70 lat temu, 12 września 1950 r., kard. Adama Sapieha i prymas Stefan Wyszyński wystosowali do władz komunistycznych protest przeciw marginalizacji religii w życiu społecznym. Był to jeden z najważniejszych momentów trwającej kilka lat współpracy dwóch hierarchów polskiego Kościoła.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W latach 1947–1948 komuniści utwierdzili swoją niekwestionowaną pozycję w „nowej” Polsce. Udało im się całkowicie zwasalizować ostatnią legalną siłę opozycyjną – Polskie Stronnictwo Ludowe. Zbrojne podziemie antykomunistyczne po dwóch latach walki i przeprowadzonych przez władze „amnestiach” nie stanowiło już większego zagrożenia, nawet dla lokalnych struktur reżimu. Jedyną niezależną siłą społeczną pozostawał Kościół. Pomimo zerwania konkordatu między Polską a Stolicą Apostolską we wrześniu 1945 r. represje wobec Kościoła miały stosunkowo ograniczony charakter. Jeszcze w roku 1946 część przedstawicieli aparatu władzy czynnie uczestniczyła w mszach świętych, które towarzyszyły niektórym obchodom państwowym.
Zakamuflowana zapowiedź otwartego ataku na Kościół
Jednak już 17 grudnia 1948 r. na tzw. Kongresie Zjednoczeniowym PZPR jeden z najważniejszych funkcjonariuszy komunistycznych, Aleksander Zawadzki, stwierdził, że „w masach słyszy się żądanie oddzielenia Kościoła od państwa, świeckiego nauczania w szkołach”. Była to zakamuflowana zapowiedź otwartego ataku na Kościół, szczególnie w sferze kontrolowanych przez niego instytucji społecznych. Niemal w tym samym czasie prześladowania Kościoła rozpoczęły się w innych krajach „demokracji ludowej”, m.in. na Węgrzech. Tamtejsi komuniści dążyli m.in. do wzmocnienia podziałów wewnątrz episkopatu poprzez popieranie „postępowych” duchownych, skłonnych do współpracy z władzami. Podobna taktyka zostanie kilka miesięcy później zastosowana w Polsce.
Hierarchowie protestują przeciwko represjom
Dwóch najważniejszych hierarchów polskiego Kościoła pierwszych lat istnienia systemu komunistycznego różniły wiek, pochodzenie społeczne i doświadczenia życiowe. Ale ich postawa wobec zagrożenia ze strony totalitaryzmu komunistycznego była niemal jednakowa. Już 8 maja 1946 r. kard. Adam Sapieha w liście do władz protestował przeciwko represjom wobec studentów biorących udział w krakowskiej manifestacji z okazji obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Razem z prymasem Augustem Hlondem protestował również przeciwko wysuwanym przez komunistów oskarżeniom o kwestionowaniu nowej polskiej granicy zachodniej. Oponowali również przeciw pierwszym ograniczeniom nakładanym na szkoły katolickie i organizacje społeczne. Wszelkie protesty były kwitowane cynicznymi oświadczeniami władz, takimi jak to ministra administracji publicznej Władysława Wolskiego: „Od kilku miesięcy daje się zauważyć pewne wzmożenie nieprzyjaznej w stosunku do rządu i państwa ludowego działalności pewnych odłamów kleru. Część wyższej hierarchii kościelnej usiłuje poprzez listy pasterskie i poufne instrukcje wywołać stan zaniepokojenia i podniecenia umysłów z powodu rzekomego zagrożenia religii”.
Funkcjonariuszom reżimu wtórowała propaganda.
Jeśli z ambon i katedr szkolnych padają mniej lub bardziej wyraźne słowa wrogości i niechęci w stosunku do ustroju Polski Ludowej, to wyrażają one nie tylko przekonania polityczne danych księży, ale są odbiciem niektórych listów pasterskich i instrukcji, za które odpowiedzialna jest wyższa hierarchia kościelna
— pisało „Życie Warszawy” z 10 maja 1949 r. Katolikom zarzucano też „brak tolerancji wobec ludzi innych przekonań” i „średniowieczny fanatyzm”.
Okres pierwszych ostrych ataków władzy na Kościół zbiegł się ze śmiercią prymasa Hlonda. Tuż po jego śmierci papież Pius XII rozciągnął osobiste pełnomocnictwa kard. Sapiehy na wszystkie diecezje polskiego Kościoła. Metropolita krakowski przejął zwierzchnictwo nad całym episkopatem do czasu intronizacji nowego prymasa. Niemal natychmiast po tej nominacji metropolita krakowski skierował do prezydenta Bolesława Bieruta i rządu list, w którym sprzeciwiał się atakom na Kościół i podległe mu instytucje.
