Fizycznie czuło się, że coś wielkiego i niedobrego się dzieje - tak w rozmowie z Polskim Radiem 24 prof. Romuald Szeremietiew wspominał wieczór odwołania rządu premiera Jana Olszewskiego. Przy okazji były wiceszef MON odpowiedział na pytanie prof. Sławomira Cenckiewicza, dlaczego po wydarzeniach z 4 czerwca 1992 r. poparł Lecha Wałęsę w kolejnych wyborach prezydenckich. „Uważam, że popełniłem błąd” - napisał na Twitterze Szeremietiew, który w rządzie Jana Olszewskiego był sekretarzem stanu w MON. Po dymisji ministra Jana Parysa premier powierzył profesorowi kierowanie resortem.
CZYTAJ TAKŻE:
Kiedy doszło do konfliktu bardzo ostrego między naszym rządem, a prezydentem Wałęsą, wtedy rzecz dotyczyła Ministerstwa Obrony Narodowej i polityki, którą realizował minister Parys. Gdy premier zdecydował o tym, że zdymisjonuje Jana Parysa, aby zmniejszyć napięcie, ja byłem wiceministrem, więc zlecił mi kierowanie resortem obrony
— mówił redaktorowi Tadeuszowi Płużańskiemu prof. Romuald Szeremietiew.
Choć premier Jan Olszewski zlecił prof. Szeremietiewowi kierowanie resortem obrony, prezydent Lech Wałęsa nie chciał, aby wiceszef MON został ministrem konstytucyjnym.
W takiej pozycji znalazłem się w tę noc, gdy rząd premiera Jana Olszewskiego był łagodnie mówiąc odwoływany, a mówiąc w rzeczywistości obalany
— mówił rozmówca Polskiego Radia 24.
„Dzieje się coś wielkiego i niedobrego”
Szeremietiew wspomina, że 4 czerwca 1992 r. na sali plenarnej Sejmu dało się odczuć, że „dzieje się coś wielkiego i niedobrego”. Były wiceszef MON wprost mówi o „atmosferze grozy” panującej wówczas w parlamencie.
Reagującego śmiechem, takim nerwowym, Lecha Wałęsę, który był w loży prezydenckiej i przerażone, złe twarze wszystkich tych, którzy na sali sejmowej byli zagrożeni
— mówił rozmówca PR24.
Najbardziej pamiętam przemówienie Jana Olszewskiego na sali sejmowej, atmosferę takiej grozy kiedy padły słowa z ust premiera „Czyja będzie Polska?”
— podkreślił.
Cenckiewicz pyta o poparcie Wałęsy
Link do wywiadu prof. Romuald Szeremietiew zamieścił na swoim profilu na Twitterze. Pod postem doszło do interesującej dyskusji. Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz zapytał o późniejsze poparcie byłego wiceszefa MON dla ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, który ubiegał się o reelekcję w 1995 r. Ostatecznie Wałęsa przegrał z Aleksandrem Kwaśniewskim.
Jak mogłeś później przystać do Wałęsy to dla mnie zagadka i pomimo długiej nocnej z Tobą rozmowy kiedyś w Głuchołazach, kiedy tłumaczyłeś swe racje, wciąż jest to dla mnie niepojęte. To było wstrząsające przeżycie bo do 1995 byłeś dla mnie w polityce największym autorytetem
Kierowałem się wraz z kolegami tzw. realizmem, wydawało się, że rzeczą ważniejszą jest, aby Kwaśniewski nie został prezydentem, a tylko Wałęsa mógł mu to uniemożliwić, spisaliśmy umowę z Wałęsą, w której on zobowiązywał się do działań niezbędnych ….
niestety przegrał. Uważam, że popełniłem błąd - wtedy nabrałem wstrętu do tzw. realizmu w polityce i ostatecznie przekonałem się, że cel (niedopuszczenia Kwaśniewskiego do prezydentury) nie uświęca środków (wykorzystania do tego Wałęsy).
Nie miałem złudzeń kim jest Wałęsa, ale myślałem, podobnie jak przedtem Jarosław Kaczyński, szef jego kancelarii, że można będzie niejako użyć Wałęsy w dobrej sprawie. To był oczywiście mój błąd!
Byłem przeciwnikiem Wałęsy i jego linii od początku, przekonywano mnie, że tylko jego kandydatura może wygrać z Kwaśniewskim, dałem się przekonać i pluję sobie z tego powodu w brodę. Ataki na Wałęsę ze strony „salonu” utwierdzały w przekonaniu, że zamiar jest sensowny, nie był!
aja/Twitter, Polskie Radio
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/553900-atmosfera-grozy-prof-szeremietiew-wspomina-4-czerwca-92