„17 września 1939 Armia Czerwona rozpoczęła akcję wyzwoleńczą w Polsce. Wojska radzieckie wkroczyły na linię Curzona, nie pozwalając Wehrmachtowi zbliżyć się do Mińska. Narody Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy z radością powitały żołnierzy radzieckich” - napisali na Twitterze przedstawiciele rosyjskiego MSZ. „Związek Sowiecki jest w równym stopniu odpowiedzialny za II wojnę światową jak Niemcy, ale Stalin był lepszym strategiem niż Hitler” - powiedział w rozmowie z PAP Wiktor Suworow.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 82. rocznica napaści ZSRS na Polskę. Była realizacją paktu Ribbentrop-Mołotow. „Konsekwencją był rozbiór osamotnionej Polski”
Na wpis rosyjskiej dyplomacji odpowiedział rzecznik polskiego MSZ.
Nie było „wyzwolicielskiego pochodu” ale agresja dokonana w porozumieniu z hitlerowskimi Niemcami. Rzeczpospolita Polska nie przestała istnieć 17 września 1939 roku. Mieszkańcy zajętych terenów rychło staną się ofiarami zbrodni dokonywanych przez sowieckie państwo
— podkreślił Łukasz Jasina.
W 82. rocznicę podstępnego i łamiącego pakt o nieagresji ataku Sowietów na Polskę, oddajemy cześć wszystkim Polakom, którzy w nierównej walce bronili ojczyzny oraz ofiarom późniejszych wieloletnich prześladowań ze strony okupanta
— napisał na Twitterze Bix Aliu, Chargé d’Affaires ambasady USA w Polsce.
Wiktor Suworow: Związek Sowiecki jest odpowiedzialny za II wojnę światową tak samo jak Niemcy
Związek Sowiecki jest w równym stopniu odpowiedzialny za II wojnę światową jak Niemcy, ale Stalin był lepszym strategiem niż Hitler - mówi PAP Wiktor Suworow, rosyjski pisarz, były oficer wywiadu.
Sowiecka agresja na Polskę 17 września 1939 roku nie spotkała się z żadną reakcją Zachodu i przyjęte zostały wyjaśnienia o „wyzwalaniu” Ukrainy i Białorusi
— podkreśla.
Według stalinowskiej propagandy - do której Rosja Władimira Putina powraca - Związek Sowiecki był pokojowo nastawionym krajem i nikogo nie zaatakował, lecz się bronił, tocząc od 1941 r. Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Bzdura. To nie była żadna Wielka Wojna Ojczyźniana, lecz II wojna światowa. Związek Sowiecki brał w niej udział od 23 sierpnia 1939 r., gdy podpisał pakt z Niemcami, by podzielić Polskę. Dwóch zbrodniarzy podzieliło Europę
— mówi Suworow.
Przekonuje, że tym, co różni Hitlera od Stalina jest jedynie to, iż ten drugi był lepszym strategiem. W swoich książkach stawia on tezę, że Stalin już kilka lat wcześniej planował podbicie Europy i pakt Ribbentrop-Mołotow był wymyślony przez niego, by sprowokować wojnę między Niemcami a zachodnimi mocarstwami, co z kolei otwierałoby Związkowi Sowieckiemu możliwość łatwego podboju. Jak mówi PAP, mimo że za wypowiedzeniem przez Wielką Brytanią i Francją wojny Hitlerowi w dniu 3 września 1939 r. nie poszły realne działania zbrojne, to ostatecznie tak się stało, jak Stalin planował.
Hitler przegrał wojnę w momencie, gdy podpisany został pakt Ribbentrop-Mołotow, bo Niemcy nie mogły wygrać walcząc na dwóch frontach
— mówi Suworow.
Jak wyjaśnia, fakt, że do sowieckiej inwazji na Polskę doszło dopiero 17 września, a nie wcześniej, był spowodowany tym, że Stalin czekał, by zobaczyć, czy dojdzie do wojny miedzy Niemcami a Wielką Brytanią i Francją.
