Otóż mój pogląd jest taki, że wybuch Powstania spowodował zatrzymanie ofensywy sowieckiej na Zachód i przez wiele miesięcy sowieci stali nad Wisłą. Gdyby ruszyli, gdyby Powstania nie było, to prawdopodobnie zajęliby całe Niemcy i wtedy przyszłość Europy i świata inaczej by wyglądała. Wyobraźmy sobie, że cały potencjał niemiecki z tym, co już nauka niemiecka miała, trafiłoby w ręce Rosjan, sowietów. Istnieje też uzasadniony pogląd, że sowieci myśleli nie tylko o zajęciu Niemiec, ale również Francji i całej Europy Zachodniej* — mówi portalowi wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, wykładowca AON.**
wPolityce.pl: Wczoraj obchodziliśmy 76. rocznicę Powstania Warszawskiego. Jakie są Pana refleksje po wczorajszych uroczystościach?
Prof. Romuald Szeremietiew: Dla mnie zawsze ten dzień i przypomnienie tych zdarzeń, które miały miejsce kiedyś w Warszawie, to jest takie osobiste, wewnętrzne przeżycie, ponieważ czuję się związany pamięcią o tych wydarzeniach. Pamiętam, że wtedy, kiedy podejmowałem działalność, kiedy różne rzeczy robiliśmy w konspiracji, to była w tym bardzo silna inspiracja powstańcza. Pamiętaliśmy o tym, że kontynuujemy pracę, którą rozpoczęli kiedyś nasi poprzednicy w Powstaniu Warszawskim – podjęli walkę o niepodległość i to przesłanie niepodległości zostało również w moim pokoleniu. Wyraziłem kiedyś taką myśl, że gdyby nie było Powstania Warszawskiego, to pewnie nie byłoby „Solidarności”, a nawiązywałem do tego, o czym kiedyś mówił Józef Piłsudski. Naczelnik stwierdził, że gdyby nie było powstania styczniowego to by nie było też czynu legionowego i ich walki o niepodległość. To wydarzenie ma dzisiaj ogromne znaczenie i jest dla mnie ogromnie ważne.
Jest wiele osób, które deprecjonują Powstanie Warszawskie, które mówią, że było ono bezsensowne, że to było bezsensowne przelanie polskiej krwi, że to było szaleństwo, obłęd. Jak by się Pan odniósł do tej tezy?
Polemizuję z tego typu poglądami. To rzecz charakterystyczna. Ja wyraziłem takie zdanie, że wrogowie Polski zawsze będą starali się nam wmówić, że walka o niepodległość nie ma sensu, że jest bezsensowna, dlatego że Polska niepodległa im bardzo przeszkadza. Widać to zresztą do dzisiaj, że nasza podmiotowa rola, rosnąca siła i ta nasza wyjątkowa jednak droga przez dzieje irytuje różnych, przeszkadza wielu. Z trudem znoszę te opinie tzw. rozsądne, które co chwilę spotykam, ponieważ uważam, że ci ludzie w znacznej części nie rozumieją, czym są dzieje Polski i jakie znaczenie miało Powstanie Warszawskie i to nie tylko na płaszczyźnie emocjonalnej.
Otóż ja jestem zwolennikiem poglądu, że Powstanie Warszawskie w swoich dalekosiężnych skutkach ma ogromne znaczenie jeśli idzie o rozwój w wymiarze strategicznym tego wszystkiego, co się w Europie wydarzyło. Otóż mój pogląd jest taki, że wybuch Powstania spowodował zatrzymanie ofensywy sowieckiej na Zachód i przez wiele miesięcy sowieci stali nad Wisłą. Gdyby ruszyli, gdyby Powstania nie było, to prawdopodobnie zajęliby całe Niemcy i wtedy przyszłość Europy i świata inaczej by wyglądała. Wyobraźmy sobie, że cały potencjał niemiecki z tym, co już nauka niemiecka miała, trafiłoby w ręce Rosjan, sowietów. Istnieje też uzasadniony pogląd, że sowieci myśleli nie tylko o zajęciu Niemiec, ale również Francji i całej Europy Zachodniej. Wtedy nie muszę mówić, co by się stało z nami, z naszymi aspiracjami niepodległościowymi, gdyby tak właśnie wyglądał blok sowiecki, gdyby cała Europa była w rękach sowieckich, albo przynajmniej tylko Niemcy, bo Niemcy są największą potęgą jeżeli idzie o Europę. W moim przekonaniu Powstanie Warszawskie miało ogromne znaczenie dla przyszłości. Rzecz jasna powstańcy, ci, którzy walczyli nie zdawali sobie z tego sprawy, że takie będą efekty ich zrywu. Oni walczyli po prostu w imię Polski i o sprawę polską, ale my dzisiaj z perspektywy możemy na to inaczej spojrzeć. Przyznaję, że dziwi mnie bardzo, że ci współcześni krytycy Powstania tego nie dostrzegają. Nie rozumieją, że często powtarzają to, co już mówiła propaganda, sowiecka zwłaszcza w okresie PRL – to był stały motyw, że byli bohaterscy powstańcy i zbrodniczy ich dowódcy i że ci dowódcy oszukali tych biednych powstańców, którzy myśleli, że walczą o Polskę, a zostali nabrani i wystawieni na śmierć, na poniewierkę, na nieszczęście, na cierpienia. To są oczywiście rzeczy, których nie można zestawiać z Powstaniem Warszawskim. One krzywdzą bardzo zwłaszcza dowódców Powstania Warszawskiego. Ja jestem pełen uznania dla gen. „Bora”, dla gen. „Niedźwiadka” i wszystkich tych, którzy stali na czele Powstania. Zresztą oni, tak samo jak inni powstańcy, też byli narażeni na śmierć. Nie chowali się w bunkrach czy zagranicą, tylko byli wśród warszawian i razem byli narażeni na śmierć.
