Trawestacja pierwszego zdania „Manifestu komunistycznego” to tylko jedno z haseł, z którymi 30 lipca 1981 r. tysiące kobiet przeszły ul. Piotrkowską w Łodzi.
Inne to m.in.: „Nie pozwolimy głodzić naszych dzieci”, „Za błędy władzy zostaniemy głodni i nadzy”, „Wyniszczenie narodu drogą do socjalizmu”, „Głodno, chłodno i po ciemku, tak zginiemy pomaleńku”, „Pustosłowiem z ekranów nie nakarmimy naszych dzieci”, „Premierze! Bądź szczery, gdzie mleko i sery?”, „Czy głodne dzieci to cel socjalizmu?”, „Nie chcemy jeść kartek”, „Władza ludu czy głodu?”, „Generale!!! Jeść nam daj, bo… zniknie z mapy nasz kraj”, „Chcemy dzielić chleb – nie Polskę”, a także – jako swoiste dopełnienie – „Głodujący wszystkich krajów, łączcie się”, przeróbka ostatnich słów manifestu Marksa i Engelsa.
Niedobory żywności to jedna ze stałych bolączek życia w PRL. Reglamentacja i system kartkowy nie rozwiązały problemu. Braki w zaopatrzeniu były szczególnie uciążliwe dla kobiet, które po pracy musiały jeszcze stać godzinami w kolejkach. W kwietniu 1981 r. reglamentacją objęta została sprzedaż mięsa i jego przetworów. Kiedy 12 lipca Rada Ministrów zmniejszyła o 20 proc. przydziały na te produkty, Zarząd Regionu Ziemi Łódzkiej NSZZ „Solidarność” zareagował czterodniową akcją protestacyjną. Rozpoczął ją w poniedziałek 27 lipca przejazd ul. Piotrkowską z pl. Niepodległości do pl. Wolności autobusów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Następnego dnia tę samą trasę przebyło kilkadziesiąt samochodów Państwowej Komunikacji Samochodowej, a 29 lipca ciężarówki Przedsiębiorstwa Transportowego Samochodów Budowlanych „Transbud”. Pojazdy udekorowano biało-czerwonymi flagami i plakatami z hasłami krytykującymi politykę rządu. Przed budynkiem Urzędu Miasta kawalkada pojazdów przystawała, a kierowcy włączali klaksony. Przez megafony skandowano hasła z transparentów, a wszystkiemu przyglądały się tłumy zgromadzonych na ulicach łodzian.
Marsz głodowy kobiet był zwieńczeniem protestów. Organizatorzy szacowali, że wzięło w nim udział 50 tys. osób (według władz 10 tys.). Uczestniczki zebrały się przed katedrą. Na czele kolumny stanęła grupa matek z dziećmi w wózkach. Protestujący zatrzymali się na kilkanaście minut przed Urzędem Miasta, gdzie Janina Kończak, 30-letnia matka trojga dzieci i przewodnicząca Komitetu Zakładowego w Stomilu, odczytała postulaty Solidarności do władz miasta i rządu, m.in. żądanie działań zmierzających do likwidacji „skandalu kartkowego” (czyli chaosu w ich rozdzielaniu), poprawy zaopatrzenia i rezygnacji z obniżenia norm przydziałów mięsa. Następnie odśpiewano hymn, „Boże coś Polskę” oraz „Rotę” i pochód ruszył dalej. Po dotarciu do pl. Wolności ponownie przemawiała Kończak, a po niej przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Łódzka Andrzej Słowik.
Protest przyciągnął uwagę mediów. W konferencji prasowej zorganizowanej po jego zakończeniu wzięło udział ponad stu dziennikarzy, m.in. z USA, Finlandii, Włoch, Holandii, RFN, Wielkiej Brytanii, Francji i Chin. Przebieg marszu zarejestrowały zagraniczne telewizje oraz liczni fotoreporterzy, a także… Służba Bezpieczeństwa. Zgodnie z planami zabezpieczenia marszu zorganizowała ona cztery ukryte punkty obserwacyjne, a w tłum wmieszać się miało 11 funkcjonariuszy zaopatrzonych w magnetofony i ukryte aparaty fotograficzne. Ich zadaniem było rejestrowanie przypadków „naruszenia obowiązującego porządku prawnego”. Protesty przebiegały jednak spokojnie.
Łódzki marsz głodowy był największy, ale nie był jedyny. 25 lipca protestowano w Kutnie, 30 lipca w Piotrkowie Trybunalskim, Tomaszowie Mazowieckim, Pabianicach, Zgierzu, Bełchatowie, Zduńskiej Woli i Łasku. Kolejne marsze zorganizowano w sierpniu. Interweniowały władze Solidarności – Krajowa Komisja Porozumiewawcza zaapelowała o „powstrzymanie się od dalszych marszów”. Ograniczyło to skalę protestów w kolejnych miesiącach, ale im nie zapobiegło, gdyż ich przyczyny pozostały aktualne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/509575-widmo-glodu-krazy-po-polsce