Zaprawdę – tyle już lat żyjemy bez wojen! To cud prawdziwy, zrządzenie losu, fart niespotykany od wieków na tym obszarze. Jesteśmy szczęściarzami, ale też (z powodu braku wojennych zagrożeń) ludźmi wielce upośledzonymi, bez waleczności i instynktu przetrwania doskonale znanego naszym przodkom. Gdyby ponownie doszło w Europie do wojny totalnej (tej wyniszczającej, bezlitosnej, nie oszczędzającej ani kobiet, ani starców, ani dzieci) – sami ułatwialibyśmy swym wrogom zadanie! I pod białą flagą, dobrowolnie, maszerując czwórkami – zgłaszalibyśmy się tłumnie pod bramy obozów śmierci typu Auschwitz itp.
Co roku o tej porze wracają zażarte polemiki na temat tego, czy Powstanie Warszawskie miało sens. I czy nie stało się pretekstem do zrujnowania stolicy i hekatomby jej mieszkańców…
Uwielbiam takie dyskusje po latach, gdy wszystko jest już wiadome, konsekwencje ww. zbrojnego zrywu są znane, tajne porozumienia mocarstw – opublikowane, a archiwa – otwarte…
W 1920r. też ponoć nie mieliśmy żadnych szans w starciu z bolszewikami. Armia Czerwona parła po pewne zwycięstwo – jakikolwiek opór mógł się potem okrutnie zemścić na ludności cywilnej stolicy (grabieże, gwałty, mordy)! Trzeba było być szaleńcem, aby nie mając zamówionych dostaw broni (niemieccy towarzysze-dokerzy odmówili przeładunku) – silić się na powstrzymanie sowieckiego potopu. A jednak spróbowaliśmy! Mobilizacja po kościołach dała nadspodziewane efekty, bracia Węgrzy wsparli transportem amunicji… I udało się! Upiekło się nam, a przy okazji całej Europie…
Któż w 1944r. mógłby przypuszczać, że walczący ze sobą na śmierć i życie Hitler i Stali skłonni będą do takiej zgodnej, antypolskiej „współpracy”… A podobno „wróg twojego wroga jest twoim przyjacielem”…
Radzę poczytać wspomnienia świadka historii, byłego powstańca, prof. Kieżuna. Wg ówczesnej wiedzy, jaka docierała do dowództwa AK Warszawa miała być zamieniona przez Niemców w twierdzę nie do zdobycia, ludność cywilna – zapędzona do robót fortyfikacyjnych, a element niepewny (czyli polscy mężczyźni) - rozstrzelani… W tym scenariuszu sowiecka artyleria, katiusze i bombowce z czerwoną gwiazdą urządziłyby stolicy piekło na ziemi! I dziś zapewne ci sami „eksperci” od II wojny światowej zastanawialiby się, dlaczego ci „tchórze z AK” nie wywołali powstania i lekkomyślnie – stojąc z bronią u nogi – dopuścili do masakry ludności cywilnej i zniszczenia Stolicy…
PS. Piszę te słowa po wysłuchaniu syren oddających cześć warszawskim bohaterom. Wzruszyłem się, naprawdę. I jestem dziś podwójnie wk…wiony tym, że doczekałem czasów, w których nikt nie przeprasza nas, Polaków, za zbrodnie uczynione na naszym narodzie (że o należnych reparacjach wojennych nie wspomnę)! Że żyją wśród nas ludzie podli, gotowi uczynić Polskę krajem współodpowiedzialnym za niemiecko-rosyjskie grabieże i mordy! I że niektórzy zachowują się jak wzorcowi volks-deutsche – plując w twarz ostatnim żyjącym jeszcze powstańcom, depcząc polską wrażliwość i tańcząc na grobach bohaterów…
I zapamiętajcie raz na zawsze: to nie Powstańcy Warszawscy systematyczne wybijali mieszkańców Woli! Tej zbrodni dokonywały niemieckie bestie z Herrenvolk (i wspierająca je ukraińska dzicz) na wyraźny rozkaz Adolfa Hitlera!
Dziś z cyklu – znalezione w sieci – wiersz DZIECIŃSTWO w wykonaniu Jerzego Zelnika. Hołd dla harcerzy z Szarych Szeregów…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/457505-sens-powstania-warszawskiego-a-moze-sens-walki-o-wolnosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.