Nie chodzi mi rzecz jasna w niniejszym felietonie o piękny dramat Wyspiańskiego, lecz o tragifarsę autorstwa Władimira Władimirowicza, której kolejne akty mają się tak rozegrać, by finałowa scena wstrząsnęła światem 9 maja. Czyli wtedy, gdy wedle narracji kremlowskiej świat został uwolniony od nazizmu przez Armię Czerwoną. Tyle w tej narracji prawdy, ile w historii słynnego zdjęcia, na którym sołdat umieszcza na szczycie Reichstagu sowiecką flagę. Flaga jest? Jest. Berlin zdobyty jest? Jest. Kilka zegarków na ręku sołdata jest? Jes…, a nie, nie ma, niestety nie ma, wot gdzieś się zapodziały. Znaczy usunięto je w obróbce fotograficznej. Żeby nie wyszło, że tu ktoś „czasy” kradł wyzwalanym połaciom Europy. „Ciężkie czasy – westchnął Wania zdejmując zegar z wieży kościelnej” – przypomniał mi się przy okazji dowcip stary jak truchło Lenina.
Ale właśnie w tych usuniętych zegarkach z ręki sołdata jest clou do zrozumienia manipulacji. Oto, jak opowiedzieć historię „wyzwalania” spod germańskiego buta, żeby zatrzeć ślady własnych łotrostw i wyjść na gieroja: ot takie zadanie musiał Władimir Władimirowicz postawić przed swymi urzędnikami z ministerstw oraz całym batalionem pancernym usłużnych historyków. Ukryć więc złodziejstwa i rabunki (od małych „zegarków” po dzieła sztuki, fabryki i całe miasta), morderstwa i gwałty, niszczenie dóbr kultury, zamykanie do więzień, gnębienie przesłuchaniami, degenerowanie rodzin. Ukryć tak, jak to zrobiono z zegarkami w Berlinie. Lekki fotomontaż, picu-glancu, tam się wytnie, tu się przytnie i wot, kakaja krasiwaja istoricieskaja opowieść dla tych, co może łykną, a tym bardziej łykną, gdy się to wpasuje w antypolskie nastroje w Brukseli. Jaki tam Katyń! Nawet jeśli był, to „słusznie Stalin zdiełał”, mordując polskich oficerów.
Może spektakl o wdzięcznej nazwie „Oswobożdienije” (po naszemu „wyzwolenie”, ale tylko słownikowo, bo inaczej rozumiemy to słowo) znajdzie chętnych widzów? A jak ktoś tam wygwiżdże, to cóż z tego? Gramy na rympał. Bez finezji. Po co? W końcu i tak możemy jechać przez europejskie salony z naszą, sowiecką wersją historii, jak czołg T-34 przez skład brukselskiej porcelany.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 5/2020
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/485117-wyzwolenie-jak-t-34-przez-sklad-brukselskiej-porcelany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.