„Zbrodnia sowiecka w Katyniu. Rola doktora Eduarda Luki Miloslavicia“ to tytuł książki Mario Jareba, w której ten chorwacki historyk pisze o zbrodni katyńskiej.
To pierwsza monografia na ten temat w chorwackiej historiografii, a Jareb pisze w niej dużo o postaci patologa dr. Miloslavicia, Chorwata, fachowca w dziedzinie medycyny sądowej i kryminalistyki, którego Niemcy zaangażowali do międzynarodowego zespołu badającego sowiecką zbrodnię.
Miloslavic zmarł w Ameryce w 1952 r., a jugosłowiańscy komuniści bez jego obecności na sali sądowej wydali na niego wyrok śmierci w 1946 r. Jednym z powodów wyroku był fakt, że patolog mówił prawdę o zbrodni katyńskiej.
W swojej książce Jareb prezentuje także dość szokującą tezę o czaszce polskiego żołnierza, która dzisiaj znajduje się na cmentarzu powązkowskim w kościele pw. Św. Karola Boromeusza
Goran Andrijanić: Chorwacka historiografia jest dość uboga w kwestii dowodów sowieckich zbrodni na polskich żołnierzach, również tej dokonanej na wiosnę 1940 r. Jakie są tego powody? Czy mowa tylko o naukowych czy może także politycznych powodach?
Mario Jareb: Nie powiedziałbym, że chodzi tu o powody polityczne, ale z pewnością mamy tu do czynienia z brakiem zainteresowania tym, co dla wielu wydaje się tematem dalekim, niezwiązanym z Chorwacją i chorwacką historią. Ostatecznie o Katyniu pisało się w Chorwacji otwarcie już w 1989 r., czyli jeszcze przed upadkiem ustroju komunistycznego oraz przed uznaniem odpowiedzialności Rosji za dokonanie tej zbrodni na polskich jeńcach wojennych. Rzecz o dużym tekście Aleksandra Vojinovicia w magazynie „Start” z wiosny tamtego roku. Potem pojawiła się książka Slavka Komaricy i Slavka Odicia „Białe plamy“ (Bijele mrlje) z 1990 r.
Było do przewidzenia, że w latach kolejnych pojawią się publikacje, które coraz bardziej szczegółowo będą przedstawiać chorwackiej opinii publicznej fakty o zbrodni w Katyniu, tym bardziej, że na początku lat 90-tych dostępne stały się informacje, kiedy i jak do niej doszło, oraz że głównymi odpowiedzialnymi za zbrodnię są sowieccy przywódcy ze Stalinem na czele. W tym czasie mówiło się dość dużo o zbrodniach komunistycznych w Chorwacji, a więc o tym samym sposobie rewolucyjnego rozrachunku z „wrogami narodu“, było zatem łatwe do przewidzenia, że katyńska oraz inne zbrodnie staną się przedmiotem zainteresowania chorwackich historyków i chorwackiej opinii publicznej. Tak się jednak nie stało, a wspomnienie Katynia zostało ograniczone do kilku medialnych newsów i artykułów naukowych.
Czy ta uboga historiografia była pana główną motywacją do napisania tej książki?
Muszę na początku zwrócić uwagę, że książka ta w pewnym sensie powstawała prawie trzy dekady, przy czym na początku nie podejrzewałem, że praca nad tą tematyką zaowocuje książką. W 1993 i 1994 r. przebywałem na studiach podyplomowych na wydziale historii Środkowoeuropejskiego uniwersytetu w Budapeszcie. Mówiło się wtedy o Katyniu na wykładach, a temat pojawiał się także w mediach. Na uczelni większość studentów stanowili Polacy, stąd komentowało się ten temat także po wykładach. Wspomniałem wtedy kolegom z Polski, że o Katyniu pisały także chorwackie media oraz że w 1943 roku badaniami nad ekshumacją ciał kierował doskonały chorwacki naukowiec Eduard Luka Miloslavić. Niektórzy polscy koledzy poprosili mnie, abym sprawdził w Zagrzebiu, czy można znaleźć jeszcze jakieś informacje na temat tej zbrodni, co też uczyniłem. W prasie NDH (Niepodległego Państwa Chorwackiego) znalazłem wiele artykułów z 1943 r., w których dość szczegółowo mówiło się o Katyniu. Nic dziwnego, że zainteresowałem się tą tematyką i w 1998 r. w piśmie „Časopis za suvremenu povijest” opublikowałem artykuł, oparty na tekstach zamieszczonych w prasie NDH. W 2000 r. w polskim czasopiśmie Arcana pojawił się jeszcze jeden mój artykuł, który przekazał polskiej opinii publicznej fakt, iż cała sprawa katyńska śledzona była w NDH. To wtedy zacząłem zbierać źródła, aby ostatecznie zdać sobie sprawę, że posiadam materiał nie tylko na nowy artykuł, ale na całą książkę.
