Jak zauważył na naszym portalu Konrad Kołodziejski, Władimir Putin po raz kolejny zasugerował, że władze Rzeczypospolitej sekundowały Hitlerowi w dziele eksterminacji Żydów.
Prezydent Rosji wygłosił następnie krótki wykład na temat współpracy politycznej Polski z Trzecią Rzeszą. „Nie powinien nikogo dziwić fakt, że Polska zaczęła przejawiać duży apetyt, gdy tylko poczuła, iż zbliża się godzina podziału łupów” – stwierdził. Jak wynika z kontekstu, Putinowi chodziło tu o traktat monachijski z 1938 roku, który wystawił Czechosłowację na łaskę Hitlera. Putin przytoczył też zebranym przywódcom cytaty z bliżej nieokreślonych dokumentów pochodzących jakoby z lat 30. Miało z nich wynikać, że Polska gorąco kibicowała Hitlerowi w jego planach zagłady Żydów.
CZYTAJ: Putin rozkręca swoją opowieść o antysemityzmie Polaków i ich kolaboracji z Hitlerem
Nasuwają się dwa wnioski. Pierwszy, Rosja bardzo uważnie analizuje sytuację Polski, i uderza tam, gdzie - jak sądzi - może nas boleśnie ugodzić. Za pozorną wyniosłością Kremla, który często sugeruje, że Warszawa to mało ważny gracz, którego należy ignorować, kryje się całkowicie odwrotna praktyka: wzmacniająca swoją państwowość i suwerenność Polska coraz bardziej drażni Moskwę.
Drugi wniosek jest krajowy. Coraz bardziej widać, jak wiele szkody wyrządziły, i jeszcze wyrządzą, te wszystkie tezy o konieczności pójścia z Hitlerem, o rzekomej miłości Hitlera do Polski, o prostym planie wygrania II wojny światowej bez większych strat, z którego z niewiadomych przyczyn nie skorzystał Beck. Pisane czy to z cynizmu, czy z chęci zysku, czy też może ze zwykłej przekory, nagłaśniane i popierane w sposób godny lepszej sprawy przez całkiem liczne grono komentatorów, przemilczane przez tych, którzy powinni protestować, zbierają i będą zbierały swoje żniwo. Poszły w świat, zapewne także w depeszach dyplomatów i notatkach rezydentów wywiadu. Teraz wracają, także w formie takich ataków jak ten w wykonaniu Putina. Pewna - bardzo zła dla Polski - linia ataku została przez tych ludzi faktycznie autoryzowana.
To, co u nas wytworzono w tym kontekście, będzie paliwem do takich właśnie rozgrywek. I dla wielu na świecie tego typu kalumnie będą brzmiały bardziej wiarygodnie właśnie dlatego, że zostaną podparte cytatami z polskich autorów. I oczywiście, żyjemy w wolnym kraju, mieli prawo napisać to, co napisali. Ale też inni mają prawo pisać o konsekwencjach tych działań, czy może raczej: tej koszmarnie głupiej zabawy. O konsekwencjach dziś przykrych, a w przyszłości może nawet tragicznych. Bo - jak już od lat alarmuje Maciej Świrski - Polska odarta z dobrego imienia będzie łatwym łupem.
Polska jest dziś mocno atakowana na polu historycznym. Nie trzeba było wielkiej wyobraźni, by wiedzieć, że tak cenna amunicja zostanie podłapana przez naszych wrogów. Że skoro oskarża się nas o współudział w Holocauście, to deklaracja marszu z Hitlerem na wschód tego podejrzenia nie osłabi, a wręcz przeciwnie. By to przewidzieć, wystarczyło trochę odpowiedzialności. I trochę realizmu politycznego. Bo owszem, „rewizjoniści” mogą powiedzieć, że konsekwencje ich działań to nie ich sprawa, ale wówczas biorą rozwód z realizmem, w imieniu którego przecież brukają imię II Rzeczypospolitej - państwa dalekiego od ideału, ale naszego państwa.
Bo przecież, to chyba niemożliwe, by ludzie, którzy twierdzą, że skocznie i sprawnie wywinęliby się z takiej opresji jaką było położenie między dwoma diabelskimi imperiami, nie zdawali sobie sprawy z tego, co czynią, prawda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/478822-i-tak-oto-rewizjonizm-historyczny-wraca-przez-usta-putina