Zgodnie z wolą prymasa Hlonda, przekazaną osobistemu sekretarzowi na łożu śmierci, jego następcą został biskup lubelski Stefan Wyszyński. Co ciekawe, episkopat zebrany pod przewodnictwem kard. Sapiehy w Krakowie, nie wiedząc o zapisie testamentu Hlonda, wysunął kandydaturę bp. Wyszyńskiego na stolicę w Gnieźnie i Warszawie. Wyszyński był najmłodszym, zaledwie 48-letnim, biskupem diecezjalnym. Sapieha – najstarszym i obdarzonym największym autorytetem. Jego czterdziestoletnia służba w Krakowie, szczególnie w okresie okupacji niemieckiej, wytworzyła wśród wiernych szacunek, którym nie cieszył się żaden polski biskup pierwszej połowy XX wieku. Jego powrót z Rzymu po otrzymaniu w 1946 r. biretu kardynalskiego doskonale zapamiętał kleryk Karol Wojtyła, który obserwował, jak krakowscy studenci wnosili na Wawel samochód nowego kardynała.
Ingres nowego prymasa i nasilenie ataków na Kościół
2 lutego 1949 r. nastąpił ingres nowego prymasa do archikatedry gnieźnieńskiej, a cztery dni później do archikatedry warszawskiej, której funkcje pełnił niezniszczony kościół seminaryjny p.w. św. Józefa. Złożył również przysięgę przed seniorem episkopatu, kard. Sapiehą.
W kolejnych miesiącach władze nasiliły ataki na Kościół, m.in. przez podważanie statusu prawnego zakonów. Prymas Wyszyński i większość episkopatu byli zdania, że mimo wszystko należy dążyć do zawarcia porozumienia z rządem. Nie zmieniło tego nawet przejęcie przez państwo w styczniu 1950 r. majątku i aktywów Caritasu. Siła tej organizacji była jedną z zasług kard. Sapiehy, który w sierpniu 1945 r. został nominowany zwierzchnikiem Komisji Episkopatu Polski ds. Charytatywnych. Dzięki jego zaangażowaniu w ciągu kilku lat udało się zebrać na całym świecie środki humanitarne o wartości prawie 80 mln ówczesnych dolarów.
W celu zniszczenia Caritasu wykorzystano tzw. księży patriotów, którzy wraz z grupą „Dziś i jutro” skupioną wokół Bolesława Piaseckiego stali się wielkim zagrożeniem dla jedności Kościoła. Prymas i kard. Sapieha zaprotestowali przeciwko kolejnemu atakowi na Kościół. Abp Wyszyński ostrzegł Piaseckiego, że Kościół nie będzie obojętny na jego udział w przejmowaniu Caritasu. Kard. Sapieha w imieniu episkopatu sformułował protest skierowany do rządu.
Aresztowania
Koncyliacyjna wobec władz postawa dwóch hierarchów obdarzonych największym autorytetem zaczęła wzbudzać niezadowolenie części środowisk bliskich Kościołowi. Uważano, że kolejne ustępstwa tylko rozzuchwalają komunistów. 16 lutego 1950 r. obaj hierarchowie wystosowali do dyktatora komunistycznej Polski wspólny list. Użyte w nim sformułowania nie przekreślały jednak dążenia do porozumienia.
Pomimo udręki Kościoła katolickiego w odrodzonej Polsce Episkopat nie przestaje wierzyć w zwycięstwo zdrowego rozsądku nad starym sposobem myślenia
— podkreślali. Doświadczenia minionych miesięcy skłaniały „Księcia Niezłomnego” do zabezpieczenia się także na wypadek aresztowania przez komunistyczną bezpiekę. 6 marca 1950 r. kard. Sapieha powierzył współpracownikom oświadczenie o treści:
W razie gdybym był aresztowany, stanowczo niniejszym ogłaszam, że wszelkie może tam złożone wypowiedzi, prośby i przyznania się są nieprawdziwe. Nawet, gdy one byłyby wygłaszane wobec świadków, podpisane, nie są one wolne i nie przyjmuję je za swoje.
Jego obawy nie były bezzasadne. W marcu 1950 r. zatrzymany został biskup chełmiński Kazimierz Kowalski. Ponadto propaganda rządowa stale obciążała episkopat odpowiedzialnością za impas w rozmowach o układzie normującym stosunki z państwem. Prawdopodobnie jednak komuniści nie planowali aresztowania krakowskiego kardynała.
Czytając dokumenty bezpieki na temat Sapiehy, zauważałem, że był on osaczany, ale jednak zakładano, że nie należy podejmować żadnych działań wymierzonych bezpośrednio przeciwko niemu. Dążono również do osłabienia Kościoła krakowskiego m.in. poprzez aresztowania duchowieństwa
— powiedział w rozmowie z PAP historyk ks. prof. Józef Marecki z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.
Fałszywe porozumienie
Losy porozumienia ponownie wzięli na siebie kard. Sapieha i abp Wyszyński. 3 kwietnia w Krakowie zebrała się Komisja Główna Episkopatu, a następnie jego posiedzenie plenarne. Podczas obrad udało się zażegnać dotychczasowe podziały i dzięki autorytetowi księcia kardynała oraz prymasa udało się uzyskać niemal całkowitą jednomyślność w sprawie konieczności podpisania porozumienia z rządem. Dokument został ostatecznie podpisany 14 kwietnia 1950 r. Jego uregulowania były korzystne dla Kościoła, któremu zapewniały szeroką wolność działania. Komuniści nie zamierzali jednak przestrzegać przyjętych zapisów.
