Rządowa „Rossijskaja Gazieta” podała, że deklaracja polsko-niemiecka z 1934 r. była nie mniej istotna niż pakt Ribbentrop-Mołotow i powtórzyła pogłoski, iż szef polskiego MSZ Józef Beck był agentem Niemiec. IPN odpowiada, że to kolejne manipulacje i insynuacje strony rosyjskiej.
W obszernym artykule rosyjskiego dziennika rządowego zatytułowanym „Tajni agenci III Rzeszy” dwaj autorzy, w tym historyk służb specjalnych Władimir Makarow, nazywają deklarację polsko-niemiecką o niestosowaniu przemocy, podpisaną 26 stycznia 1934 r., „paktem Lipski-Neurath” (od nazwisk sygnatariuszy: Józefa Lipskiego i Konstantina von Neuratha). Według gazety deklaracja „była jednym z najjaskrawszych przejawów” tego, że Polska „wraz z Węgrami najbardziej aktywnie sprzyjała agresywnej polityce Niemiec i rozpętaniu nowej wojny w Europie”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Biograf ambasadora Józefa Lipskiego: „Putinowi chodzi o skłócenie Polski ze środowiskami żydowskimi na świecie i w Izraelu”
„RG” nazywa deklarację z 1934 roku „niemal nieznaną w ZSRR i Rosji” i stawia tezę, iż dokument ten „na pięć lat przez początkiem wojny zaczął otwierać faszystowskim Niemcom drogę do Drang nach Osten”.
To właśnie ten dokument stworzył ów fundament w polityce zagranicznej, który pozwolił Niemcom nazistowskim w spokojnych warunkach przestawiać gospodarkę III Rzeszy na tory wojenne, przeprowadzać modernizację i wyposażenie sił zbrojnych w nowy sprzęt bojowy
— głosi artykuł.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Kopka: „Auschwitz zrodził się w Gułagu”. Niemcy i Rosja ściśle współpracowały ze sobą aż do 1941 roku
Do tekstu rosyjskiej gazety odniósł się na prośbę PAP dr Rafał Leśkiewicz - pełnomocnik prezesa IPN ds. badań nad terrorem okupacyjnym na ziemiach polskich 1939-45.
Sugestie jakoby podpisanie przez Polskę i III Rzeszę Niemiecką deklaracji o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 r. jest dowodem na sprzyjanie, czy też wspieranie agresywnej polityki niemieckiej, jest ewidentnym przykładem manipulacji stosowanej przez autorów artykułu
— ocenił.
Podstawową intencją władz Rzeczpospolitej była potrzeba uregulowania stosunków politycznych z rosnącą w siłę Rzeszą, i w żadnym stopniu owa deklaracja nie wiązała się zawieraniem sojuszu o charakterze czy to politycznym, czy też militarnym. Deklaracja była zwykłym aktem regulującym w określonym zakresie, stosunki bilateralne pomiędzy oboma państwami
— wyjaśnił historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.
Z kolei przywołany przez autorów artykułu pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., wraz z załączonym do niego tajnym protokołem był aktem pomiędzy państwami reprezentującymi dwa systemy totalitarne, który wprost doprowadził do wybuchu wojny. Kilka dni po zawarciu paktu doszło do agresji niemieckiej na Polskę, następnie agresji Związku Sowieckiego na wschodnie rubieże II RP
— dodał pełnomocnik prezesa IPN.
Tym samym, o ile polsko – niemiecka deklaracja o niestosowaniu przemocy miała charakter pokojowy, bez wpływu na porządek europejski, o tyle pakt Ribbentrop – Mołotow, stał się de facto aktem o zastosowaniu przemocy
— podkreślił dr Leśkiewicz.
Pełnomocnik prezesa IPN odniósł się również do oskarżeń wobec szefa MSZ Józefa Becka o tajną współpracę z Niemcami bądź sprzyjanie niemieckim dążeniom politycznym wbrew interesowi Polski. Historyk zwrócił uwagę, że poza manipulatorskimi komunikatami rosyjskich służb nie przedstawiono dotąd jakichkolwiek dowodów w tej sprawie.
Polityka zagraniczna prowadzona przez Becka, szczególnie w relacjach z Niemcami miała jedynie na celu unormowanie relacji z silniejszym od Polski i groźnym sąsiadem. Wszelkie dywagacje pojawiające się w tym artykule mają charakter insynuacji
— podsumował dr Leśkiewicz.
W tej sprawie „Rossijskaja Gazieta”, która powołała się na „odtajniony zbiór materiałów agenturalnych” Armii Czerwonej, podała, że międzywojennych liderów niemieckich i polskich łączyła wspólnota poglądów. Jej zdaniem w 1934 r. Józef Piłsudski i Józef Beck „zaczęli sprzedawać swoich sojuszników zachodnich - Francję i Wielką Brytanię, zamierzając w Hitlerze znaleźć sojusznika dla realizacji swoich ambitnych planów na Wschodzie”.
Krążyła informacja, iż jeśli Beck nie był płatnym agentem niemieckim, to był zwolennikiem uregulowania relacji polsko-niemieckich ze szkodą dla interesów swojego kraju
— pisze „RG”.
Rozwija tę tezę powołując się na amerykańskiego dziennikarza Williama Shearera, który - według dziennika „nie podejrzewał, jak dalece Beck „sympatyzował” nazistom”.
W osobnej nocie „Rossijskaja Gazieta” pisze, że przywódcy II RP od 1918 roku „zaczęli zaborcze wojny przeciwko swoim sąsiadom”. „Pierwszą ofiarą polskiej ekspansji stała się w 1919 roku Zachodnioukraińska Republika Ludowa, kolejną - młoda republika radziecka” - twierdzi dziennik. „Tak zwane Kresy Wschodnie, jak nazywane są teraz w polskiej historiografii zachodnie obwody Białorusi i Ukrainy, weszły w skład Polski po wojnie radziecko-polskiej z lat 1919-21” - utrzymuje gazeta. Dodaje następnie:
właśnie na te terytoria wprowadzone zostały 17 września 1939 roku oddziały Armii Czerwonej. Innymi słowy, Związek Radziecki ani na metr nie zagłębił się w terytorium Polski według modelu z 1918 roku”. Według „RG” „do 17 września 1939 roku rząd polski opuścił kraj, a już po tym Armia Czerwona weszła na terytorium „Kresów Wschodnich” (w rzeczywistości rząd II RP był na terytorium kraju, a agresja ZSRR skłoniła go do przekroczenia późnym wieczorem 17 września granicy z Rumunią - PAP).
Tezę o tym, iż Beck był agentem wywiadu niemieckiego wysunęła w 2009 roku Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji. Informację o rzekomej agenturalności Becka podano na stronie internetowej SWR w notatce na temat nakręconego przez SWR filmu dokumentalnego „Trzy konferencje”, opowiadającego o Teheranie, Jałcie i Poczdamie. W tym okresie SWR publikowała dokumenty o polskiej polityce zagranicznej w międzywojniu i zarzucała Polsce, iż jej przedwojenne władze „aktywnie współpracowały z hitlerowskimi Niemcami”.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/485693-ipn-odpowiada-na-wynurzenia-rosyjskiej-gazety-manipulacje