Ponad dwa lata temu zamieszkaliśmy razem. Znowu, po bez mała 40 latach. Moja Mama – Helena, pesel 231011 … - wkrótce ukończyłaby 96 lat.
„Orlica” - jedna z niewielu kobiet, najpewniej ostatnia, które do 1947r., z bronią w ręku, w oddziale partyzanckim, przeciwstawiały się komunistom. Zmarła 2.09.2019r. po wielomiesięcznej chorobie.
Przyszła na świat, jako najmłodsza, w wielodzietnej rodzinie, na najodleglejszym wschodnim cypelku II RP, gdzie Polska graniczyła z Łotwą i sowietami. Dzieje wojenne rodziny to trochę więcej niż scenariusz „Wichrów wojny”, bez epizodów na Pacyfiku - chyba, że dodamy powojenną poniewierkę.
Ziemię rodzinną Helenka opuściła, na zawsze, 17.09.1939 – jako gimnazjalistka, podlotek. Wolała tułaczkę i kopanie torfu na Łotwie niż kontakt z bolszewikami, którego w końcu i tak nie uniknęła. Po wejściu Niemców przedostała się do Wilna, do Jana - najstarszego brata, który akurat był szefem sztabu II Zgr. AK Okręgu Wilno. Janek jeszcze w 1942 r., wciągnął siostrę w tamtejszą konspirację AK. Przez dłuższy czas, pracując w restauracji, prowadziła skrzynkę kontaktową. Była łączniczką do momentu gdy, w przededniu „Burzy”, zaczęto szkolić kobiety tworząc służbę sanitarną. W tej roli – w szpitalu polowym, gdzieś w Kolonii Wileńskiej - służyła podczas operacji „Ostra Brama”, w lipcu 1944. Po kolejnym wkroczeniu sowietów próbowała życia cywilnego – nie na długo. Gdy zainteresowało się nią NKWD, opuściła ukochane miasto – na zawsze. W grudniu 1944 r. przedostała się za linię Curzona.
Tam począwszy od wiosny 1945 r. znalazła się w szeregach Zgrupowania „Piotrków” Armii Krajowej Obywateli (AKO) a po jego rozwiązaniu, od jesieni tegoż roku, w oddziale samoobrony WiN, dowodzonym przez „P-8”. Liczył on w różnych okresach od 25 do 40 uzbrojonych i umundurowanych partyzantów. Była tam sanitariuszką, a w potrzebie i łączniczką, dzieląc trudy walki i ryzyko ran, pojmania lub śmierci.
Działali w terenie, z którego nie dali się wyprzeć do samego końca. Były to głównie obrzeża Puszczy Knyszyńskiej przylegające do przedmieść Białegostoku. Mama pozostawała tam pod bronią nieprzerwanie do 15 kwietnia 1947 r., tj. do chwili ujawnienia całej grupy, zgodnie z rozkazem otrzymanym z Okręgu WiN. Zdała też wtedy swoją 7-kę – broń osobistą.
Potem był wyjazd do Wrocławia, ślub z dawniejszym dowódcą, macierzyństwo i Sylwester roku 1948 – czyli aresztowanie męża, a wkrótce potem własne, paromiesięczne, uwięzienie. Uwolniona nie dość, że „żona bandyty”, to jeszcze sama „z bandy”, co wprost mówią dokumenty. Poszukuje pracy, wychowuje córeczkę, jeździ, na ówczesne antypody, zobaczyć przez chwilę męża. Ten stan trwa ponad 4 lata.
Kiedy straciła nadzieję - 31 maja 1953 r. - w ostatnim dniu obowiązywania amnestii z 1952 r. - uwolnili męża. Odtąd, przez kilkanaście lat, ich życie determinowała troska o przetrwanie, utrzymanie powiększonej rodziny, znalezienie mieszkania. Lekko nie było. Przerwana edukacja obojga, bezpowrotnie utracone domy rodzinne i same rodziny – w przypadku Heleny rozrzuceni po świecie, często na niepewnym statusie niechcianego uchodźcy; w przypadku Leona – niemal doszczętnie wymordowani, zaś pozostali przy życiu borykają się z trudnościami i odium bliskich legendarnego „bandyty”.
Około połowy lat sześćdziesiątych oboje zaczęli uzupełniać braki w wykształceniu – wieczorowe liceum, matura, wieczorowe studia ekonomiczne. Pamiętam, chyba 4 razy w tygodniu, po pracy, mieli wieczorne zajęcia (sobota, rzecz jasna, robocza), w domu często nauka z rzężącą i terkoczącą RWE w tle. Brakowało ich wtedy – byłem malutki. Pomagała Babcia, która wcześniej powróciła z Afryki.
To wtedy były obchody Millenium. Dla szczeniaka niezmierna udręka - wyczekiwanie z rodzicami na placu przed Katedrą, jakieś gromkie śpiewy, bolące nogi i, jak to w tłumie dorosłych, brak jakiejkolwiek widoczności – ale atmosfera w domu była na tyle czytelna, że nawet nie miałem pomysłu marudzić, utyskiwać na warunki – czułem wagę sprawy i naszej obecności. Taki dom stworzyli na tamte i późniejsze lata.