To są rzeczy takie, które każą nam i z wielkim szacunkiem i respektem podchodzić do tego kim byli i co robili ci dowódcy. To wszystko razem jest rzeczą bardzo ważną, ma to wielkie znaczenie dla naszego patriotyzmu, ale jeżeli realnie ocenić wszystko to, co zawdzięczamy Powstaniu Warszawskiemu, to jak się ukształtowała Europa, to że powstała „Solidarność”, że ten związek między zdarzeniem, które miało miejsce nad Wisłą a tym, co się później wydarzyło w Europie i co się dzieje ciągle, to jest wielka zasługa Powstania i Powstańców. Nawet jeżeli oni sobie tego nie uświadamiali.
Analizując argumentację krytyków Powstania Warszawskiego, o których wspominałam, odniosłam wrażenie, że gdzieś tu się pogubiły proporcje, dlatego że już niezależnie od tego, jakie decyzje podjęli dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego, to tymi, którzy mordowali nie byli organizatorzy Powstania, ale Niemcy, o czym się zapomina.
Oczywiście, że tak. To jest dziwna maniera, żeby obarczać winą, odpowiedzialnością za ofiary, które ponieśliśmy w Powstaniu Warszawskim nie oprawców, nie zbrodniarzy, nie Hitlera i Stalina, ale gen. „Bora” i dowództwo Armii Krajowej. To jest jakaś paranoiczna sytuacja, że są ludzie, którzy potrafią postawić tego typu zarzuty i nie dostrzegają tego. W internecie ktoś zamieścił zdjęcie powstańca niosącego chłopca, łącznika przenoszącego meldunki, który został zastrzelony przez snajpera. Ktoś napisał, że „Jak wielka jest Polska! Nawet dzieci tutaj walczyły”. I oczywiście rozpętała się cała dyskusja: „Skandal!”, „Zabijają dzieci!”. Nie, proszę Państwa. Ci, którzy krytykują to zdarzenie nawet nie zauważyli i nie chcą tego dostrzec, że to niemiecki snajper zastrzelił tego chłopca, kiedy ten przenosił meldunek, a więc dziecko zabił Niemiec. Z zimną krwią. Przez lunetę przecież widział doskonale, do kogo strzela. A tu kto jest winien? Oczywiście dowódca AK-owski, który korzystał ze służby tego łącznika.
Nieprawdopodobne rzeczy, że w Polsce mogą znaleźć się publicyści, którzy w taki sposób podchodzą do czynu powstańczego, do naszego wysiłku w walce o niepodległość, że w ten sposób spoglądają na oprawców. To trochę tak, jakby mieć pretensje, że ktoś broniąc swojej rodziny przed bandziorami został zabity przez tych bandziorów i nie był w stanie tej rodziny obronić, a następnie go potępiają, że on w ogóle stawił opór bandytom, którzy wdarli się do jego domu. To są rzeczy niebywałe! Takie zarzuty, takie opinie formułują ludzie, którzy twierdzą, że są patriotami i że starają się realistycznie oceniać sytuację. Ja dziękuję za taki „realizm”. Jest on nic nie warty.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/511831-prof-szeremietiew-gdyby-nie-pw-sowiecki-zajeliby-niemcy