Książka koncentruje się na postaci Eduarda Luki Miloslavicia. Czy może nam pan opowiedzieć o nim coś więcej?
To naukowiec, który w 1943 r. przybył do Katynia jako członek Międzynarodowej Komisji Medycznej, powołanej przez Niemców, aby udowodnić odpowiedzialność Sowietów za dokonanie tej strasznej zbrodni. Ponieważ byli co do niej pewni, potrzebowali jeszcze zdania naukowców, którzy w fachowy sposób potwierdziliby ich tezę światowej opinii publicznej. Stąd zorganizowali ekipę naukowców, którzy na miejscu zbrodni mogli zbadać sprawę bez żadnych nacisków. W najmniejszym stopniu Niemcom nie zależało na Polakach, bo przecież sami dokonywali w Polsce podobnych zbrodni, tymczasem w Katyniu chcieli wypaść jako obrońcy interesów tego kraju tylko po to, aby wykorzystać całą sprawę we własnych celach, m.in. po to, aby podzielić aliantów.
To ironia losu, ale ci, którzy zapoczątkowali zbrodnię na Polsce i Polakach, nieświadomie stali się narzędziem, które umożliwiło ujawnienie stalinowskiej zbrodni.
Wielki wkład w odkrycie tej sprawy dał doktor Eduard Luka Miloslavić – członek ekipy lekarskiej, który wyniki swoich badań z Katynia potwierdził przed specjalną komisją Kongresu amerykańskiego w 1952 r. Miloslavić był w tamty czasie światowej sławy fachowcem w dziedzinie medycyny sądowej i kryminalistyki. Zyskał sławę jeszcze w latach 20-tych w Ameryce, pracując nad sprawami skomplikowanych zabójstw, a później w latach 30-tych kontynuował swoją pracę w Chorwacji. Założył tutaj instytut medycyny sądowej i kryminalistyki, pracował też ze studentami na Akademii Medycznej w Zagrzebiu. Dzięki swojej pracy zdobył wielki uznanie w kraju, rozwinął chorwacką medycynę sądową i był bardzo dobrze znaną postacią chorwackiego życia publicznego w Zagrzebiu i całym kraju.
W książce rozwija pan tezę, że czaszka, która dzisiaj znajduje się na cmentarzu powązkowskim w kościele pw. Św. Karola Boromeusza nie należy do żołnierza polskiego zamordowanego w Katyniu. Na czym opiera pan tę tezę?