Zgodnie z paktem Związek Sowiecki miał zaatakować Polskę zaraz po tym, jak zrobią to Niemcy. Gdy Hitler rozpoczął wojnę z Polską, Stalin mówił, że nie jest jeszcze gotowy i czekał. Gdy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, Stalin nadal czekał. Czekał tak długo, jak to było możliwe, ale gdy niemieccy żołnierze zajęli Warszawę, Lwów i Brześć, nie mógł już dłużej czekać, obawiając się, że zajmą całą Polskę, więc ostatecznie też musiał wkroczyć
— wskazuje Suworow.
Sowiecka agresja na Polskę nie spotkała się z żadną reakcją
Podkreśla też, że o większej przebiegłości Stalina świadczy też, że sowiecka agresja na Polskę nie spotkała się z żadną reakcją i przyjęte zostały jego wyjaśnienia o „wyzwalaniu” Ukrainy i Białorusi.
1 września 1939 r. Hitler zaatakował Polskę i wszyscy zgadzają się, że jest to początek II wojny światowej, a Wielka Brytania i Francja wypowiedziały mu wojnę. 17 dni później Polskę zaatakował Związek Sowiecki, ale Stalin mówił, że nie toczy żadnej wojny, lecz jest neutralny i nikt mu z powodu tej agresji wojny nie wypowiedział
— mówi Wiktor Suworow.
Jak przypomina, Związek Sowiecki w 1939 r. zaatakował Polskę i Finlandię, w 1940 r. Rumunię, Litwę, Łotwę i Estonię, czyli zaatakował wszystkich swoich sąsiadów na Zachodzie, włącznie z Litwą, z którą nie miał wspólnej granicy.
Stalin mówił, że było to wyzwalanie narodów od kapitalizmu. Jakie to wyzwolenie, skoro w efekcie wojny w zajętych krajach wprowadzono totalitarne reżimy? Gdzie tu jest Wielka Wojna Ojczyźniana? Związek Sowiecki zaczął wojnę jako agresor i zakończył jako agresor” - podkreśla.
Wiktor Suworow jest rosyjskim pisarzem, publicystą i autorem książek historycznych. W przeszłości służył w sowieckiej armii, a następnie w wywiadzie wojskowym GRU, ale w 1978 r. zbiegł do Wielkiej Brytanii, w której mieszka od tego czasu.
Gurjanow: W polityce historycznej wraca się do sowieckiej wykładni 17 września 1939 roku
W dzisiejszej Rosji nastąpił powrót do sowieckiej wykładni wydarzeń z sierpnia i września 1939 roku, ówczesnej oceny paktu Ribbentrop-Mołotow i wtargnięcia Armii Czerwonej w granice II Rzeczypospolitej - mówi Aleksander Gurjanow ze Stowarzyszenia Memoriał.
Gurjanow, szef sekcji polskiej Stowarzyszenia Memoriał, w rozmowie z PAP przypomniał, że propagowana w ZSRR interpretacja wydarzeń 17 września 1939 roku „polegała na usprawiedliwieniu udziału Związku Radzieckiego w napaści na Polskę”. Twierdzono, że „głównym celem tej operacji było uwolnienie terenów z ludnością w większości niepolską - ukraińską i białoruską - i umożliwienie tej ludności przyłączenia się do Ukrainy i Białorusi, które były w składzie Związku Radzieckiego”.
Proces powracania do tamtej wykładni trwa w Rosji, zdaniem Gurjanowa, od dość dawna, bowiem już w 1999 roku nastąpiła pierwsza próba ze strony MSZ Rosji usprawiedliwienia paktu Ribbentrop-Mołotow.
W takiej polityce historycznej władze mogą mieć kilka celów - ocenia działacz Memoriału. Najważniejszym z nich, jego zdaniem, może być to, że „władza uznała, że konsolidację społeczeństwa da się osiągnąć tylko na podstawie pielęgnowania świadomości zwycięstwa w II wojnie światowej, zwycięstwa nad faszyzmem”.
Tymczasem „działania Związku Radzieckiego w 1939 roku psują tę całą narrację wielkiego zwycięstwa, uratowania Europy i świata przed faszyzmem” - wskazuje Gurjanow. Z tego powodu „władze i organizacje, które są z władzą związane i które niby zajmują się historią, jak Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne, unikają w ogóle wnikania i mówienia o tych wydarzeniach: i o pakcie Ribbetrop-Mołotow, i o agresji 17 września 1939 roku”. Jeżeli zaś muszą o nich mówić, to usprawiedliwiają te działania.
