„Nikt nie zapowiadał demaskatorskiej pasji skierowanej przeciwko zwolennikom tezy o politycznym morderstwie i nikt nie zapowiadał zgoła nieprzystojnej napaści na Bronisława Wildsteina” - pisze na łamach portalu Onet.pl Roman Graczyk, punktując tekst Marii Anny Potockiej o śmierci Stanisława Pyjasa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Sprzeciw wobec tekstu Potockiej!
Coraz więcej osób wyraża sprzeciw wobec narracji Marii Anny Potockiej, która w zredagowanej przez siebie książce „Wokół sprawy Pyjasa” (Odcięła się od niej sama Dorota Nieznalska, autorka wystawy „Sprawa Stanisława Pyjasa”) próbuje przedstawić historię na nowo… Głos w tej sprawie, na łamach Onetu, zabrał także Roman Graczyk.
Roman Graczyk mocno o tekście Potockiej !
— napisał na Twitterze Bogusław Sonik, polecając lekturę tekstu Graczyka.
Roman Graczyk na wstępie swojego komentarza zwraca uwagę, że Potocka kreuje się na przyjaciela wolności i kogoś z kręgu niepokornej młodzieży, przyjaciół Pyjasa. Jak podkreśla, to celowa mistyfikacja!
Zapewne po to, żeby się pokazać jako ktoś duchowo związany z kręgiem Pyjasa, Sonika, Maleszki czy Wildsteina – co nie przeszkadza jej gwałtownie napadać na tego ostatniego. Jako osoba poniekąd ze środka, przyjaciel wolności, miałaby mieć do tego prawo. Nieuważny czytelnik na to się nabierze.
Maleszka i Michnik
Dziennikarz zauważa, że „pewnego rodzaju niespodzianką tej pracy jest pojawienie się w niej tekstu Lesława Maleszki, który z wiadomych powodów od wielu lat publicznie nie zabierał głosu”. Graczyk przytoczył przy tej okazji historię, gdy umówił się z Maleszką ze względu na planowaną książkę. Publikacji ten odmówił, ponieważ nie zgodził się na nią… Adam Michnik.
Jeśli obecnie Leszek zdecydował się zabrać głos, to znaczy że albo – hipoteza pierwsza – Adam się tym razem zgodził, albo – hipoteza druga – Leszek sam uznał, że w tym projekcie w przeciwieństwie do tamtego z 2011 r., którego ja przede wszystkim byłem twarzą, może wziąć udział. Dlaczego?
Graczyk punktuje tekst Potockiej za to, że relatywizuje:
Pyjas nie był taki święty, jak go malują twórcy jego złotej, męczeńskiej legendy. Maleszka starał się nie zaszkodzić kolegom. A Wildstein nie jest szlachetnym rycerzem walczącym o prawdę, lecz człowiekiem opętanym przez żądzę zemsty i sprawcą cierpień tysięcy ludzi. Wszystko jest inaczej, niż wam wmówiono, powiada Potocka
— pisz dziennikarza, zwracając przy tym uwagę, że „SB jest całkowicie poza podejrzeniem”.
W ocenie autora komentarza dla Onetu, prawdziwy sens tego przedsięwzięcia kryje się w narysowaniu na nowo portretów Pyjasa, Maleszki i Wildsteina.
Autorka obszernie przytacza zapis zeznania Pyjasa, po czym publikuje go w całości i powiada, że student ten był normalnym człowiekiem, podatnym na naciski. Dodajmy jednak, że ten człowiek potem się zradykalizował tak, że SB uznała go za wodzireja środowiska. Przecież gdyby tak nie było, nie powstałyby anonimy, o których wiemy z całą pewnością, że wytwarzała je Służba Bezpieczeństwa. Na pewno były ona oparte na cząstkowych informacjach uzyskanych od agentury. Nie wiemy, w jakim stopniu także od Maleszki. Sądząc z jego zmysłu obserwacji – w dużym
— czytamy.
