„To był mój osobisty sukces w sensie tego, że wreszcie poczułem zwycięstwo, poczułem, że prezydentem jest ktoś, kogo chciałem, aby nim został. To było poczucie zwycięstwa, że przychodzi osoba, która rzeczywiście będzie mnie reprezentowała, niezależnie od tego, że później w tej kancelarii pracowałem, bo przecież przyszedłem do pracy parę miesięcy później” - mówi portalowi wPolityce.pl Bartosz Kownacki (PiS), niegdyś urzędnik w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wspominając moment zaprzysiężenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
15 lat temu prof. Lech Kaczyński został zaprzysiężony na Prezydenta RP. Jak wspomina Pan współpracę ze ś.p. Lechem Kaczyńskim? Jak Pan wspomina jego samego?
Bartosz Kownacki: Ja z Panem Prezydentem nie współpracowałem. Byłem tylko urzędnikiem w Kancelarii Prezydenta, więc raczej współpracowałem z doradcami Pana Prezydenta. Kontakt z Panem Prezydentem był dość sporadyczny: przy większych uroczystościach, czy kiedy odwiedzał doradców.
Prezydent Lech Kaczyński przychodził do doradców, nie do mnie – ja byłem jeszcze wtedy początkującym politykiem, bardzo młodym, ale rzeczywiście była to osoba bardzo ciepła, bardzo miła w kontakcie. Proszę sobie wyobrazić dwudziestopięcio-, dwudziestosiedmioletniego chłopaka, do którego przychodzi prezydent i zachowuje się w sposób normalny, tak jak każdy normalny człowiek, nawet powiedziałbym w jakimś sensie skromny. Taki, który nie daje poznać po sobie tego, że jest prezydentem czyli jakby ten urząd, który z nim razem jest niejako ważniejszy od niego – raczej był ciepłą osobą, odnoszącą się z szacunkiem do każdego. Czy jak się witał, czy zamienił słowo, to tak to właśnie wyglądało – z szacunkiem do osób w hierarchii społecznej i urzędniczej będących od niego dużo niżej. Podchodził do nich z taką sympatią, nawet można powiedzieć, że ojcowską – był szefem nas wszystkich i troszkę nam ojcował. Tak chyba traktował wszystkich pracowników Kancelarii. Przynajmniej ja miałem takie odczucie.
A jak Pan wspomina całą jego prezydenturę właśnie z punktu widzenia pracownika Kancelarii?
Na pewno jako bardzo pracowitą. Na pewno taką, w której przywiązywano wagę chociażby do – co dla mnie ważne – polityki historycznej, tego co dziś niestety jest troszeczkę zapominane. Po pierwsze Lech Kaczyński obudził politykę historyczną jako prezydent Miasta Warszawy, bo to on przecież stworzył Muzeum Powstania Warszawskiego i później to kontynuował jako prezydent RP. Te wydarzenia, które były zapominane przez te 25 lat wcześniejsze uzyskiwały właściwą rangę i także, co ważne, osoby – to jest to, co sobie chyba szczególnie ceniłem – które wcześniej walczyły o wolną Polskę, poświęcały swoje życie, kariery, czasem nawet rodziny, a były zapomniane, po tych 25 latach ktoś o nie się upomniał. Ktoś je docenił chociażby takim gestem, jak odznaczenie czy udział w jakichś uroczystościach. Przecież to dla tych ludzi, którzy nie walczyli dla pieniędzy, dla kariery, było niesłychanie ważne i te osoby to do dziś pamiętają i przeżywały już wówczas, że wreszcie ktoś widzi to, co oni zrobili.
Druga kwestia to polityka międzynarodowa i szeroko rozumiane bezpieczeństwo – to, co dzisiaj jest kontynuowane, ale czego wizję dał prezydent Lech Kaczyński. Zresztą przy tych rozmowach już jako niższego stopnia urzędnik uczestniczyłem, bo to były nie tylko kwestie geopolityki związanej z Europą Środkową czyli Trójmorza, budowania relacji z naszymi sąsiadami z Grupy Wyszehradzkiej, ale także te kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym, co dzisiaj jest kontynuowane, co przez te kilka lat rządów PO było przez chwilę spowolnione, jednak zapoczątkowane wtedy. Kiedy dano temu zielone światło, było to właśnie w Kancelarii Prezydenta bardzo często omawiane, były analizy, były odpowiednie zespoły, które zajmowały się bezpieczeństwem energetycznym. To dzisiaj jest kontynuowane w rządach Prawa i Sprawiedliwości.
Można powiedzieć, że te dwie rzeczy, czyli kwestie międzynarodowe i polityka bezpieczeństwa, które były zapoczątkowane za Lecha Kaczyńskiego, czy uzyskały właściwy wymiar, bo w kwestii bezpieczeństwa energetycznego jeszcze za AWS były pewne pomysły. Ale rzeczywiście to, czemu nadano wymiar, dzisiaj jest kontynuowane – te dwie rzeczy i trzecia, polityka historyczna, niebywale ważna, o której mam wrażenie czasem zapominamy, a to jest kwestia naszej tożsamości, tego jakie będzie polskie społeczeństwo za lat 5, 10, 20…
Czy ta rocznica jest dla Pana w jakiś sposób szczególną?
Tak, dlatego że był to wtedy jedyny prezydent - osoba, w której kampanię się angażowałem, a co do której zależało mi, żeby została prezydentem i tym prezydentem została. To był mój osobisty sukces w sensie tego, że wreszcie poczułem zwycięstwo, poczułem, że prezydentem jest ktoś, kogo chciałem, aby nim został. To było poczucie zwycięstwa, że przychodzi osoba, która rzeczywiście będzie mnie reprezentowała, niezależnie od tego, że później w tej kancelarii pracowałem, bo przecież przyszedłem do pracy parę miesięcy później.
Jak jest realizowany testament ś.p. Lecha Kaczyńskiego?
Na pewno te dwie rzeczy, o których powiedziałem: polityka międzynarodowa – wydaje mi się, że ona jest i w rządzie i w myśli także obecnego prezydenta Andrzeja Dudy, bo widać, że nad tymi sprawami się pochyla. Nie ma co do tego wątpliwości. To jest kontynuowane tak jak kwestia bezpieczeństwa energetycznego, gazoport, dalsze uniezależnienie się od Rosji w tym zakresie – od dostaw gazu z Rosji, ale także od dostaw ropy. Pamiętam negocjowany wówczas przez premiera Pawlaka kontrakt z Rosjanami na dostawy ropy i kontrowersje z tym związane. Dziś, dzięki temu, że to zostało zapoczątkowane i jest kontynuowane, my jesteśmy w zupełnie innej sytuacji geopolitycznej. Mam nadzieję, że będzie prowadzona taka polityka historyczna, która będzie budziła ludzi, żeby nie wychodzili na protesty związane ze Strajkiem Kobiet, tylko właśnie na manifestacje patriotyczne, takie, jak to było o otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego. Mam nadzieję, że to też będzie kontynuowane, bo tu mamy jeszcze sporo do zrobienia, żeby to społeczeństwo obudzić.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/532164-kownacki-wspomina-zaprzysiezenie-sp-lecha-kaczynskiego