30 lipca, w 75 rocznicę największej masowej egzekucji żołnierzy AK i NSZ (Niemcy rozstrzelali wówczas 281 osób) do Fortu III w Pomiechówku będzie mógł wejść każdy. Po raz pierwszy teren wojskowy będzie udostępniony osobom, które będą chciały oddać cześć ofiarom i obejrzeć wnętrza cel, w których maltretowano przetrzymywanych tu ludzi.
Miałem okazję zwiedzić fort w towarzystwie dr. Piotra Oleńczaka, pełnomocnika wojewody mazowieckiego do spraw kombatantów i osób represjonowanych i jednocześnie przewodniczącego specjalnego zespołu powołanego przez szefa MON Mariusza Błaszczaka ds. upamiętnienia Fortu III.
Fort III Pomiechówek to największe miejsce kaźni na północnym Mazowszu w czasie II wojny światowej. (…) Szacuje się, że w czasie II wojny światowej zginęło tutaj nawet kilkanaście tysięcy osób
— mówi dr Piotr Oleńczak.
To miejsce jest położone kilkadziesiąt minut od Warszawy, ale mało kto o nim wie, a prawie nikt nie miał okazji tam wejść. O Pomiechówku wiedzą mieszkańcy północnego Mazowsza. Od znajomych słyszałem, że „o Pomiechówku mówiło się, że jeśli Niemcy w czasie wojny kogoś zabierali i więzili, to bardzo często właśnie w ciężkim więzieniu w Forcie III”. Wielu stamtąd nie wróciło.
Potężna fortyfikacja z czasów carskich była od wojny terenem wojskowym, więc i pilnie strzeżonym. Teraz właścicielem zabudowań jest Agencja Mienia Wojskowego.
Wewnętrzny budynek, to głównie byłe cele, zrobiono je z magazynów na amunicję. Nigdy nie było tu żadnych pryczy, czy nawet sienników. Więźniów przetrzymywano na gołym betonie. W relacjach gromadzonych przez historyków powtarzają się podobne słowa: byłem w kilku miejscach, obozach, ale nigdzie nie było tak ciężko, jak w Pomiechówku.
Dzięki decyzji ministra obrony narodowej, w Pomiechówku powstanie miejsce pamięci. Najpierw jednak trzeba uprzątnąć teren i przeszukać dziedzińce. Mimo tego, że po wojnie przeprowadzano na terenie fortu ekshumacje, to w ziemi wciąż są szczątki ludzkie.
Z przejęciem przeszedłem wilgotne, zimne korytarze. Podążaliśmy drogą, którą żołnierzy prowadzono na egzekucje, albo na rozstrzelanie lub an szubienicę. Tyle, że oni nawet nie wiedzieli, że mają być straceni. Warto przytoczyć relację z dnia 29 lipca 1944 roku. W przeddzień wybuchu Powstania Warszawskiego kilkuset więźniów wyprowadzono z fortu na pobliską rampę kolejową.
Mieli trafić do obozów Auschwitz, Mauthausen, do Stutthofu. Ta grupa czekała na stacji cały dzień na pociąg, ten jednak nie nadjechał. Zapędzono ich więc z powrotem do cel. Następnego dnia zaczęto ich rozstrzeliwać. Zginęło wówczas 281 osób
— opowiada dr Piotr Oleńczak.
W ciemnych celach, na tynku są jeszcze pozostałości napisów wydrapanych przez ofiary.
Ślady kul widać dobrze na murach zewnętrznych.
Historia Fortu III w Pomiechówku najlepiej opisana jest na stronie fundacji, która ma na celu przechowywanie i propagowanie pamięci o tym miejscu. Serdecznie tę witrynę Państwu polecam ==> www.forttrzecipomiechowek.org
POLECAM TAKŻE RELACJĘ RADIOWĄ KAROLA DARMOROSA: Pomiechówek: upamiętnią żołnierzy podziemia zabitych przez Niemców
Podczas wizyty w forcie miałem okazję rozmawiać z panem Andrzejem Janickim, którego ojciec, Franciszek trafił do Fortu III, i nigdy z niego nie wrócił. Dzięki zaprzyjaźnionej pracownicy kuchni, rodzina dowiedziała się, że był poddany ciężkim torturom, potem go zabito. Ciała do dzisiaj nie odnaleziono.
Pan Andrzej wspominał, że jeszcze w 1945 roku odnalazł na murze napis wydrapany przez jego ojca. Dzisiaj nie da się go już odnaleźć.
Takie historie dotyczą wielu rodzin z okolic Modlina. Przez lata czekali na godne upamiętnienie tego miejsca. Do tej pory składali znicze przed symbolicznym pomnikiem przed bramą. Do wnętrza fortu raczej wejść nie można było.
Historia ciężkiego więzienia w Pomiechówku jest dosyć prawdziwą metaforą polskich powojennych losów. Mieszkańcy poddani byli niemieckiemu terrorowi, a o pamięć w miejscu kaźni nie zadbano. Być może dlatego, że to było „tylko” ciężkie więzienie, a nie KL (Konzentrationlager), czyli „obóz koncentracyjny”. W zasadzie niczym się nie różniło w metodach działania oprawców.
Zaplanowane na 30 lipca skromne uroczystości to oczywiście początek odzyskiwania tego miejsca dla pamięci Polaków. Myślę, że szczególnie dla mieszkańców najbliższej okolicy, to powinno stać się miejsce ważne, wręcz obowiązkowe do regularnych odwiedzin. Czy uda się to stworzyć mauzoleum na miarę tego, które jest choćby w położonych kilkanaście kilometrów stąd Palmirach? Oby.
CZYTAJ TAKŻE: Wycieczka do Palmir, ważnego miejsca niedaleko Warszawy. ZOBACZ ZDJĘCIA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/455840-ocalmy-pamiec-o-ofiarach-pomiechowka-zobacz-zdjecia