Zaskakujący pośmiertny debiut emigranta z Kresów do Ameryki Południowej. Adam Góralski stawia w napisanej prawie 30 lat temu książce „Krzysztof Kolumb – historia niezwykła” tezę, że słynny żeglarz miał polsko-żydowskie korzenie. Jego odnalezione niedawno dzieło w nietypowy sposób łączy w sobie cechy publikacji historycznej z literacką prozą, jest po części opowieścią, a po części gawędą, którą dobrze się czyta.
Książka Góralskiego odbiega od kanonu literatury poświęconej wielkim odkryciom geograficznym. Autor nie powtarza encyklopedycznych wiadomości o Kolumbie. Przenosi uwagę z powszechnie znanych dokonań wielkiego podróżnika na jego motywację do działania, problemy i sprawy osobiste. Skupia uwagę na zagadkowych zachowaniach odkrywcy Ameryki oraz fałszowaniu jego życiorysu. Przedstawia w epicki sposób średniowieczne realia nie stroniąc przy tym od ich brutalności. „Krzysztof Kolumb – historia niezwykła” zawiera przy tym ogromny zasób interesujących informacji.
Co ciekawe, Góralski nigdy nie zobaczył swojego dzieła, które było ukoronowaniem jego wielkiej życiowej pasji w poznawaniu tajemniczej przeszłości Kolumba i innych wielkich żeglarzy. Z powodu choroby stracił bowiem wzrok i całą książkę podyktował. Do tego w języku hiszpańskim, gdyż większą część życia spędził w Wenezueli i Hiszpanii. Podeszły wiek i pogarszający się stan zdrowia nie pozwoliły Adamowi Góralskiemu zabiegać o publikację swojego dzieła. Maszynopis tej intrygującej książki przez wiele lat po śmierci emigranta leżał w szufladzie jego domu na Wyspach Kanaryjskich. To, że ukazuje się teraz to skutek starań dziennikarza i pisarza, Krzysztofa M. Kaźmierczaka. Przed laty zetknął się on z historią Adama Góralskiego, a niedawno dowiedział od jego rodziny o książce, której wydanie było życiowym, niespełnionym marzeniem emigranta.
O autorze
Adam Góralski urodził się jeszcze w czasach, gdy Polska była pod zaborami – 5 maja 1912 roku w Kotówce, w pobliżu miasta Kopyczyńce (obecnie jest to terytorium Ukrainy). Ojciec, Antoni i matka, Anna Maria Pawlikowska, pochodzili ze szlacheckich rodów. Góralski był z wykształcenia chemikiem. W 1933 roku zdobył tytuł inżyniera na Politechnice Lwowskiej. Potem pracował przy przemysłowym barwieniu tkanin m.in. w fabryce we Francji, a do wybuchu II wojny ukończył jeszcze podyplomowe studia doktoranckie. Po zaatakowaniu Polski przez Niemcy znalazł się najpierw w Rumunii, a potem pracował przymusowo na terenach III Rzeszy. Nie chciał opowiadać o okupacyjnych przejściach, pytany o nie mówił swoim dzieciom: „To co było, już nie jest”. Wspominał tylko, że podczas wojny poznał Karola Wojtyłę, przyszłego papieża oraz że pracował w niemieckich zakładach produkujących mundury, a potem trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Po zakończeniu wojny Góralski został przez Amerykanów zatrudniony, jako tłumacz w UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration – Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy, międzynarodowej organizacji udzielającej pomocy na obszarach wyzwolonych) i pomagał byłym więźniom obozów i pracownikom przymusowym. Wybrał się w swoje rodzinne strony na Kresy w poszukiwaniu rodziców i rodzeństwa, ale ich nie odnalazł, wszyscy zginęli w czasie wojny. Wrócił wówczas do Niemiec, gdyż ostrzegano go, że może zostać aresztowany. Nadal pracował dla UNRRA. W 1945 roku wziął ślub z Tatianą Filonov, a dwa lata później opuścił z nią Europę, wyjechał do Wenezueli. Miał pracować na polach naftowych, ale okazało się to nieopłacalne. Zajął się handlem, a z czasem założył fabrykę szyb i luster. Stał się krajowym potentatem w ich sprzedaży. W tym czasie (na przełomie lat 50. i 60.) pomagał przybywającym do Wenezueli uchodźcom z Kuby, gdzie władzę przejęli komuniści. Chociaż żona Góralskiego była Serbką, w ich domu mówiono zawsze po polsku. Języka ojczystego emigranta i polskich tradycji uczone były od małego ich dzieci: Jadwiga, Julia, Sabina, Stanisław i Wanda.
Góralski wspierał Polonię w Wenezueli i czynnie brał udział w jej życiu, także na Zachodzie (m.in. był członkiem Towarzystwa Polskiego „Zgoda” w Zurychu). Dużo podróżował do Europy wraz ze swoimi dziećmi. Był jednym z fundatorów Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK) w Londynie, a po 1980 roku przekazywał dotacje także na „Solidarność”.
Chorował na jaskrę, w wyniku czego w latach 60. stracił wzrok. Nadal jednak zajmował się prowadzeniem biznesu. W latach 70. zaangażował się w popularyzację esperanto – był to jeden z dziewięciu języków, które biegle znał. Góralski był wenezuelskim esperantystą i członkiem honorowym UEA (Universal Esperanto Association – Światowego Związku Esperantystów).
W 1982 roku założył w Rotterdamie Fundację Antoniego Grabowskiego (był to żyjący w latach 1857-1921 polski inżynier chemik, wybitny uczestnik międzynarodowego ruchu esperantystów), która wspierała różnorodne przedsięwzięcia kulturalne dotyczące esperanto. W związku z tą działalnością zaczął przyjeżdżać do Polski.
Góralski był zaangażowany również w inicjatywy na rzecz osób ociemniałych. Przez szereg lat wydawał dla nich nagrania o różnorodnej tematyce. Publikował też po hiszpańsku, pod pseudonimem Kamilo Gradas, w prasie w Wenezueli i na Teneryfie artykuły – głównie poświęcone historii, którą od lat się pasjonował. Swoją pierwszą i jedyną książkę zaczął pisać (a właściwie dyktować) w latach 80. Praca nad nią zajęła mu pięć lat. Opierał się głównie na swojej fenomenalnej pamięci do książek, które przeczytał, zanim stracił wzrok.
W ostatnich latach swojego życia mieszkał na przemian w Wenezueli i na Wyspach Kanaryjskich, a okresowo też w Polsce, z którą czuł się cały czas silnie związany, mimo iż większą część życia spędził poza jej granicami. Adam Góralski zmarł 11 czerwca 2005 roku w Poznaniu i w tym mieście został pochowany.
„Krzysztof Kolumb – historia niezwykła”, Adam Góralski, Wyd. KMK, Poznań 2019.
tp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/484373-niezwykla-historia-emigranta-z-kresow