30 listopada minęła 80-rocznica napaści sowieckiej na Finlandię. Stalin, otrzymawszy zielone światło w pakcie Ribbentrop-Mołotow, chciał podporządkować sąsiedni kraj, instalując w Helsinkach władzę komunistyczną. Pomimo przytłaczającej przewagi wojsk sowieckich Finowie stawili agresorom zaciekły opór. Konflikt, która przeszedł do historii pod nazwą wojny zimowej, kosztował Sowietów ponad 300 tys. zabitych i rannych. Straty Finów wyniosły ponad 26 tys. zabitych i 40 tys. rannych. W traktacie pokojowym z marca 1940 roku Finlandia musiała odstąpić Sowietom Karelię i region Salla na północy. Jednak wskutek nieoczekiwanego oporu wojsk fińskich Stalin wycofał się z planu sowietyzacji Finlandii.
Z okazji rocznicy sowieckiej agresji na Finlandię, Radio Swoboda opublikowało raport odnaleziony w kijowskich archiwach byłego KGB. Dokument z 4 grudnia 1939 roku, podpisany przez zastępcę szefa ukraińskiego NKWD Nikołaja Gorlińskiego, przedstawia nastroje panujące wśród ludności ówczesnej Ukraińskiej SRR w chwili wybuchu wojny z Finlandią. Oprócz opinii formułowanych zgodnie z linią oficjalnej propagandy, można w nim znaleźć i takie, których autorzy ostro krytykowali awanturniczą politykę sowieckiego reżimu. Było to o tyle zaskakujące, że oceny te padały nierzadko w miejscach publicznych, z pełną świadomością grożących za to konsekwencji. W Związku Sowieckim dopiero zakończył się Wielki Terror, a każdego miesiąca tysiące ludzi ciągle trafiały do łagrów.
Opinie krytyczne pojawiały się najczęściej wśród inteligencji i bardziej wykształconych warstw ludności sowieckiej Ukrainy. Wiele z nich zanotowano – jak wynika z raportu NKWD – w trakcie spotkania pisarzy. Niewykluczone, że spotkanie odbywało się w kuluarach oficjalnego wiecu. Jak czytamy w raporcie, prozaik A. Lubczenko, „wypowiadając się wśród pisarzy na temat wydarzeń na granicy radziecko-fińskiej”, stwierdził, że:
„… Niedawny incydent na granicy z ogniem artyleryjskim jest niczym innym jak naszą inscenizacją. To niemożliwe, żeby tak spokojny, malutki naród, jak Finowie, sam ruszył do walki z nami.”
Lubczenko odnosi się tutaj do ostrzału artyleryjskiego na sowiecką wieś Mainila. 26 listopada 1939 roku Sowieci ostrzelali graniczną wieś na własnym terytorium, aby sprowokować wybuch wojny po czym oskarżyli Finów o dokonanie agresji na ZSRR. Pisarze rozmawiali też ze sobą o propagandzie oskarżającej Finów o napaść. Jeden z nich S. Skliarenko powiedział:
„… Jestem sceptyczny wobec szumu naszych gazet, tych wszystkich tysięcy rezolucji wzywających do wojny z Finlandią. Podejmowane są wszelkie wysiłki, aby podburzyć nienawiść do Finów wśród mieszkańców ZSRR, a zwłaszcza wśród żołnierzy Armii Czerwonej”.
Z kolei pisarz i poeta Rylskij, podczas rozmowy z innymi zwrócił uwagę, że udział w propagandowej wrzawie jest rezultatem presji i nie odzwierciedla rzeczywistego stosunku wielu mieszkańców ZSRR do Finlandii.
„… Oczywiście nas obowiązuje dyscyplina, jesteśmy zobowiązani do pisania protestów, apeli i oburzonych wierszy. Ale tak naprawdę muszę przyznać, że jest mi żal niewinnych Finów”.
W podobnym tonie wypowiadał się prozaik Kopylenko:
„… Nasi już poszli gromić Finlandię. Nie mam wątpliwości, że osiągniemy nasz cel, ale strasznie żałuję, że nasze samoloty zabiją tysiące cywilów”.
Również w innych środowiskach kwestionowano oficjalną propagandę. Raport NKWD cytuje m.in. naukowca z Instytutu Rolniczego w Kijowie Tołstoliesa, który „w rozmowie z pracownikami wyraził swoje antyradzieckie poglądy na temat działań wojennych na granicy fińskiej”. Tołstolies miał powiedzieć swoim kolegom, że:
„…Rozpoczynając wojnę, możemy przeszarżować. Sytuacja Związku Radzieckiego jest teraz bardziej delikatna niż kiedykolwiek. Wiele razy mówiłem, że nasze agresywne działania to nie przypadek. To jest dokładnie przemyślany plan”.
W podobnym tonie wypowiadał się Z.I. Jachimienko, przedstawiony w raporcie NKWD jako wróg klasowy – „były właściciel ziemski”, który „ma dwóch braci za granicą”. Jachimienko uważał, że „…strzały na granicy fińskiej są z naszej strony prowokacją. Komuniści chcą stworzyć wrażenie, że niosą Finom wolność”. Z kolei pracownik kijowskiego biura pośrednictwa handlowego, „były mienszewik” P.E. Abramowicz, miał powiedzieć, że „… na przykładzie Finlandii doskonale widać, że jesteśmy agresorami i czym jest czerwony imperializm. Wierzę w fińską notę, a nie w naszą”. Abramowiczowi chodzi o wymianę not dyplomatycznych między Finlandią i ZSRR tuż przed wybuchem wojny z związku z oskarżeniami o ostrzał artyleryjski wsi Mainila.
