Prof. Wojciech Polak, historyk z UMK, przewodniczący Kolegium IPN, nie wyklucza, że oprawcy ks. Jerzego Popiełuszki nie chcieli go zabijać, lecz jedynie zastraszyć i wywrzeć nacisk na prymasa Józefa Glempa, by wysłał kapelana „Solidarności” na studia do Rzymu. Zbigniew Branach, dziennikarz i pisarz, autor książek o kapłanach zamordowanych w latach 80., w tym o ks. Jerzym, uważa, że celem esbeckiego „komanda śmierci” było, mówiąc resortowym językiem, „uciszenie” ks. Popiełuszki, nawet jeżeli miałoby to oznaczać śmierć kapłana.
Do ciekawej i ostrej polemiki pomiędzy dwoma prelegentami z Torunia doszło w… Rzeszowie, w czasie konferencji naukowej „Zło dobrem zwyciężaj – tak żyłem”, zorganizowanej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego przez Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność”. Żeby było zabawniej, red. Branach przywiózł prof. Polaka do Rzeszowa swoim samochodem. `
Prof. Polak: Esbecy chcieli zastraszyć ks. Jerzego
Prof. Polak stwierdził, że odnośnie do śmierci ks. Jerzego „wielu rzeczy wyjaśnić się do końca nie da, chyba że nastąpi jakiś przełom, np. zostaną otwarte moskiewskie archiwa, ale to nie za naszego życia”. Szef Kolegium IPN mnożył wątpliwości, czy wersja zamordowania ks. Jerzego, jaką powszechnie znamy, jest tą właściwą. W tych wątpliwościach historyk zajmuje stanowisko podobne do prokuratora Andrzeja Witkowskiego czy dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego.
Wątpliwości jest wiele, nie twierdzę, że układają się one w jeden scenariusz, ale coś trzeba z nimi zrobić
— stwierdził prof. Polak.
Choćby z zeznaniami rybaków, którzy kłusowali pod tamą we Włocławku i zeznali, że 25 października 1984 r. widzieli samochód, z którego wyniesiono pakunek przypominający człowieka i wrzucono do Wisły. Nigdy też, jak stwierdził szef Kolegium IPN, śledczy nie podjęli wątku różańca znalezionego na łące pod mostem w Toruniu, przypominającego różaniec ks. Jerzego – co wskazywałoby na to, że porywacze kapłana zaplanowali tam postój. Prof. Polak wspomniał też o zeznaniach Romana Nowaka, opiekuna psa tropiącego. Pies, któremu dano do powąchania siedzenie z samochodu ks. Jerzego, podjął ślad, po 100 metrach skręcił w drogę prowadzącą do kościoła w Przysieku, lecz po dalszych 30 metrach zatrzymał się. Zdaniem historyka, są to poszlaki, które mogą świadczyć o tym, że ks. Jerzy został poprowadzony wzdłuż drogi, po czym przejęty przez drugą ekipę i umieszczony w innym samochodzie. Prof. Polak pytał także, oczywiście retorycznie, z kim Grzegorz Piotrowski mógł konferować przez motorolę w Bydgoszczy, podczas ostatniego nabożeństwa odprawianego przez ks. Popiełuszkę.
Szef Kolegium IPN stwierdził, że 25 października ks. Jerzy mógł jeszcze żyć, o czym – jego zdaniem - świadczy fakt, że w tym dniu esbecy wypytywali lekarkę kapłana, jakie lekarstwa zażywał. Zdaniem historyka, ciało kapelana „Solidarności” zostało znalezione w Wiśle 26 października, lecz nie ma pewności, czy je wyłowiono i wrzucono ponownie, czy zostawiono w wodzie (aż do 30 października, kiedy wyłowiono je oficjalnie – przyp. JK).
Prof. Polak, zaznaczając, że to o czym mówi to tylko hipotezy, stwierdził, że mogło być tak, iż w lesie ks. Jerzego przejęła od Piotrowskiego, Chmielewskiego i Pękali inna ekipa, która udała się pod most (tam znaleziono różaniec księdza), gdzie ksiądz został przejęty przez jeszcze inną ekipę i poddany torturom przez kilka dni. Wtedy nastąpiła u niego zapaść zdrowotna. Oprawcy próbowali jeszcze podać ks. Jerzemu lekarstwa, lecz kapłan umarł, a jego zwłoki zostały wrzucone do Wisły.
Szef Kolegium IPN zastanawiał się też, dlaczego pozwolono uciec Chrostowskiemu, co do postawy którego ma wiele wątpliwości. (Wojciech Sumliński oskarżył nawet kierowcę ks. Jerzego o współpracę z SB – przyp. JK). – W logice tych wypadków Chrostowski nie miał prawa żyć – stwierdził prelegent. Jeżeli przeżył, to – zdaniem szefa Kolegium IPN – oznacza to, że celem Piotrowskiego i spółki nie było pozbawienie porwanych życia. Co zatem było celem? Zdaniem prof. Polaka, raczej zastraszenie księdza i wywarcie nacisku na prymasa Józefa Glempa, by wysłał kapelana „Solidarności” do Rzymu na studia. Kard. Glemp się na to nie zdecydował i zostawił ks. Jerzemu wolną rękę – bezpieka musiała czuć się rozczarowana.
