Kolonialne ambicje Niemiec nie skończyły się w 1919 roku, lecz dopiero w 1945. „Wojna podboju i unicestwienia Polski i Związku Radzieckiego jest niewątpliwie częścią tradycji kolonialnej” - pisze Juergen Zimmerer w tygodniku „Spiegel” w tekście pt. „Od Afryki do Rosji”.
Niemiecki historyk: Kolonialne ambicje Niemiec skończyły się w dopiero w 1945 roku
Obszar rosyjski to nasze Indie i tak jak Anglicy rządzą nimi z garstką ludzi, tak my będziemy rządzić tym naszym obszarem kolonialnym. Dostarczamy Ukraińcom chusty na głowę, szklane paciorki jako biżuterię i co tylko ludy kolonialne lubią.
Adolf Hitler wygłosił te zdania kilka tygodni po inwazji na Związek Radziecki. Ilustrują one jedną z wielkich niemieckich dyskusji ostatnich kilku lat, związanych z pamięcią polityczną.
Pytanie jest tylko pozornie proste: „czy niemieckie doświadczenie kolonialne ogranicza się do czasu, gdy Niemcy były formalnie potęgą kolonialną, to znaczy do lat 1884-1919? Czy też idea kolonialna odegrała również rolę później, tworząc ważną ciągłość niemieckiej historii (…)?”
Niemiecka przeszłość kolonialna „jest nadal tłumiona lub trywializowana w przestrzeni publicznej. Niemieckie imperium kolonialne jest (…) umieszczane gdzieś pomiędzy harcerską przygodą a wczesną pomocą rozwojową” - zauważa Zimmerer.
Zdaniem autora „katastrofalne skutki dla skolonizowanych są prawie całkowicie ukryte przed opinią publiczną. Samo to jest wystarczająco złe. Ale poza tym amnezja kolonialna prowadzi również do krytycznej pustki w rozumieniu zbrodni Trzeciej Rzeszy - a tym samym także w ich rozliczaniu”.
Ponieważ „przynajmniej wojna podboju i unicestwienia przeciwko Polsce i Związkowi Radzieckiemu jest niewątpliwie częścią tradycji kolonialnej. Niemieckie ambicje kolonialne nie zakończyły się utratą kolonii w Afryce w 1919 r., ale dopiero w 1945 r.. Druga próba założenia imperium kolonialnego, tym razem na wschodzie, ostatecznie się nie powiodła”.
„Wojna kulturowa” przeciwko teorii postkolonialnej.
„Spiegel” zwraca uwagę, że „toczy się obecnie swego rodzaju „wojna kulturowa” przeciwko teorii postkolonialnej. Pamięć o zbrodniach narodowego socjalizmu jest często przeciwstawiana pamięci kolonializmu. (…) Mówi się, że zbrodnie narodowych socjalistów są zasadniczo różne, a każde porównanie relatywizuje Holokaust”.
Wojna narodowych socjalistów miała bez wątpienia wymiar kolonialny - przekonuje „Spiegel”. Ilustrują to zdania Hannsa Johsta, sekretarza Heinricha Himmlera. Zimą 1939/40 roku, po podróży przez okupowaną Polskę, Johst oświadczył:
„Polacy nie są narodem budującym państwo. Brakuje im najprostszych warunków wstępnych. (…) Kraj, który tak słabo rozumie naturę osadnictwa (…) jest ziemią kolonialną”.
Polityka i praktyka podboju i zagłady ujawniają podobieństwa między pierwszym a drugim niemieckim imperium kolonialnym. Nawet motywy wykazują podobieństwa: społeczna darwinistyczna idea walki narodów między sobą, w której zwyciężą najsilniejsi, potrzeba „przestrzeni życiowej”. „Przed 1919 r. poszukiwano jej daleko - a od 1933/39 r. w Europie Wschodniej”.
Narodowosocjalistyczna wojna (…) przeciwko Polsce, a następnie przeciwko Rosji, była świadomą realizacją tych politycznych idei. Miejscowa ludność powinna pełnić funkcję czysto służebną: „Słowianie są urodzoną masą niewolników, która woła o pana”, mówił Hitler.
W niemieckiej kolonii w południowo-zachodniej Afryki (dzisiejsza Namibia) czarni mieli pracować dla białych „panów’. Dzięki pracy przymusowej i całkowitej kontroli niemieccy kolonialiści chcieli stworzyć jednorodną klasę robotniczą z rdzennych grup ludności Herero, Nama, Damara i San. (Szacuje się, że aż 65 tys. z 80 tys. Herero żyjących w niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej na początku rządów kolonialnych zginęło, podobnie jak 10 tys. z około 20 tys. Nama. Historycy oceniają masakry jako pierwsze ludobójstwo XX wieku - PAP) .
Także w kampanii Hitlera na wschodzie celem było usunięcie Słowian z planowanego niemieckiego obszaru osadniczego.
„Wojna wschodnia” była w dużej części tak samo „wojną rasową” jak wojna kolonialna przeciwko Herero i Nama, „nawet jeśli mechanizacja wojny i milionowe armie mogą to przesłonić” - pisze Zimmerer.
Przy wszystkich oczywistych podobieństwach w ideologii i praktyce istnieje jednak jedna zasadnicza różnica: rola, jaką przypisywano Żydom (…). Antysemityzm różni się od antyslawizmu, podobnie jak od rasizmu kolonialnego, swoją wielowiekową historią i ideą żydowskiego światowego spisku. To ostatnie czyni judaizm szczególnie niebezpiecznym z punktu widzenia antysemity i dlatego nawoływano do globalnego „ostatecznego rozwiązania”, będącego podstawą próby globalnego mordu, Holokaustu z jego sześcioma milionami żydowskich ofiar.
Perspektywa kolonialna nie relatywizuje niemieckiej winy i odpowiedzialności: pokazuje raczej, że zbrodnie Trzeciej Rzeszy były jeszcze mocniej zakorzenione w historii Niemiec, niż Niemcy są na ogół gotowi zaakceptować
— uważa autor.
Kolonialna forma społeczeństwa pomaga zrozumieć, dlaczego wielu było tak chętnych, aby służyć sprawie narodowego socjalizmu. Ponieważ w dużej mierze nie wydawało się to takie nowe: projekty nieludzkie miały tradycję kolonialną.
Co więcej „taka postkolonialna perspektywa (…) odsłania rasistowskie korzenie niemieckiej historii poza antysemityzmem. W ten sposób buduje pomost do lepszego zrozumienia rosnącego znaczenia rasizmu w teraźniejszości”.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/547270-historyk-wojna-przeciw-polsce-czescia-tradycji-kolonialnej