Gurjanow: Istnieje dziś w Rosji tendencja, by społeczeństwu wszczepić świadomość tego, że władza jest nieomylna
„Być może w tych działaniach władz jest jeszcze jeden podtekst, bo nasuwają się paralele między tym wtargnięciem i aneksją terenów dawnych polskich Kresów wschodnich, czyli Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, paralele z aneksją Krymu w 2014 roku. Widać przecież, ludzie to widzą, że analogie są tutaj bardzo daleko posunięte. Aneksję Krymu władza musi za wszelką celę usprawiedliwić i uzasadnić, i nie może w takim razie wypowiedzieć się o tym, co działo się w 1939 roku” - zauważa działacz Memoriału.
Zwraca także uwagę, że istnieje dziś w Rosji tendencja, by społeczeństwu „wszczepić świadomość tego, że władza jest nieomylna, że jeśli władza coś robi, to znaczy, że tak było trzeba i że nie można było inaczej”.
Zdaniem Gurjanowa taka narracja na temat historii „jest dosyć chwytliwa w społeczeństwie, wśród ludzi, którzy nie bardzo są skłonni do zastanawiania się nad zbrodniami dokonanymi przez własne państwo”. Zawsze bowiem - tłumaczy - „łatwiej jest przyjąć punkt widzenia, że cała historia naszego państwa była ciągiem osiągnięć, zwycięstw, że była to ‘świetlana przeszłość’”.
To sprzyja komfortowi psychicznemu - świadomość, że nie muszę się zastanawiać, co było paskudnego i zbrodniczego w naszej przeszłości, bo przecież władza daje nam wykładnię na temat tych wydarzeń
— mówi Gurjanow.
Kreml chce „zamknąć usta historykom”
Wskazuje, że taka polityka historyczna jest w Rosji realizowana m.in. poprzez kroki prawne polegające na ustawowym zakazie głoszenia ocen dotyczących okresu II wojny światowej, które różniłyby się od wykładni oficjalnej. Działacz Memoriału przypomniał, że wprowadzona została odpowiedzialność karna za publiczne wypowiedzi zrównujące odpowiedzialność Niemiec i Związku Radzieckiego za rozpętanie II wojny światowej. Ta niedawna zmiana prawna - mówi Gurjanow - „ma na celu zamknięcie ust historykom”.
Zastrzega przy tym, że „nikt z historyków, którzy zabierają głos, nie mówi, że odpowiedzialność jest równa i jednakowa”, i przypomina, że „wiele państw ponosi odpowiedzialność za rozpętanie II wojny światowej, tylko że stopień tej odpowiedzialności jest bardzo różny”.
Działacz Memoriału bardzo krytycznie ocenia próby regulowania tych kwestii na poziomie ustawodawczym. „Z mojego punktu widzenia jest niedopuszczalne, żeby były wprowadzane takie zakazy ustawowe. Trzeba powiedzieć, że ta praktyka wprowadzenia zakazów ustawowych na oceny, na badania naukowe, ich wyniki i głoszenie tych wyników, to, co dzieje się w Rosji od ładnych kilku lat, ma efekt, który wychodzi poza granice Rosji. (…) Widzimy takie próby naśladowania Rosji w tym ustawowym zakazie głoszenia jakichś opinii dotyczących wydarzeń historycznych, także poza granicami Rosji, między innymi też w Polsce” - powiedział Gurjanow.
Próby przemilczenia jednych faktów zawsze oznaczają, że jest to zamach na wiarygodny obraz przeszłości. Nie wolno przemilczać żadnych faktów i bardzo ważne jest, by fakty były znane szerokiej publiczności
— ocenia działacz Memoriału.
Jak zauważa, władze rosyjskie od dawna chętnie nawiązują do obrazu czasów stalinowskich „jako okresu, gdy kraj był silny, zwarty i miał wielkie osiągnięcia”. Przy tym usiłuje się „przemilczeć albo odsunąć gdzieś na bok cenę w postaci życia setek tysięcy czy nawet milionów ludzi, represji”.
