którą poświęcił obronie polskich interesów na Górnym Śląsku.
Poseł z Górnego Śląska, podobnie jak wielu innych polskich polityków, odwoływał się do programu pokojowego prezydenta USA Thomasa Woodrowa Wilsona. Było to tym bardziej uzasadnione, że już 5 października rząd Rzeszy uznał, iż plan Wilsona jest podstawą do podjęcia rozmów o zawieszeniu broni oraz przyszłego ładu europejskiego.
„Nie chcemy ani piędzi ziemi niemieckiej”
W przemówieniu (które było jego ostatnim wystąpieniem w Reichstagu - później, wraz z resztą polskich parlamentarzystów, złożył mandat) Korfanty określił Wilsona mianem „rzecznika i przywódcy świata demokratycznego”. Wychodząc z założenia, że program Wilsona opiera się na zasadzie samostanowienia narodów oraz swobód demokratycznych, potępił represje wobec Polaków domagających się zjednoczenia trzech zaborów.
Zabrania się kategorycznie polskiej ludności zajęcia jakiegokolwiek stanowiska wobec tych problemów, zaś przedstawiciele wojskowych komendantur zabraniają polskiej prasie jakichkolwiek wzmianek na temat przyszłości polskich obszarów państwa pruskiego i czyny takie ścigają i karzą jako zdradę stanu
— podkreślił.
Odrzucił również oskarżenia niemieckich posłów, którzy twierdzili, że Polacy dążą do niesprawiedliwego i nieuzasadnionego zagarnięcia ziem niemieckich.
Mości panowie, nie chcemy ani piędzi ziemi niemieckiej. Żądamy jedynie, w myśl postanowień punktu trzynastego programu Wilsona, własnej, jednej, złożonej z ziem trzech zaborów Polski, z zapewnionym jej dostępem do morza, to znaczy z własnym wybrzeżem, zamieszkanym przez niezaprzeczalnie polską ludność, której przedstawicielem tutaj w parlamencie jest dr Łaszewski [Stefan Łaszewski – poseł do Reichstagu, wybrany z okręgu kartusko-pucko-wejherowskiego – przyp. red.]. Żadne statystyczne sztuczki nie zdołają zmienić faktu, że w Prusach Zachodnich lewe pobrzeże Wisły aż po Półwysep Helski jest zamieszkane przez niewątpliwie polską ludność
— zaznaczył w najważniejszym fragmencie przemówienia.
Korfanty powiedział jednocześnie, że Gdańsk uważa za miasto etnicznie niemieckie, ale przypomniał polskie prawa do tego miasta oraz wielkie wolności, jakimi cieszyli się jego mieszkańcy w czasach dawnej Rzeczypospolitej.
Na dowód tego, jak jeszcze w niedawnym czasie mieszczanie gdańscy myśleli o polskich wolnościach, odsyłam do Artura Schopenhauera. […] Opowiada w niej, że po włączeniu Gdańska do Prus jego ojciec oświadczył, iż chce strząsnąć pył Gdańska ze swoich sandałów i miasto opuścić, ponieważ wraz z oderwaniem Gdańska od Polski skończyła się w nim prawdziwa wolność
— przypomniał losy wybitnego niemieckiego filozofa.
W ostatnich fragmentach przypomniał niemieckie represje wobec Polaków, takie jak masowe rekwizycje oraz puste obietnice dotyczące niepodległości. Upomniał się także o los Polaków pracujących w Rzeszy. Ich los określił jako „niewolniczy”.
Swoistą zapowiedzią wydarzeń listopada 1918 r. był jeden z ostatnich fragmentów przemówienia:
Przypominam panom, że mąż, który przez poważną część narodu polskiego uważany za narodowego bohatera, przywódca Legionów, Piłsudski, mąż, któremu naród polski powierzył ministerstwo wojny, pomimo licznych wniosków i podań ze strony władz polskich ciągle jeszcze przetrzymywany jest w twierdzy w Magdeburgu.
Niestety kolejne tygodnie udowodniły, że współpraca Korfantego i Piłsudskiego jest z wielu powodów niemożliwa.
Skutki przemówienia Korfantego
Po przemówieniu Korfantego polscy posłowie do niemieckiego parlamentu stwierdzili, że są obywatelami własnego państwa i nie mogą brać udziału w pracach obcego parlamentu. W Wielkopolsce przygotowywano się do zbrojnego lub politycznego przejęcia władzy nad tą częścią Polski. 11 listopada w Poznaniu ujawniła się Rada Ludowa, która od 1916 r. działała w podziemiu jako Centralny Komitet Obywatelski. Następnego dnia Rada (od 14 listopada Naczelna Rada Ludowa) ogłosiła powstanie swojej władzy wykonawczej, nazywanej Tymczasowym Komisariatem. W jego skład weszli ks. Stanisław Adamski reprezentujący Wielkopolskę, Adam Poszwiński z Kujaw oraz reprezentujący śląskich Polaków Wojciech Korfanty. Tym samym rozpoczynał się kolejny etap walki Korfantego o polskość Śląska, Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego.
aja/dzieje.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/571332-103-lata-temu-korfanty-zazadal-od-niemcow-wlasnej-polski