Jak większość osób i ja długo nie wątpiłem w historię o czaszce z Katynia. Historia wydawała się mieć mocne podstawy i nie było powodu, żeby w nią nie wierzyć. Jednak na podstawie badań, które w 1989 roku w swoim artykule w magazynie „Start” zapoczątkował dziennikarz Aleksandar Vojinović pojawiła się informacja, że jedna część czaszki (sklepienie) znajdująca się w Instytucie medycy sądowej i kryminalistyki w Zagrzebiu należy do polskiego żołnierza, i którą to z Katynia przywiózł w 1943 r Miloslavić. Na podstawie tego doniesienia w 1990 r. na prośbę przedstawicieli Polski część czaszki została im przekazana i umieszczona w relikwiarzu na Powązkach. Przed kilkoma laty w Narodowym Archiwum Waszyngtońskim, badając sprawozdanie wspomnianej wyżej komisji Kongresu tego kraju z 1952 r. natknąłem się na nowe fakty dotyczące pracy Miloslavicia. Wśród dokumentów znalazły się także te, które mówiły o losie czaszki, którą w 1943 roku profesor przywiózł z Katynia do Zagrzebia. Miloslavić nie wspomina tam nic na temat sklepienia czaszki, ale mówi o całej czaszce, dodaje również, że miał ją przy sobie podczas swojego pobytu w Wiedniu, dokładnie w Baden niedaleko Wiednia, na początku 1945 r. Przed wejściem do miasta Armii Czerwonej i wycofaniem się jej na zachód Miloslavić przekazał czaszkę na przechowanie do Muzeum Wiedeńskiego Instytutu Medycyny Sądowej, którym kierował wtedy dr. Leopold Breitenecker. W 1952 r. Miloslavić poprosił Amerykanów, aby odszukali czaszkę w Wiedniu i zabrali ją stamtąd, dlatego napisał list do dr. Breiteneckera, który pracował wtedy w Wiener Neustadt. Niestety naukowiec nagle zmarł i od tamtej pory (1952 r.) gubi się wszelki ślad w dokumentach czy Amerykanom faktycznie udało się dotrzeć do czaszki. Mam u siebie kopię wspomnianego dokumentu z 1952 r., a szczególnie list do Breiteneckera, w którym znajduje się szczegółowy opis czaszki, który powstał niespełna siedem lat po wojnie i jest z pewnością ważniejszy od mętnych opisów byłego asystenta Miloslavicia z Zagrzebia, opowiedzianych prawie pół wieku po pojawieniu się czaszki w Zagrzebiu. Jestem przekonany, że górna część czaszki, która znajduje się w relikwiarzu w Polsce na Powązkach nie jest czaszką, którą z Katynia do Zagrzebia przywiózł w 1943 r. prof. Miloslavić.
Pisałem o tym w swojej książce na podstawie dokumentów, które łatwo sprawdzić. Jestem świadomy, że fakt, który odkryłem może zaniepokoić oraz stać się trudnym do przyjęcia. Ale fakty to fakty i sądzę, że lepiej stanąć oko w oko z prawdą i przyjąć ją niż obstawać przy czymś co nie miało miejsca, kierując się złymi intencjami, nie opratymi na faktach. Uważam, że fakty należy zaakceptować z powodu szacunku do ofiar Katynia oraz pozostałych ofiar 1940 r.
W swoich badaniach historycznych zajmował się pan także problemem propagandy. Jak komentuje pan próby zmiany percepcji wydarzeń historycznych poprzedzających początek II wojny światowej, prowadzone dzisiaj przez Kreml? Co za nimi stoi?
Trudno nazwać to inaczej jak kłamstwem historycznym wykorzystanym w celach politycznych. Problemem dzisiejszej Rosji, przynajmniej kiedy mówimy o służbowym podejściu do przeszłości, jest to, że wszystko jest podporządkowane gloryfikacji historii Rosji. Z tego powodu dochodzi do zamieszania, a wiele niewygodnych faktów zamiata się pod dywan. Dochodzi jednocześnie do wyolbrzymiania Rosji carskiej Romanowów, ale także stalinowskich poczynań. Mając do czynienia z takim podejściem nic dziwnego, że znowu patrzy się na Polaków jak na „troublemakers“, oraz, że dochodzi do absurdalnych fałszerstw takich, jak niedawna „perła“ Putina.
Jak według pana Polska powinna zareagować i odpowiedzieć na takie próby?
Ze względu na to, że mamy tu do czynienia z czymś irracjonalnym, czego nie można do konca wyjaśnić na podstawie dostępnych źródeł, trudno jest powiedzieć jak zareagować. Myślę jednak, że najlepsze wyjście to wytrwale przedstawiać fakty o tym, co działo się nie tylko w 1939 roku, ale też dużo wcześniej i później. To należy nieustannie ponawiać, nie tylko polskiej, ale i zagranicznej opinii publicznej, zarówno fachowej, jak i politycznej. Język dokumentów historycznych, w które jeszcze rok temu nie wątpili ani rosyjscy rządzący to najlepszy lek na kłamstwa „nowego cara Rosji“.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/495631-fascynujaca-historia-chorwata-ktory-badal-mord-w-katyniu