Obiecywał to poprzedni prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, że prace ekshumacyjne i badania polskich historyków na Wołyniu zostana wznowione lada chwila, że pozostały do uzgodnienia w zasadzie tylko kwestie techniczne. Słyszałem to na własne uszy, kilak lat temu podczas spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą w Charkowie. Prezydenta Poroszenki już nie ma, obietnica, mimo, że złożona na najwyższym szczeblu, okazała się pustosłowiem.
Podczas dzisiejszej uroczystości na Skwerze Wołyńskim w Warszawie, polski prezydent powiedział, że na temat wznowienia prac rozmawiał podczas ostatniego spotkania z prezydentem Wołodymirem Zełenskim w Brukseli. Andrzej Duda był dzisiaj raczej w refleksyjnym nastroju, to zrozumiałe, mamy wszak rocznicę apogeum ludobójstwa, a w jego słowach nie było zbyt wiele nadziei, że elementarne sprawy dotyczące historii pomiędzy Polską a Ukraina jakoś się ułożą. W sumie racja, na czym miałby takie nadzieje opierać?
CZYTAJ TAKŻE: 76. rocznica Rzezi Wołyńskiej. W 1943 roku ukraińscy nacjonaliści dokonali ludobójstwa na Polakach na Wołyniu
W Ukrainie jest jeszcze mnóstwo sowieckiego ducha. Dziwi mnie więc to, że taki kraj jak Polska, doświadczony także komunizmem i czerwonym zniewoleniem nie wie, jak w takich momentach postępować. Z jednej strony to budujące, że staramy się działać po swojemu, jak na zachodnią cywilizację przystało, rozmawiając, licząc na zrozumienie i siłę argumentów, ale to - jak widać - nie działa. Homo sovieticus liczy się tylko z silnym przeciwnikiem. Słabego pożre, nawet tego nie zauważając.
Nie zachęcam do nakręcania konfliktu na linii Warszawa - Kijów, ale do stanięcia w końcu twardo na ziemi. Skoro to, co robiliśmy do tej pory, nie działa (a nie działa), a nie chcemy wywołać wojny (a nie chcemy), to trzeba spróbować tą historią pohandlować. Zaproponujmy, jak zasugerował prezydent Duda, by wraz z upamiętnieniem naszych obywateli eksterminowanych w tej okrutnej czystce, uhonorować także grupę tych Ukraińców, którzy Polakom pomagali. Byli tacy, należy im się najwyższe uznanie od państwa polskiego.
Wiem, że znajdą się radykałowie, którzy powiedzą - ani kroku wstecz, przecież mamy rację, to oni są winni, to oni mordowali, powinni przeprosić i wtedy zaczniemy jakąkolwiek gadkę. Też tak uważałem jeszcze kilka lat temu. Efekt jest taki, że jestem w 100 procentach pewien swojej racji, a sprawa na arenie międzynarodowej nie posunęła się ani o milimetr, wręcz jest jakaś cofka. Nie schodząc z przymusu nazywania rzeczy po imieniu, nazywania zbrodni zbrodnią, musimy jeszcze raz spróbować się z Kijowem dogadać. Ważą się w tym momencie kwestie, które za kilka lub kilkanaście lat nie będą już do odwrócenia. Biologia jest przeciwko nam, jest coraz mniej osób, które mogą być pomocne w udokumentowaniu zbrodni i odnalezieniu miejsc pochówku pomordowanych Polaków.
Szansą jest moment zmiany na fotelu prezydenta Ukrainy. Może to naiwne, ale niech Zełeński obieca Dudzie choćby to samo, co obiecał Poroszenko. Może - pogłębiam swoją naiwność - naprawdę będzie chciał się odróżnić od poprzednika i wymiecie ze stanowisk ludzi, którzy na podsycaniu niechęci do Polaków budują swoje „kariery”?
Może, może, może… optymizmu mało, ale nic to, róbmy swoje. Mamy obowiązki polskie.
CZYTAJ TAKŻE: „Wołyń 2018. ReMisja” - ma kto pamiętać o polskich grobach na Kresach. FOTO i WIDEO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/454614-pamiec-o-zbrodni-wolynskiej-w-pakiecie