Bohaterem najnowszego wydania „wSieci Historii” jest polski złoty – pieniądz tradycyjny, czyli banknot i moneta. Magazyn przybliża szczególnie wiek XX, w którym po roku 1918 odbyła się na terytorium państwa polskiego niejedna zmiana waluty, niejedna denominacja i niejedna reforma monetarna.
W artykule „Pieniądz odrodzonej Rzeczypospolitej” Mateusz Sora przybliża dzieje polskiego pieniądza podczas odradzania się Rzeczypospolitej. Opisuje, że…
Zgodnie z dekretem Naczelnika Państwa z 7 grudnia 1918 r. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa do czasu uchwalenia ustawy o Banku Polskim otrzymała wyłączne prawo do emisji polskiego pieniądza. W pierwszych miesiącach niepodległości sukcesywnie wprowadzała do obiegu banknoty, które zostały wydrukowane przed 11 listopada. Pierwsza emisja „nowych” marek polskich weszła do obiegu w marcu. Nie różniły się od banknotów poprzednich emisji szatą graficzną, jednak zawierały znaczącą deklarację: „Państwo polskie przyjmuje odpowiedzialność za wymianę niniejszego biletu na przyszłą polską walutę”.
Autor wskazuje na dalsze wydarzenia:
W styczniu 1919 r. odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego […]. Z inicjatywy przewodniczącego komisji Sejm na posiedzeniu 28 lutego uchwalił ustawę, zgodnie z którą polską walutą stał się złoty […]. Operację wymiany marek na złote miał przeprowadzić nowy minister skarbu Stanisław Karpiński […]. Karpiński nie wprowadził złotego do obiegu, druk banknotów się opóźniał, ale zasadniczym problemem, z którym musiał się zmierzyć rząd Paderewskiego, było zapewnienie środków na bieżące działanie państwa […].
Sora omawia też, jakie trudności stawały na drodze realizacji założeń:
Na zarzuty posłów, że rząd w niedostatecznym stopniu dba o wpływy budżetowe, minister Karpiński odpowiadał, iż wyższe wpływy zagwarantuje dopiero wzrost gospodarczy. Zarówno ugrupowania opozycyjne, jak i koalicja stanowiąca polityczne zaplecze rządu Ignacego Paderewskiego w toku debaty budżetowej poddały politykę gospodarczą rządu druzgocącej krytyce […]. Stanisław Karpiński podał się do dymisji. Jego następcą i ostatnim ministrem skarbu w rządzie Paderewskiego został doświadczony galicyjski polityk Leon Biliński, dla którego priorytetem było ujednolicenie waluty na całym obszarze Polski.
Anna Brzyska w artykule „Złoty nowej ery” przypomina okoliczności denominacji w 1995 r.: Proces ten polegał na wprowadzeniu nowego stabilnego złotego w miejsce starego złotego, zdewaluowanego przez inflację. W latach 80. polska gospodarka znajdowała się w stanie postępującego rozkładu. Lata 1981–1990 przyniosły zdecydowane zaostrzenie inflacji i gwałtowny spadek siły nabywczej złotego. […] na przełomie lat 80. i 90., Narodowy Bank Polski rozpoczął przygotowania do denominacji złotego.
Autorka wymienia argumenty, które przemawiały za przeprowadzeniem denominacji: Pierwszy dotyczył wizerunku polskiej gospodarki. Pieniądz był bowiem postrzegany jako jeden z symboli władzy państwowej, a zaufanie do niego tworzyło przekonanie o sile i stabilności państwa. To z kolei przekładało się bezpośrednio na ocenę kraju na arenie międzynarodowej. […] Pojawiły się również argumenty ustrojowe – stary złoty był walutą poprzedniego systemu politycznego i ekonomicznego […]. Celowość denominacji potwierdzały ponadto względy praktyczne. Przeliczanie i zapisywanie długich ciągów cyfr stawało się kłopotliwe nawet przy użyciu ówczesnych kalkulatorów i programów komputerowych. Nie bez znaczenia były także rosnące koszty obsługi obrotu gotówkowego oraz koszty produkcji i przechowywania pieniędzy.