Na bazie tego pożytecznego dla nas kompromisu będziemy rozwijać dalsze natarcie w celu ograniczenia wpływów kościoła katolickiego w naszym kraju. Jednocześnie uzbrajamy naszą partię przeciw wszelkiemu samouspokojeniu i uczymy partię rozumieć porozumienie jako kontynuację walki w nowych formach
— deklarował Bierut w liście do Stalina z maja 1950 r., w którym wyjaśniał też sowieckiemu dyktatorowi przyczyny porozumienia z Kościołem. Do owej „kontynuacji walki w nowych formach” doszło już latem 1950 r. Głównym celem komunistów było dalsze rugowanie religii i Kościoła z życia społecznego – szczególnie odcięcie młodzieży od katolicyzmu.
W 1950 r. zdecydowana większość posiedzeń episkopatu odbywała się w Krakowie. Niezwykle istotną rolę odgrywał w nich kard. Sapieha. Na warszawskim posiedzeniu Rady Głównej Episkopatu 22 czerwca, po powrocie z Rzymu, referował stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec porozumienia z komunistami. Papież początkowo przyjmował je bardzo sceptycznie. Zmianę jego stanowiska przyniosła m.in. rozmowa z kard. Sapiehą. Po obradach kardynał i abp Wyszyński udali się do Palmir. Podczas posiedzenia episkopatu w Krakowie 30 czerwca i 1 lipca hierarchowie omawiali kolejne zagrożenie ze strony komunistów. Zakładano, że ich celem jest rozbicie tymczasowej polskiej administracji kościelnej na ziemiach zachodnich i zastąpienie administratorów w pełni podporządkowanymi władzom.
12 września 1950 r. w obliczu narastającej presji obaj hierarchowie wystosowali ostatni wspólny list, skierowany na ręce Bieruta. Podkreślali w nim, że „okres po zawarciu porozumienia zaznaczył się wzrostem tempa likwidacji społecznych instytucji i urządzeń Kościoła”. Ponownie zwracali uwagę na niezgodne z prawem do wolności sumienia ograniczanie swobody wyznania.
Mamy wiele podstaw w materiale dowodowym do stwierdzenia, że na odcinku wychowania dzieci w przedszkolach i młodzieży, nie idzie już o walkę z Kościołem jako społecznością religijną, o charakterze prawno-publicznym. Idzie tutaj o walkę z wszelkimi przejawami życia i dążeń religijnych człowieka
— zaznaczali hierarchowie.
Śmierć kard. Sapiehy potężnym ciosem
W październiku 1950 r. stan zdrowia 83-letniego kard. Adama Sapiehy gwałtownie się pogorszył. Lekarze stwierdzili szybkie rozwijanie się dusznicy bolesnej, dziś określanej jako choroba niedokrwienna serca. Kilka tygodni później stan duchownego nieco się poprawiał, co pozwoliło mu uczestniczyć po raz ostatni w lutowym posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski. 15 kwietnia 1951 r. po raz ostatni opuścił Dom Biskupów Krakowskich i udał się na spotkanie z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Męskiej. 27 kwietnia arcybiskup lwowski rezydujący w Lubaczowie Eugeniusz Baziak został nominowany wikariuszem kapitulnym i de facto następcą kard. Sapiehy. 10 maja, powracając z Rzymu, do Krakowa przybył kard. Wyszyński. Było to ostatnie spotkanie obu przywódców Kościoła. Prymas zreferował kardynałowi przebieg swojej pierwszej wizyty w Watykanie. O napięciu, jakie towarzyszyło tej podróży, świadczy to, że abp Wyszyński zabrał z sobą piędź polskiej ziemi. „Polonia fara da se” – „Polska sama da sobie radę” – stwierdził papież Pius XII, akceptując tym samym politykę prymasa wobec komunistów i jego bezwarunkowe zwierzchnictwo nad polskim Kościołem.
Kard. Adam Stefan Sapieha zmarł 23 lipca 1951 r.
Śmierć kardynała była dla Prymasa Polski dotkliwym ciosem. Choć Prymas zarówno o podpisaniu porozumienia, jak i o innych ważnych sprawach kościelnych decydował już na własną odpowiedzialność, to liczył się ze zdaniem kardynała oraz z faktem, że w polskim Kościele trwał jego wielki autorytet. Teraz, bodaj w najtrudniejszym momencie, Ksiądz Prymas zostawał bez tej pomocnej świadomości. Ale pewnie trzymał już w swych rękach kierownictwo spraw kościelnych
— zauważa Andrzej Micewski, autor biografii prymasa „Kardynał Wyszyński – Prymas i Mąż Stanu”.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/517323-70-lecie-protestu-przeciw-niszczeniu-kosciola