Według takiej interpretacji, którą władze usiłują zaszczepić społeczeństwu, „represje były nieuniknioną ceną za ten wielki skok cywilizacyjny i technologiczny, którego Związek Radziecki dokonał w latach 30. XX wieku”, i „bez tego skoku i nieuniknionej ceny Związek Radziecki nie mógłby zwyciężyć” w II wojnie światowej.
Sokołow: Dziś nie mówi się o „pochodzie wyzwoleńczym” 17 IX, ale też nie mówi się o agresji
Dzisiejsza historiografia rosyjska nie używa na określenie wydarzeń z 17 września 1939 roku terminów takich, jak w czasach ZSRR - „wyzwoleńczy pochód Armii Czerwonej”, ale też nie stosuje do ich opisu terminu „agresja” - mówi PAP rosyjski historyk Boris Sokołow.
17 września 1939 roku to dzień inwazji Armii Czerwonej na Polskę wschodnią. Dokonano tego pod pretekstem faktu, że rząd polski opuścił terytorium Polski i należało obronić ludność białoruską i ukraińską; wziąć ją pod ochronę. Co prawda, nie wyjaśniano, przed kim. W zasadzie była to oczywiście niesprowokowana agresja, dlatego że było to wkroczenie na terytorium suwerennego państwa polskiego bez wypowiedzenia wojny
— mówi Sokołow.
Przypomina, że w czasach radzieckich nazywano to „pochodem wyzwoleńczym na Ukrainę i Białoruś Zachodnią”. We współczesnej Rosji pod koniec lat 80. i w latach 90. XX wieku „wielu historyków, a także i polityków uznawało mimo wszystko, że doszło do agresji”. Jeśli chodzi zaś o współczesne naświetlenie tego tematu, to - jak tłumaczy Sokołow - w odróżnieniu od radzieckiej historiografii, rosyjska nie używa terminu „wyzwoleńczy pochód”, ale też większość historyków stara się nie stosować do tych wydarzeń terminu „agresja”, ani „sprzeczność z prawem”.
W ślad za Winstonem Churchillem historycy rosyjscy mówią więc, że wówczas stworzony został front przeciwdziałania agresji niemieckiej.
Zapominają jednak powiedzieć przy tym, że ten rozbiór Polski dokonywał się w ramach tajnych protokołów do paktu Ribbentrop-Mołotow i późniejszego układu (radziecko-niemieckiego) o przyjaźni i granicy
— dodaje Sokołow.
Przeważająca większość historyków rosyjskich mówi o pewnej inkorporacji Ukrainy i Białorusi Zachodniej w skład ZSRR.
Choć również była to fikcja: była to bowiem typowa okupacja i następnie aneksja, gdy te terytoria zostały przyłączone do Związku Radzieckiego
— zauważa historyk.
Zastrzega przy tym, w historiografii rosyjskiej 17 września 1939 roku nie jest uważany za ważne wydarzenie, a za „pewien aneks do paktu Ribbentrop-Mołotow”. Historycy w Rosji „nie poświęcają temu większej uwagi, choć było kilka prac dotyczących czysto wojskowego aspektu tego problemu: jak tłumiono opór nielicznych oddziałów polskich (…), jak odbywała się okupacja tego obszaru, jak tworzono ukraińskie i białoruskie organy władzy” - wyjaśnia rozmówca PAP.
Jego zdaniem jest możliwe, aby o tych wydarzeniach historycy polscy i rosyjscy wspólnie dyskutowali, bowiem „różnica interpretacji teoretycznie nie może przeszkodzić we wspólnych projektach, czy publikacjach dokumentów”.
Jednak - dodaje - by doszło do zbliżenia stanowisk, „potrzebne są zasadnicze zmiany” w Rosji, nie tylko polityczne, ale i światopoglądowe, bowiem „ogółem, rosyjska opinia publiczna skłonna jest usprawiedliwiać wszelkie podboje”.
aw/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/566663-skandaliczne-klamstwa-kremla-w-rocznice-agresji-na-polske