Brzyska opisuje również wydarzenia, które poprzedzały ten proces:
Pomimo dokonanych formalnie zmian ustrojowych, do obiegu wciąż trafiały nominały tzw. banknotów przejściowych, opatrzonych symboliką poprzedniego ustroju […]. Z kolei na banknotach wyemitowanych w latach 1990–1992 […] widniała już nowa nazwa państwa: „Rzeczpospolita Polska” oraz wizerunek orła w koronie, ale znak wodny nadal prezentował godło PRL. Dopiero pieniądze wyemitowane z datą 16 listopada 1993 r. pozbawiono oznaczeń minionego okresu. W 1994 r. Narodowy Bank Polski wprowadził do obiegu […] serię banknotów […]. Miały one identyczne jak seria z lat 1989–1992 główne elementy graficzne i wizerunki postaci, ale zyskały nowoczesne zabezpieczenia oraz dodatkowe elementy wyróżniające.
Marcin Różalski w artykule „Powstaniec styczniowy i przepowiednia dla Piaseczna” przybliża czasy burzliwej drugiej połowy XIX wieku i podejmuje temat polskiego kościoła katolickiego, który aktywnie angażował się zrywy niepodległościowe. Autor pisze o duchownym księdzu Ludwiku Czajewiczu, który postanowił wspierać Polaków walczących o wolność. Doskonale się uczył i zdobył prestiżowe wykształcenie. Stopniowo piął się również w kościelnej hierarchii. Mocno bronił Polaków przed represjami Rosjan.
Ks. Czajewicz niejednokrotnie udowadniał swoje jasne i narodowe stanowisko. Jak wspomina w „Polskim Słowniku Biograficznym” ks. Władysław Kwiatkowski: „Wykazywał swój głęboki patriotyzm, ostro potępiając gwałty żołnierzy rosyjskich popełniane na bezbronnej ludności i na warszawskich kościołach”. W 1860 r. władza duchowna mianowała ks. Ludwika proboszczem parafii św. Anny w Piasecznie. (…) Po wybuchu powstania styczniowego w 1863 r. organizował pomoc dla powstańców i został mianowany cywilnym naczelnikiem powstania, występując pod ps. Baltazar Zybcych. W ten sposób, jak pisze ks. Grzegorz Kalwarczyk w swoim opracowaniu „Przewodnik po parafiach i kościołach Archidiecezji Warszawskiej”, proboszcz piaseczyński stanął w rzędzie bohaterów narodowych takich jak: abp Zygmunt Szczęsny Feliński, Romuald Traugutt czy ks. Stanisław Brzózka.
Niestety w wyniku donosu księdza aresztowano. Z początku otrzymał wyrok 10 lat katorżniczej pracy na terenie Syberii. Ostatecznie jednak złagodzono go do samego zesłania. W 1865 r. zamieszkał w gminie Bałachta, w okręgu aczyńskim.
Eugeniusz Niebielski w książce „Tunka. Syberyjskie losy księży zesłańców 1863 roku” dotarł do dokumentów, w których wyczytać można, że tam właśnie ks. Czajewicz miał otrzymać od swego stryja, pracownika Komisji Finansów Królestwa Polskiego, paczkę z lekarstwami, kalendarzem, mapą Rosji oraz gotówkę. Jednak, jak to często bywało, przesyłka dotarła do adresata pusta.
Następnie duchowny przeniósł się w okolice mongolsko-chińskiej, do Tumki. Trafiało tam wielu zesłanych duszpasterzy. Na swojej drodze spotkał też polskich lekarzy, którzy nauczyli go jak pomagać chorym.
Dzięki temu mógł wraz z misjonarzem z Płocka ks. Rafałem Drewnowskim zająć się leczeniem miejscowej ludności.
Waldemar Czechowski w artykule „Życie i śmierć Bronisława Piłsudskiego” opisuje losy słynnego etnografa. Postać Bronisława Piłsudskiego to zdaniem autora doskonały materiał na filmy i książki. Jego dokonania opisują liczne opracowania naukowe. Trudno także jednoznacznie wskazać co pchnęło go do dramatycznej decyzji, aby ze sobą skończyć.
Co tak naprawdę myślał, gdy niecały rok przed śmiercią pisał z Paryża do przyjaciela: „Jestem zmęczony życiem, chcę powrócić do swoich Ajnów, na Sachalin”.
Czy miał dość swarów i konfliktów braci Polaków i Litwinów na obczyźnie? Jaka tragiczna myśl kazała mu skoczyć do Sekwany 17 maja 1918 r.?