Z kolei Maleszka został – tłumaczy nam Potocka – wykreowany na potwora, a przecież prawda jest zupełnie inna. Owszem, zdradził, ale… Maleszka jest ciekawym przypadkiem skomplikowanej osobowości. „Jest to człowiek oczytany i pełen intelektualnej pasji”. Jest z ducha liberałem, osobą tolerancyjną. Zszedł na manowce, ponieważ „jest ambicjonalnym graczem. Jego osobowościowym narkotykiem jest panowanie na wszystkich możliwych polach” i donosy na kolegów też temu służyły. (…) Niby to wszystko prawda, ale jednak, czy w świetle faktów, nawet przy zniszczeniu dużej części donosów TW „Ketmana”, można posunąć się do relatywizowania delatorskiej pracy tego agenta SB?
— podkreśla Graczyk.
W dosadnych słowach autor punktuje, że „Maria Anna Potocka nic nie rozumie z tego, co nam próbuje objaśnić”.
Niestety Maleszka ma na sumieniu delatorstwo w czystym wydaniu. Jego obrona argumentem, że nie chciał zaszkodzić kolegom, jest nonsensem, którego dotąd nikt nie poważył się wypowiedzieć. Maria Anna Potocka przeciera szlaki nowego paradygmatu teorii agentury w PRL.
Wildstein na celowniku. Powód? Lustracja
Jednak w ocenie Graczyka, rzeczywistym celem książki wydaje się zdezawuowanie Bronisława Wildsteina. A przewodnim motywem jest… lustracja.
W końcu Wildstein. Ten dopiero udrapował się w mit! Trzeba go szybko, w tri miga, zdekonstruować. I Potocka dekonstruuje co prędzej (…). Jest nader interesujące, jak pod piórem Potockiej wygląda zestawienie Maleszki z Wildsteinem. Bo chociaż z pozoru wydawać by się mogło, że delator stoi moralnie niżej niż jego – niechby i porywczy – demaskator, to, Drogi Czytelniku, jeśli tak myślisz, jesteś w błędzie. Bo oto „Maleszka krzywdził przyjaciół, sprowadzając na nich rewizje i rekwizycje”, ale za to Wildstein „przygotował »donos« na cały naród, ogłaszając »listę Wildsteina« i doprowadzając do jej szerokiego upublicznienia”.
„Zastanawiające, skąd tyle pasji w zwalczaniu hipotezy politycznego zabójstwa”
Graczyk nie zostawia suchej nitki na historyczno-kryminalnych wywodach.
Zastanawiające, skąd tyle pasji w zwalczaniu hipotezy politycznego zabójstwa w sytuacji, gdy do niej prowadzi wiele poszlak. Anonimy wydają się szykować „legendę” zabójstwa z ręki prywatnego nienawistnika. Ofiara ginie dwa dni po złożeniu doniesienia o donosach do prokuratury. Domniemany sprawca zabójstwa ginie wkrótce w tajemniczych okoliczności. Świadek podobnie. Ofiara zostaje znaleziona na posadzce w miejscu, na które wedle praw grawitacji ciało nie powinno było upaść. Okulary ofiary znajdują się w piwnicy, a więc piętro niżej niż miejsce upadku ciała. PRL-owskie jawne instytucje solidarnie blokują informacje o innych, niż odgórnie podana, przyczynach śmierci. A tajna policja udaje, że szuka sprawców anonimów, podczas gdy sama te anonimy wyprodukowała
— wylicza.
Trochę tego dużo, żeby uznać, że na pewno nie było to morderstwo na zlecenie SB. Owszem, po tylu latach, nie możemy tego procesowo udowodnić. Ale z tego nie wynika, że udowodniona jest hipoteza przeciwna. A jednak p. Potocka et consortes tak mocno ją forsują. Po co?
— pyta Roman Graczyk.
POLECAMY najnowszy numer tygodnika „Sieci”, a w nim - mocna rozmowa o świecie, w którym oszczercy rozpaczają, że prawda nie jest szanowana, a złodzieje płaczą nad brakiem szacunku do prawa własności – Bronisław Wildstein mówi o wielkich manipulacjach gazety Adama Michnika i innych dominujących środowisk III RP.
CZYTAJ WIĘCEJ: WYWIAD „SIECI”. Bronisław Wildstein: Żyjemy w rzeczywistości, która stoi na głowie, w której dziwki ubolewają nad upadkiem cnoty
olnk/Onet.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/553114-graczyk-rozprawia-sie-z-tekstem-potockiej-o-smierci-pyjasa