„To nie Polska sama doprowadziła się do zguby, bo naród polski był w stanie się podźwignąć bez wojny domowej, bo pamiętajmy, że nie było żadnej wojny domowej po Konstytucji 3 Maja. Targowica była praktycznie założona przez carycę Katarzynę i była elementem zdrady, ale w istocie jeżeli bierzemy pod uwagę całe społeczeństwo, to sama Rzeczpospolita była w stanie się sama podnieść. To dawało nadzieję na przyszłość” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Obchodzimy dziś 230. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Co w tym akcie tak niezwykłego, oprócz tego, iż to druga konstytucja na świecie, a pierwsza w Europie, że tak do tej pory tak żywo jest wspominany?
Prof. Mieczysław Ryba: Przede wszystkim Konstytucja 3 Maja była działaniem niepodległościowym. Po konfederacki barskiej, która trwała 5 lat i zakończyła się pierwszym rozbiorem Polski w 1772 roku, był to drugi niepodległościowy akt. Wprawdzie nie militarny, bo militarna potrzeba obrony konstytucji przyszła rok później, natomiast polityczny i prawny akt uzdrowienia państwa oraz postawienia go na drodze do pełnej suwerenności. Pamiętajmy, że praktycznie już od czasu wojny północnej Rzeczpospolita tę suwerenność straciła, była zdominowana przez Rosję, zarówno jeśli chodzi o wybór króla, bo i August III, i Stanisław August Poniatowski, byli wybrani z woli Petersburga, jak i w sensie militarnym, a także każdym innym. Zatem przestawienie ustroju Polski na nowoczesną modłę i zarazem danie możliwości rozwojowych, to były kluczowe kwestie, które ta konstytucja rozstrzygała. Dawała szansa na upodmiotowienie Rzeczpospolitej w relacji do zagrażających nam potęg.
Mówi pan, że dawała taką szansę na upodmiotowienie Rzeczpospolitej, ale już w 1792 roku wybuchła wojna z Rosją o tę konstytucję. Niestety została przegrana i zakończona kolejnym rozbiorem.
Tak, to jest jasne, natomiast naród w tej sytuacji się samozreflektował, czyli były w nim siły ozdrowieńcze. Rzeczpospolita nie upadła dlatego, że nie było w narodzie woli do naprawy ustroju, naprawy państwa, tylko dlatego, że obce potęgi na to się nie zgodziły, w szczególności Rosja i caryca Katarzyna. Zachodzące zmiany zdławiono przemocą, oczywiście również przy zdradzie, bo Targowica jest symbolem zdrady. Pamiętajmy jednak, że Konstytucja 3 Maja była zaakceptowała przez wszystkie sejmiki Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego, zaakceptowana była też przez Kościół. W związku z tym był to mocno wybrzmiewający akt niepodległościowy, a także akt polskiej myśli politycznej. Tu mamy do czynienia z bardzo nowoczesną myślą, zarazem respektującą polskie tradycje państwowe i kulturowe. Pomimo tego, że tam nurty oświeceniowe pojawiały się jako dominujące, to jednak zaakceptowano katolicki charakter kraju. Przypomnę, że Konstytucja 3 Maja rozpoczyna się „W imię Boga w Trójcy Jedynego”. Efekt jest taki, że to nie Polska sama doprowadziła się do zguby, bo naród polski był w stanie się podźwignąć bez wojny domowej, bo pamiętajmy, że nie było żadnej wojny domowej po Konstytucji 3 Maja. Targowica była praktycznie założona przez carycę Katarzynę i była elementem zdrady, ale w istocie jeżeli bierzemy pod uwagę całe społeczeństwo, to sama Rzeczpospolita była w stanie się sama podnieść. To dawało nadzieję na przyszłość.
Jednak formalnie konfederacja targowicka była montowana przez polskich możnowładców. Czy z tych wydarzeń można pana zdaniem wyciągnąć jakieś wnioski na dzisiaj?
W pewnym momencie sam król przystąpił do Targowicy, rzekomo w imię ratowania resztek państwowości, natomiast wniosek z tego jest oczywisty. Mieliśmy wówczas ze starciem dwóch obozów – obozu patriotycznego, nastawionego na reformy, oraz obozu deklarującego wszelakie wolności, demokrację szlachecką, i w imię tej demokracji i tych wolności zapraszającego czynnik zewnętrzny do rozgrywania spraw w Polsce. Ten drugi obóz utrwalony został jako obóz zdrady. Konfederacja targowicka okazała się ogromnym, niewybaczalnym wręcz błędem politycznym i przestrogą, że nie wolno do wewnętrznych spraw Polski wciągać zewnętrznego czynnika politycznego, państwowego, ponieważ nigdy zagranica nie będzie działała w interesie naszej państwowości, tylko w interesie własnym. W XVIII wieku to się skończyło rozbiorami.
Dziś zorganizowano szczególne, wspólne posiedzenie Sejmu, Senatu, a także litewskiego Seimasu. Przyjęto uchwałę, podkreślającą wyjątkowy charakter Konstytucji 3 Maja dla Polski i Litwy. Ponadto, na Zamku Królewskim w Warszawie zaplanowano uroczystości, z udziałem prezydentów pięciu państw naszego regionu o przyszłości Europy - Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Pana zdaniem wspólna historia wspomnianych państw może być elementem także na budowanie wspólnej przyszłości?
Oczywiście. Pamiętajmy o tym, że Konstytucja 3 Maja reformowała relacje polsko-litewskie, ale wpisywała się też w pewien ciąg zdarzeń, rozpoczętych od Unii w Krewie, poprzez Unię Lubelską i Unię Horodelską, a gdzieś to wszystko się kończy na Konstytucji 3 Maja. Pamiętajmy też o tym, co podnosił też pan prezydent, iż szlachta litewska też głosowała za Konstytucją 3 Maja. Oczywiście ona była językowo spolszczona, ale definiowała się jako litewska. To wszystko jest w tej symbolice – wspólnej walki o niepodległość Rzeczpospolitej, a na Rzeczpospolitą składały się różne narody. Zasadniczo siła Rzeczpospolitej była gwarancję dla wolności tych wszystkich narodów. Zatem odwołanie się do tej symboliki jest jak najbardziej zasadne, zwłaszcza dzisiaj, kiedy wschodnie, moskiewskie zagrożenie się odnawia. Nie ma na dzisiejszych uroczystościach przedstawiciela Białorusi, wiemy, że Białoruś dzisiaj jest pod hegemonią rosyjską, ale wydaje się, że to zaproszenie dla Białorusi cały czas jest otwarte.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/549459-prof-ryba-konstytucja-3-maja-dawala-nadzieje-na-przyszlosc