— zastanawia się Waldemar Czechowski.
Początek życia był dla Bronisława fatalny. Jako student pierwszego roku prawa został wplątany w zamach na cara. Wyrok śmierci zamieniono na 15 lat katorgi podczas zesłania. Potem wyspa Sachalin – i 20 lat życia na Dalekim Wschodzie. Wreszcie tułaczka: Japonia, USA i europejskie peregrynacje. Cały czas przewijał się w jego myślach motyw tęsknoty za ojczyzną i marzenie powrotu nad Wilię. Piłsudski mimo przeciwności losu przekuł swoją niedolę i los zesłańca w wyjątkowe osiągnięcia w humanistyce.
Szczegółowo opisał zwyczaje autochtonicznej ludności Ajnów oraz uczył ich, jak walczyć o swoje prawa w imperium zarządzanym przez Rosjan.
W tekście czytamy także o tym, że Piłsudski często zmieniał otoczenie i poznawał nowe kultury.
Był także człowiekiem podróży. Wiecznie pchany niepokojem duszy, coraz bardziej targanej rozterkami. On, urodzony na Litwie „litewski Polak” (jak siebie określał w dzienniku z roku 1882) z poczuciem głębokiej przynależności do kultury polskiej był jednak człowiekiem świata. Tak o nim mówią dzisiejsi wybitni badacze: Alfred F. Majewicz, Antoni Kuczyński czy w Japonii Koichi Inoue. To właśnie za ich zgodą korzystam w tym tekście z wymienionych opracowań. Bronisław Piłsudski miał dwa paszporty: rosyjski i austriacki – polskiego się nie doczekał. Zabrakło mu sześciu miesięcy do ogłoszenia niepodległej Polski.
Prof. Jerzy Miziołek w artykule „Jana Pawła II dialog ze sztuką Michała Anioła” podejmuje temat konserwacji fresków Michała Anioła w kaplicy Sykstyńskiej, która jest ogromną zasługą pontyfikatu Jana Pawła II. Dzieła wybitnego artysty, który malował sklepienia i uwieczniał sceny związane z chrześcijańską tradycją i Biblią dla potomnych, niestety przez lata traciły swój blask poprzez działanie różnych czynników zewnętrznych i nieumiejętnych konserwacji.
Jak doszło do tak silnego zabrudzenia malowideł, że widać je było „jak przez okopcone szkło”? Przypomnijmy, że freski zdobiące sklepienie Sykstyny wykonane w latach 1508–1512, mają powierzchnię ok. 1200 m2, która przez całe wieki wchłaniała kopeć ze świec i piecyków ogrzewczych, jakich używano w czasie jesiennych i zimowych konklawe.
Wiąże się z tym również ciekawe wspomnienie słynnego niemieckiego pisarza.
W 1787 r. w czasie pobytu w Rzymie Goethe zanotował: „Drugiego lutego wybraliśmy się wszyscy do Kaplicy Sykstyńskiej na święcenie świec. Poczułem się nieswojo i razem z przyjacielem wyszliśmy szybko z kościoła, bo pomyślałem sobie, że te właśnie świece od trzystu łat zaćmiewają cudowne freski
– czytamy.
Jerzy Miziołek podkreśla, że dopiero za rządów Polaka w Stolicy Apostolskiej podjęto najważniejszą decyzję dotyczącą uratowania fresków przed dalszym zniszczeniem i wydobycia z nich tego co najważniejsze.
Dzięki konserwacji zleconej przez Jana Pawła II możemy dziś w rozmaitych porach dnia i roku bez sztucznego światła podziwiać wszystkie sceny wraz z detalami i studiować ich treści ideowe. Papież podjął się również tego zadania w swoich wypowiedziach prozą i wierszem. W „Tryptyku rzymskim” czytamy: „Tu, w tej kaplicy, wypisał ją [Księgę Rodzaju] Michał Anioł nie słowem, ale bogactwem spiętrzonych kolorów”.
Więcej w nowym wydaniu magazynu „wSieci Historii”, w sprzedaży już od 17 grudnia br., dostępnym również w formie e-wydania na stronie internetowej http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie-sieci-historii.html.
Zapraszamy też do subskrypcji magazynu w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl oraz oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/531551-wsieci-historii-polski-zloty-cenniejszy-niz-dolary