50 lat temu robotnicy, stoczniowcy szli na poranną zmianę, a czekały na nich czołgi, milicja i niespodziewanie otworzono do nich ogień; to był koniec jakichkolwiek złudzeń, co do tego, kim jest władza komunistyczna - powiedział w czwartek w Gdyni prezydent Andrzej Duda.
50. rocznica Grudnia 1970 w Gdyni
W czwartek prezydent Andrzej Duda bierze udział w obchodach 50. rocznicy Grudnia 1970 w Gdyni. Prezydent zapalił znicz przed tablicą upamiętniającą wydarzenia z 17 grudnia 1970 roku, która znajduje się na wiadukcie nad linią kolejową.
Dokładnie 50 lat temu, tak dziś stoimy, w tym miejscu dokładnie w tym samym, szli robotnicy, stoczniowcy na poranną zmianę do stoczni, wezwani do pracy. Tutaj w tym miejscu, na tym moście przy stacji kolejowej Gdynia Stocznia czekały na nich czołgi i czekali na nich uzbrojeni ludzie, żołnierze, milicja i niespodziewanie (…) otworzyli do nich ogień. To jedno z najbardziej symbolicznych wydarzeń całego okresu rządów komunistycznych w Polsce po 1945 roku
—powiedział w czwartek w Gdyni prezydent Andrzej Duda.
Oczywiście nie sposób zapomnieć poznańskiego powstania 1956 roku, kiedy to poznaniacy, mieszkańcy Wielkopolski zbrojnie starli się na ulicach Poznania z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa i wojskiem
—dodał prezydent.
Podkreślił jednocześnie, że wydarzenia z 17 grudnia 1970 roku miały charakter przełomowy „ze względu na to, że ludzie szli do pracy”.
Ci ludzie, robotnicy, stoczniowcy, oni nie uczestniczyli w manifestacji, w demonstracji, nie przyszli tu z zamiarem przeciwstawienia się czemukolwiek. Oni po prostu szli wykonać swoje codzienne zadanie, zarobić na chleb dla swoich najbliższych. I zginęli
—powiedział prezydent.
I to był, można powiedzieć śmiało, koniec jakichkolwiek złudzeń, jeśli chodzi o to kim jest komunistyczna władza i kto ją reprezentuje. To było załamanie się. Komuniści sami w ten sposób załamali wartość, na której się opierali, próbę tworzenia atmosfery pewnego zrozumienia między władzą, która nazywała się ludową a ludem, czyli robotnikami. Jeśli władza strzela do robotników idących do pracy - koniec. I tak też się stało
—zaznaczył Andrzej Duda.
„Janek Wiśniewski padł, żebyśmy my w końcu mogli być wolni”
Pochylmy dzisiaj głowy nad grobami i pamięcią tych, którzy zginęli na wybrzeżu w 1970 roku. Nad pamięcią także tych, którzy zostali poszkodowani, zostali ranni, bardzo często przez to właśnie niosąc później niepełnosprawność przez całe życie
—powiedział prezydent w Gdyni.
Pochylamy także i głowy - dodał Andrzej Duda - „nad pamięcią wszystkich, tych których dzisiaj już nie ma z nami z przyczyn naturalnych, a którzy, wtedy dzielnie stawali”. Dodał:
Janek Wiśniewski padł - ten właśnie niesiony na drzwiach Świętojańską, ale i ten symboliczny dla całej Polski, po to, żebyśmy my w końcu mogli być wolni.
„Cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć poległym”
Prezydent mówił, że „z tej krwi przelanej w kolejnych grudniach - 1970 roku, później 1981 roku powstała w 1989 roku wolna Polska, którą mamy do dzisiaj”.
I kiedy myślimy o wszystkich tych, którzy zginęli, o wszystkich tych, którzy ucierpieli, to winni jesteśmy im przede wszystkim wdzięczność za ich determinację, odwagę, za wszystko to, co uczynili po to, żebyśmy dzisiaj mogli żyć w wolnym kraju, by pokolenia naszych wnuków i dzieci nie pamiętały w ogóle czarnych czasów rządów komunistycznych w Polsce
—powiedział prezydent.
Mówił, że jego pokolenie - ludzi urodzonych w latach 70. i w drugiej połowie lat 60. jest ostatnim pokoleniem, które jeszcze z czasów dzieciństwa wyraźnie pamięta czasy komunistyczne w Polsce.
Jestem wdzięczny z całego serca wszystkim, którzy 50 lat temu szli tą ulicą, wszystkim tym, którzy 50 lat temu protestowali, ryzykowali i cierpieli za to, że moja córka mogła urodzić się w wolnym kraju, bo jest to ich ogromna zasługa. Cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć poległym
—zakończył prezydent.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/531233-prezydenta-duda-upamietnil-gdynskie-ofiary-grudnia-1970