Niektórzy oceniali politykę ZSRR jako awanturnictwo wymierzone przeciwko słabym i bezbronnym. Pojawiały się porównania do niedawnej agresji 17 września 1939 roku na Polskę. Inżynier Antoniuk z Kijowa zauważał, że:
„…Na Zachodniej Ukrainie udało nam się wykręcić, tłumacząc, że ją „wyzwoliliśmy”. Tutaj też jesteśmy wyraźnie agresywni w stosunku do słabego państwa. Baliśmy się prowadzenia wojny z Japończykami na dużą skalę [chodzi o konflikt pod Chałchin-goł w Mongolii w połowie 1939 roku – przyp. KK]. Ale jeśli mała, słaba Finlandia naruszyła naszą granicę, to my, wykorzystując jej bezbronność, od razu poszliśmy ją miażdżyć naszymi czołgami. Czy jest co najmniej jedna rozsądna osoba, która uwierzyłaby, że Finlandia jako pierwsza zaatakowała ZSRR? Na pewno nie. Śmieszne jest nie tylko tak twierdzić, ale nawet myśleć w ten sposób. Po tym jak zerwano umowę [chodzi o pakt o nieagresji z 1932 roku – przyp. KK] i odwołano ambasadora z Finlandii, byłem pewien, że zaraz Finlandia nas „zaatakuje” w celu sprowokowania wojny, a my, „biedna ofiara agresji”, zaczniemy się „bronić”. Tak samo Chiny „napadły” już Japonię, a Czechosłowacja i Polska „zaatakowały” Niemcy.
Po wybuchu wojny 30 listopada pojawiły się pierwsze plotki na temat zaciekłego oporu, jaki Finowie stawili Armii Czerwonej. Relacjonowała je Nina Bojko, opisana w raporcie, jako osoba „bez konkretnych zawodów, przejawiająca ostre antyradzieckie sentymenty dotyczące wybuchu działań wojennych na granicy sowiecko-fińskiej”. Bojko – zdaniem NKWD – „rozpowszechnia pogardliwe pogłoski wśród swoich bliskich, twierdząc, że rzekomo widziała panikę w szeregach Armii Czerwonej”.
„… Nasi żołnierze wysłani na granicę Finlandii są w fatalnym nastroju. Nie zamierzają ginąć za żadną ojczyznę i Stalina, po prostu mówią, że u władzy w naszym kraju siedzi jakiś raptus, który chce cudzej ziemi, jakby tej własnej było mu mało. Gdyby ktokolwiek z rządzących sam poszedł na front, prawdopodobnie szybko straciłby zapał do wojny. Inni po prostu twierdzą, że bolszewicy nie odniosą sukcesu w tej wojnie tak łatwo jak w Polsce. Mieszkańcy Finlandii są oburzeni nagłą napaścią bolszewików i ich bezczelnymi zakusami na cudze terytorium. Naród fiński obroni swoją ojczyznę przed atakami, a jeśli wojna zakończy się sukcesem dla Związku Radzieckiego, co i tak jest niemożliwe, to doprowadzi do ogromnych strat w ludziach… Zachodnia Ukraina też nie będzie siedzieć spokojnie. Słysząc o tym, „entuzjastyczni mieszkańcy” też spróbują zrzucić jarzmo swoich „wybawców”.
O złej sytuacji na froncie fińskim i wysokich stratach wśród żołnierzy Armii Czerwonej wspominał też niejaki Jegorow z obwodu mikołajowskiego, który – według raportu NKWD – „podczas wiecu rozpowszechniał wśród tłumu plotki o klęskach na froncie”. Jegorow miał mówić, że:
„… Liczba osób zabitych na granicy radziecko-fińskiej jest zaniżana. Nasz rząd nie rozwiąże tego problemu samodzielnie, ale zwróci się do Ribbentropa i Hitlera, aby poradzili, co powinniśmy dać Finom, a co zachować dla siebie. Decyzja zostanie podjęta zgodnie z życzeniem [Niemców]”.
Co ciekawe na zwoływanych przez władze oficjalnych wiecach poparcia dla wojny podobnych opinii było więcej, choć oczywiście wypowiadano je pokątnie. Jurowski z Charkowa, „bez konkretnych zawodów, sekciarz [tak w ZSRR określano osoby wierzące – przyp. KK] w tłumie na wiecu o wydarzeniach na granicy radziecko-fińskiej” miał mówić, że:
„…Rząd radziecki przygotowuje grunt pod atak i podbój Finlandii. Wodzom zachciało się wojny, podczas gdy my będziemy skazani na głód. Nie tylko rusyfikujemy już Zachodnią Ukrainę, ale teraz jeszcze chcemy podbić Finlandię. Za cara też tak robiliśmy, ale wtedy było lepiej, bo przynajmniej ludzie nie umierali z głodu ”.
Raport nie wspomina o dalszych losach autorów tych krytycznych wypowiedzi. Można być jednak pewnym, że za odważne słowa spadły na nich brutalne represje. Jak bowiem czytamy w raporcie, „wobec osób o nastrojach kontrrewolucyjnych, podjęto środki o charakterze agenturalno-operacyjnym.”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/475776-co-o-agresji-na-finlandie-mysleli-owczesni-mieszkancy-zsrr
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.