Do ataku na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. Rosja bardzo pomagała Niemcom i Hitlerowi. Dostarczała im surowce
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrew Nagorski, dziennikarz, publicysta, pisarz, autor książki „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę”. W 1982 r. jako korespondent amerykańskiego „Newsweeka” został wydalony z Sowietów za serię artykułów, które nie spodobały się Kremlowi. Wnuk polskiego dyplomaty z czasów Rządu RP na Uchodźstwie.
wPolityce.pl: W swojej najnowszej książce, przekonuje pan, że Niemcy przegrały II wojnę światową już w 1941 r. po ataku na Sowiety. Czy Adolf Hitler musiał zaatakować Sowiety? Naprawdę nie miał innego wyjścia?
Andrew Nagorski: Hitler nie musiał atakować Związku Radzieckiego. Byłoby logiczne, gdyby tego nie zrobił, a przynajmniej, żeby dokonał agresji później niż w czerwcu 1941 r. Panował wtedy prawie nad całą Europą. Tylko Anglia stawiała opór. Gdyby wtedy Hitler zatrzymał działania wojenne i nie zaatakował Rosji jeszcze długo mógłby panować nad większą częścią Europy. Jego nacisk na Anglię byłby silniejszy. Stalin miał nadzieję, że Hitler nie zaatakuje jego kraju.
Hitler musiał zaatakować Sowiety, bo to wynikało z jego ideologii.
Hitler sformułował dziwną teorię rasową i kolonialną. Uważał, że jeżeli Anglia ma kolonie za granicą, to Niemcy powinny mieć swoje kolonie na Wschodzie, m.in. w Rosji. Według ideologii hitlerowskiej podludzie mieli służyć Niemcom, a Żydów trzeba wymordować. Hitler tego nie krył. Pisał o tym w „Mein Kampf”, które powstało, kiedy siedział w więzieniu w latach 1923-1924. I trzymał się tej ideologii. Według niej musiał zająć terytorium Rosji. Do ataku na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. Rosja bardzo pomagała Niemcom i Hitlerowi. Dostarczała im surowce.
Dlaczego Ławrientij Beria dbał o to, żeby do Józefa Stalina nie docierały informacje o planowanym przez Hitlera ataku na Sowiety?
Nie tylko Beria dbał o to. Wielu wyższych funkcjonariuszy NKWD wiedziało, że Stalin nie chciał otrzymywać takich wiadomości. Był przekonany, że ktokolwiek przekazuje mu takie informacje, stara się go wciągnąć w prowokację. Dla Stalina pakt Ribbentrop-Mołotow był bardzo wygodny. Mógł z Niemcami podzielić Polskę i przejąć państwa bałtyckie. Hitler i Stalin byli wrogami, ale mieli wspólną atrakcję.
Wspólną atrakcję?
Inspirowali się popełnianymi przez siebie zbrodniami i umiejętnością mordowania prawdziwych czy domniemanych przeciwników. Córka Stalina, Swietłana powiedziała, że jej ojciec mówił, że gdyby sojusz z Niemcami trwał, byliby nie do pobicia. Więc jeżeli ktokolwiek mu donosił, że Hitler naprawdę przygotowuje ten atak, odrzucał to, ponieważ przeczyło to jego wyobrażeniom. Stalin tak, jak Hitler chciał wierzyć tylko w to, co odpowiadało jego wyobrażeniom w danym momencie. Psychologia Stalina i Hitlera w wielu aspektach była bardzo podobna. Sygnały o planowanym niemieckim ataku na Związek Radziecki dochodziły na Kreml także ze Stanów Zjednoczonych i z Wielkiej Brytanii. Ponad trzy miliony żołnierzy niemieckich gromadziło się na granicy z Rosją. Takich rzeczy nie da się ukryć.
Czy pisząc nie tylko tę książkę, ale również inne publikacje na temat III Rzeszy próbował się pan zagłębić w umysł Adolfa Hitlera?
Starałem się to zrobić już w książce „Hitlerland”. Natomiast w najnowszej publikacji zatytułowanej „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę” staram się pokazać mentalność Hitlera i postrzeganie świata przez niego.
Przedstawia pan też specyficzną logikę, jaką posługiwał się wódz III Rzeszy.