Prelegent stwierdził, że odnośnie do wyjaśnienia okoliczności śmierci ks. Jerzego sytuacja jest patowa: trudno jest znaleźć 100-procentowe dowody, jak było, ale też trudno obalić te, które się pojawiają.
Branach: To miała być zbrodnia „nieznanych sprawców”
Z prof. Polakiem ostro polemizował Zbigniew Branach. – Trzymajmy się faktów – apelował autor książki „Zlecenie na Popiełuszkę”. Jego zdaniem, esbecy porwali ks. Jerzego nie po to, by go przesłuchać i zwerbować (bo i takie koncepcje, czemu miałoby służyć torturowanie uprowadzonego kapłana, formułują zwolennicy wersji Witkowski-Sumliński – przyp. JK), lecz dlatego, że zaplanowali zbrodnię „nieznanych sprawców”. Przypomniał, że prof. Krystyna Daszkiewicz w jednym z opracowań określiła 27 kryteriów zbrodni z premedytacją. Porwanie i śmierć ks. Jerzego… spełniały je wszystkie.
Red. Branach przytoczył cały wachlarz argumentów na poparcie swojej tezy. M.in. stwierdził, że jest dwóch świadków tego, iż Chrostowski rzeczywiście wyskoczył z samochodu, ale dziennikarze jakoś do nich nie docierają. Pisarz pytał, po co „komando” pod wodzą Piotrowskiego woziło po Polsce dwa worki kamieni. I odpowiadał: bo jeden był przeznaczony dla ks. Jerzego, a drugi dla Chrostowskiego. Podważył też teorię, że „jakiś pakunek” wrzucony do Wisły, który widzieli rybacy, był ciałem ks. Jerzego, skoro – jak zapewniała go żona jednego z tych rybaków – jej mąż jest „notorycznym kłamcą”. – Może miał z żoną na pieńku – ripostował prof. Polak.
Zbigniew Branach ujął się także za Chrostowskim i stwierdził, że „nie jest prawdą, że był on współpracownikiem SB, co udowodnił dawno IPN”. – Gdyby Chrostowski nie wyskoczył, do dziś nie wiedzielibyśmy, gdzie jest ciało ks. Jerzego – przekonywał autor „Zlecenia na Popiełuszkę”.
Zabójcy wpadli przez zbytnią pewność siebie
— stwierdził pisarz, przypominając, jak milicjanci obserwujący kościół w Bydgoszczy odkryli zamianę tablic rejestracyjnych w samochodzie, który okazał się pojazdem IV Departamentu MSW, w następstwie czego Piotrowski trafił do gabinetu Kiszczaka i został aresztowany.
Pękala, przypomniał również prelegent, „pękł”, gdy dostał polecenie wyjazdu do Nowego Sącza, aby nadzorować tam operację SB. Okazało się, że nie jest tam prowadzona żadna taka operacja. – Wtedy załamał się, bo zobaczył, że chcą go „załatwić” – stwierdził red. Branach.
Autor „Zlecenia na Popiełuszkę” zgodził się z prof. Polakiem, że proces toruński oficerów SB oskarżonych o zamordowanie ks. Jerzego (red. Branach był jego naocznym obserwatorem – przyp. JK) „był manipulacją i reżyserką”, ale „nie był mistyfikacją”. W jego toku oskarżeni otrzymali… 2257 pytań od prokuratora i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych.
Autor „Zlecenia na Popiełuszkę” przypomniał, że Grzegorz Piotrowski – butny i arogancki podczas procesu – stracił rezon, gdy prokurator zażądał dla niego kary śmierci. Widać było, jak z czoła spływają mu strużki potu. Nie taki przebieg zdarzeń mu obiecywano, więc nie mógł być pewny, jaki zapadnie wyrok.
Dowodów zgromadzonych podczas śledztwa i procesu nie można lekceważyć
przekonywał red. Branach.
Prof. Polak: Nie jestem już optymistą
Prof. Polak prosił „o szacunek dla wątpliwości, których jest mnóstwo”.
Nie jestem już optymistą
— przyznał szef Kolegium IPN.
Nie wiemy do końca jak było, ale z pewnością nie było do końca tak, jak to przedstawiono w śledztwie i na procesie.
Czy prof. Polak ma rację, tego się być może kiedyś dowiemy, choć pewności nie ma. Ale dziś istotniejsze jest poważne potraktowanie pytania, jakie na końcu swego wystąpienia zadał zebranym Zbigniew Branach: jak JA bym się zachował w sytuacji ks. Jerzego?
Jak sobie odpowiemy na to pytanie, to zobaczymy, jakim herosem był w tamtych czasach ks. Jerzy
— stwierdził autor „Zlecenia na Popiełuszkę”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/469063-zbrodnia-na-ks-jerzym-czy-kiedys-dowiemy-sie-prawdy