„Wielkopolska była w większości zamieszkana przez Polaków i było oczywistym, że będą dążyć do tego, by ich ziemia stała się częścią niepodległej Polski” - mówi dr hab. Olaf Bergmann w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Dlaczego wybuchło Powstanie Wielkopolskie?
Olaf Bergmann, Wielkopolskie Muzeum Niepodległości: Po 18 listopada przynależność ziem wielkopolskich nie była jeszcze wiadoma. Nikt nie wiedział, jak będzie to wyglądało. Był to rejon w większości zamieszkany przez Polaków i było oczywistym, że będą dążyć do tego, by ich ziemia stała się częścią niepodległej Polski. Przygotowania rozpoczęły się jeszcze przed latem 1918 roku. Naczelna Rada Ludowa chciała jednak czekać na decyzję konferencji pokojowej.
Do Poznania przyjechał jednak Ignacy Jan Paderewski.
To było jak iskra, od którego wszystko zaczęło się palić. Przyjęto go owacyjnie. Był to nie tylko człowiek, który ma zostać premierem. Mówimy o wielkim polskim patriocie i celebryta tamtych czasów. Witano go jak… The Rolling Stones. Mówimy o gwieździe podobnego formatu. Nie wiadomo kto pierwszy wystrzelił i rozpoczęło się Powstanie. Społeczeństwo w Wielkopolsce było świetnie zorganizowane. To efekt wielu lat pracy organiczników. W ciągu dwóch, trzech dni, poszczególne miasta i miasteczka Wielkopolski wyzwoliły się same.
Mówi Pan o pracy organiczników. To charakterystyczne dla Wielkopolan. Mamy do czynienia chyba z innym rodzajem Polaków. Zorganizowani, zamożniejsi, ciężko pracujący. Uznali, że bardziej przydadzą się Polsce, jeżeli nie zginą w walce, tylko będą dla niej pracować.
Momentem przełomowym było Powstanie Listopadowe. Uznano, że nie można wygrać. Nie chcąc rezygnować z polskości znaleziono alternatywę. Była nią właśnie praca organiczna. Bogacimy się, kształcimy i uświadamiamy masy. Za pokolenie lub dwa całe społeczeństwo dojrzeje do tego, by o Polskę walczyć. Dzięki temu, była to najbogatsza i najbardziej uświadomiona narodowo grupa Polaków. W wieku XX swoją rolę odegrała też Narodowa Demokracja. Roman Dmowski był pełen podziwu dla Wielkopolan. Uważał ich za najlepszą część narodu – gospodarną, pragmatyczną. Stawiał Wielkopolan za wzór dla innych. Powstanie Wielkopolskie nie było tylko poznańskie. Sukces Powstania to sukces wielkopolskiej prowincji, tych małych ojczyzn. Ważną rolę odegrały więzi społeczne. Ludzie znali się na wielu płaszczyznach, co stworzyło wyjątkową więź. Ogromną rolę odegrało też duchowieństwo.
Powstaniu przyklejono endecką łatkę. Miało to znaczenie po Powstaniu? Wpływało na reakcję reszty nowej Polski?
W Polsce do dzisiaj obowiązuje narracja piłsudczykowska. Faktem jest, że tymi, którzy w początkowym okresie najbardziej dążyli do Powstania to przedstawiciele Polskiej Organizacji Wojskowej, czyli ludzi bliżsi Piłsudskiemu. Władzę w Powstaniu przejęła jednak Naczelna Rada Ludowa, której nie brakowało ludzi ze środowisk narodowych. Elity wielkopolskie myślały raczej po endecku, byli to w większości zwolennicy Narodowej Demokracji. W wyborach samorządowych w 1919 roku 90 proc. głosów dostała właśnie lista narodowa. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację dzisiaj.
Jak w dwudziestoleciu międzywojennym Warszawa reagowała na Powstanie Wielkopolskie?
W Warszawie niespecjalnie obchodzono rocznicę Powstania. Stawiano pomniki w Wielkopolsce, ale były to w większości inicjatywy oddolne. Większość z tych upamiętnień zniszczono w czasie II wojny światowej.
Piłsudski nie był chyba lubiany w Poznaniu.
Trudno to dzisiaj oceniać. Spory o sprawę „Piłsudski a Powstanie” trwają od lat. Był to polityczny realista. Wiedział, że musimy iść na wschód, bo to co wywalczymy, będzie nasze. Miał też świadomość, że w Wielkopolsce go nie kochano. Był to człowiek z Kresów Wschodnich, reprezentował inną mentalność niż Wielkopolska. Roman Dmowski był ze środowisk drobnomieszczańskich i łatwiej było mu zrozumieć Wielkopolan.
Ile jest prawdy w tym, że było to jedyne wygrane powstanie?
To nieprawda. Musimy pamiętać o częściowo wygranym II Powstaniu Śląskim, Powstaniu Sejneńskim. Ale było też pierwsze powstanie w Wielkopolsce w 1806 roku, które wybuchło po klęsce Prus pod Jeną i Auerstedt. Napoleon wkroczył do Berlina, a drogę do Warszawy miał otwartą. Od Wielkopolski do Mazowsza Polacy sami przejęli władzę. Była to jednak zupełnie inna epoka. Aktywni byli ludzie, którzy pamiętali jeszcze Rzeczpospolitą. W przypadku Powstania Wielkopolskiego sytuacja była zupełnie inna, bo i społeczeństwo było inne.
Mówiąc o potrzebie upamiętnienia Powstania Wielkopolskiego trudno nie zauważyć, że data jest niefortunna.
Data do obchodów jest beznadziejna. Jeśli chodzi o pamięć w Wielkopolsce, to nie jest źle. Gdybyśmy jednak zorganizowali sondę poza Wielkopolską, to mało kto wie, o co chodzi. Otwieramy niedługo wystawę plenerową przed Muzeum Powstania Wielkopolskiego. To rozwiązanie, które musieliśmy zastosować w czasie pandemii. Będzie się składało z dziesięciu plansz. Zaprezentujemy nieznane zdjęcia Ignacego Jana Paderewskiego.
Jakie przesłanie zostawili nam Powstańcy Wielkopolscy?
W Wielkopolskim Muzeum Niepodległości stworzyliśmy hasło: „Na co dzień praca. W chwili próby zwycięstwo”.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/532057-wywiad-dr-hab-bergmann-to-sukces-wielkopolskiej-prowincji