Z punktu widzenia obiektywizmu może ona wyglądać absurdalnie. Ale Hitler miał swoją logikę i według niej wszystko, co robił, czyli robił kolejne kroki do przegrania wszystkiego, miało sens. Staram się również pokazać, jak postrzegał świat Churchill, który na początku był jedynym poważnym przeciwnikiem Hitlera. Pokazuję, jak jest jego prywatna i publiczna twarz. Słowa brytyjskiego premiera, że Wielka Brytania nie może przegrać i nigdy się nie podda, kontrastowała z jego wiedzą o tym, jak niewiele dzieli jego kraj od katastrofy. Niezwykle interesująco rozegrał całą partię z prezydentem USA Rooseveltem, którego wciągnął do wojny.
Zwrócił pan uwagę, że Churchill rozgrywał Roosevelta i Stany Zjednoczone. Ale równocześnie rozegrał ich Stalin, który w 1941 r. był na przegranej pozycji.
To jest ironia historii. Stalin wtedy był niepewny swoich losów, nawet nie wiedział czy Moskwa nie wpadnie w ręce Niemców. Był taki, bardzo niebezpieczny moment w październiku 1941 r. W rozmowach z angielsko-amerykańską delegacją i w depeszach z Churchillem i Rosseveltem grał, jakby był z nich najmocniejszy. Do pewnego stopnia on był mocny z jednego powodu.
I Churchill i Roosevelt potrzebowali pozostania Związku Radzieckiego w wojnie.
Alianci zachodni potrzebowali Stalina jako sojusznika, żeby kontynuować obronę Anglii, a później potrzebowali go do udziału w kontrofensywie na Niemcy. Ponieważ Hitler porozumiał się ze Stalinem, Churchill i Roosevelt zaczęli się zastanawiać, czy jeżeli przywódca Związku Radzieckiego zirytuje się na nich to nie wróci do sojuszu z Hitler. Ten nigdy nie wypowiedziany szantaż stale obowiązywał. Stalin dobrze nim grał. Zachowywał się tak, jak gdyby od początku był bohaterem walki z nazizmem. I używał tego bardzo sprytnie. Nawet kiedy nie było wiadomo czy jego reżim przetrwa, ustalał warunki powojenne.
Jak udało się panu dotrzeć do niezwykłego świadka historii do 103-letniej sekretarki generała Władysłąwa Sikorskiego, pani Walentyny Janty-Połczyńskiej? Dotarłem do niej przez koleżankę, która kiedyś była dziennikarką „Newsweeka”, a teraz pracuje dla Muzeum Holokaustu. Ta instytucja dociera nie tylko do świadków zbrodni, ale również do osób, które mogą naświetlić szerszy kontekst tej sprawy. Ona dowiedziała się o tej kobiecie i jak usłyszała co ja robię, skontaktowała mnie z nią. Kiedy z nią rozmawiałem miała 103 lata i zupełnie jasny umysł. Rozmowa była bardzo interesująca. W tej chwili ma 106 lat. Przesłałem jej moją książkę.
Czy opowiadała panu o szczegółach porozumienia Rządu RP na Uchodźstwie z Sowietami, czyli paktu Sikorski-Majski?
Raczej mówiła o nastrojach. Była w sztabie kobiet, który pracowały przy generale Sikorskim. Mówiła, że wiele osób z biura i z najbliższego otoczenia Sikorskiego krytykowała go za zbyt dużą ustępliwość wobec Sowietów. Ale on był pod olbrzymią presją. Przede wszystkim pod presją Churchilla. Stawką było przeciągniecie Rosji na stronę aliantów. Dlatego USA i Wielka Brytania przekazywała Sowietom ogromne wsparcie materialne. Roosevelt był trochę naiwny, wierzył w zapewnienia Stalina, że po wojnie w Polsce będą wolne wybory. Churchill był bardziej świadomy.
Gen. Sikorski teoretycznie mógł nie podpisać paktu z Sowietami. Ale w gruncie rzeczy mógł zrobić?
Nie wiem, jakie w tamtym momencie Sikorski miał inne opcje. Mój dziadek, który był w rządzie londyńskim, też był bardzo krytycznie nastawiony do paktu Sikorski-Majski.
Gen. Sikorski mógł nie podpisać tego porozumienia, ale wtedy rząd polski byłby całkowicie sparaliżowany i nie miałby żadnego znaczenia.
Bo jego rząd funkcjonował dzięki wsparciu władz angielskich.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/480130-nagorski-pakt-z-niemcami-pomogl-stalinowi-podzielic-polske