Marzec 1968. Moja siostra Grażyna, studentka biologii, uczestniczy w strajku w gmachu głównym Uniwersytetu im. B.Bieruta. Mama przygotowuje mnóstwo kanapek, konserw – wszelki prowiant jaki był dostępny – i razem z Ojcem roznoszą do miejsc strajków studenckich. Euforia i lęk. No i ten wstręt z jakim rodzice przyjmowali późniejszą partyjną propagandę, w tym tę antysemicką. - Jak strasznie niesprawiedliwe są te wszystkie głosy obciążające tym Polaków.
Co rusz były jakieś wzmożenia: Grudzień 1970, echa protestów i procesów (bracia Kowalczykowie, „taternicy”) emocjonowanie się, odległymi wówczas dla mnie, wydarzeniami jakiejś jednej czy drugiej wojny. Na początku lat 70-tych rodzice kończą studia. Mama dostaje nawet lepszą pracę, dzięki której uda się lepiej zamieszkać, niemal w komforcie jak na owe czasy. Siostra skończyła a ja zaczynałem studia. Stabilizacja ale niezupełnie, a nawet nigdy. Coraz częściej docierały do nas wydawnictwa emigracyjne. Pochłanialiśmy (na zmiany) pierwszy tom „Archipelagu”, Amalryka, „Bez ostatniego rozdziału” itd.. Radio nam dogrywało resztę - przeżywaliśmy okresowe wzmożenia – wojny z komunizmem na świecie, zmiany, nomen omen, w konstytucji, Czerwiec 76 i ciąg dalszy. Pojawiły się krajowe wydawnictwa spoza cenzury.
W domu nie było ostentacyjnego kultywowania tradycji – ona po prostu żyła z nami – w głowach, pamięci, rzadkich rozmowach - wiedzieliśmy o rocznicach, traumatycznych wydarzeniach, zjawiskach. Owszem Rodzice bywali na nielicznych mszach okolicznościowych, spotykali się czasem z kolegami z dawnych lat, niekiedy poznawali nowych po zbliżonych przejściach.
W 1979 r., z powodu choroby Męża, Mama poszła na przyspieszoną emeryturę. Niestety, pomimo wszelkich starań, po 7 miesiącach ukochany Leon zmarł. Był to cios po którym długo się podnosiła. Trochę pomogło zaangażowanie w pomoc przy wydawaniu i kolportowaniu wydawnictw bezdebitowych. Potem Sierpień 80, znowu ta euforia zakończona stanem wojennym i, tym razem, uwięzionym synem. Nastąpiła szczególna mobilizacja – odnalazła się jednocześnie w nielegalnych strukturach i w Arcybiskupim Komitecie Charytatywnym. Niosła wsparcie represjonowanym i ich rodzinom. Wielokrotnie udostępniała mieszkanie na cele spotkań – na różnym szczeblu. Z tego okresu i tych relacji pochodziły bliskie więzi z nieodżałowaną śp. Teresą Kluźniak, młodszą, niezmordowaną koleżanką, która mocno wsparła Mamę w nawiązywaniu kontaktów z kombatantami z innych ośrodków. Współdziałały przy tworzeniu autentycznych więzi kombatanckich – ci ludzie mieli wówczas po 70, 60 a niekiedy 50 lat! Potem były spotkania, w tym i te, na Wykusie, obrona „wrocławskiej Łączki” etc.
Jeszcze w stanie wojennym Mama po raz pierwszy została babcią. Potem, w przeciągu 13 lat, przyszło na świat jeszcze czworo wnucząt – dzisiaj już samodzielnych ludzi. Rok 1989 sprawił, że dotychczasowe nieformalne kontakty kombatantów zaowocowały utworzeniem Zrzeszenia WiN, gdzie od początku Mama była w Komisji Rewizyjnej Zarządu Głównego. Działała też w ŚZŻAK, pracowała jako księgowa w różnych komisjach ZZ Solidarność.
W 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Mamę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Rok później, w Belwederze, odznaczenie to wręczał Władysław Stasiak. Chichotem historii jest to, że uhonorowano Ją głównie za działalność na rzecz kombatantów a nie za czyn zbrojny ani gotowość złożenia daniny krwi. Innym paradoksem jest, że mnie nagrodzono wyższym odznaczeniem.
Gdzieś na przełomie lat 2005/6, z powodów zdrowotnych, zaczęła wycofywać się z wszelkiej aktywności. Niejako rozpędem w 2007 r. została awansowana do stopnia kapitana - choć nigdy o to nie zabiegała. Ostatnim przejawem pamięci Rzeczpospolitej było przyznanie Medalu z Okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości.
Rok 2012 przyniósł jeszcze jedną osobistą traumę. Utraciła Córkę Grażynę, która zmarła w wielu 63 lat.
Była uhonorowana różnymi odznaczeniami środowiskowymi, kombatanckimi - AK, WiN etc. W 2016 otrzymała Sygnet Wolności - Niepokorni Niezłomni Wyklęci.
Kazimierz Suszyński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/462089-orlica-wkrotce-ukonczylaby-96-lat
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.