Krakowski historyk dr hab. Henryk Głębocki opublikował w Dwumiesięczniku ARCANA artykuł, w którym opracował wstrząsający traktat polityczny z 1864 roku, autorstwa oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego, żołnierza i organizatora wielu tajnych prowokacji. Iwan Liprandi (1790-1880) przygotował także plan wobec Polaków, zwłaszcza że powstanie styczniowe – wbrew opinii krytyków polskich zrywów – wywołało panikę w kręgach władzy (obawiano się nawet inwazji zachodnich państw na Sankt Petersburg lub powtórki z wojny krymskiej). Dlaczego właśnie Liprandi był odpowiednim analitykiem ds. pacyfikowania Polaków? Generał-major miał za sobą serię tajnych misji – na Bałkanach, w Finlandii, Rumunii, znał też waleczność Polaków z czasów powstania listopadowego a nawet wcześniejszą – z wojen napoleońskich. Szpieg doceniał nie tylko zapał bojowy naszych przodków, ale także nadzwyczajne zdolności konspiracyjne i insurekcyjne. Stwierdzał, że podziemny rząd narodowy dzięki polskiej kulturze i patriotyzmowi jest nie do pochwycenia.
To mit, jest on niewidoczny, nie urządzony oficjalnie (…) Jest on niezniszczalny. Znów odtworzyłby się bez wszelkich rozkazów.
– czytamy w traktacie. Dalej jest o tym, że władza podziemna stanowi niewidoczną i samodzielną siłę. Widać z tego, że nasze przekonanie o Polsce, która potrafi się odrodzić „jak Feniks z popiołów”, weszło także do opinii w kręgach rosyjskiej władzy, choć u nas oczywiście z dumą, a tam – ze wstrętem. Jednakże Liprandi nie tylko opisywał powstańców, ale także zaproponował jak utrzymać stan słabości Polski.
Nie ma nic łatwiejszego – dowodził – (…) niż doprowadzenie do starcia dwóch głównych partii (…) gotowych przy sprytnym sposobie i samo przez się rozumie, połączonym z głęboką tajemnicą, wyniszczać się wzajemnie: to historia Polski wszystkich czasów.
Uwagi historyka, znawcy rosyjskich archiwów, są nie mniej interesujące. Głębocki przekonuje, że
operacja ta słusznie jest traktowana jako wręcz wzorcowa dla późniejszych działań prowokacyjnych Ochrany (…). Ich metody przejęły z kolei służby bolszewickie.
Badacz dodatkowo stwierdza, że obraz Polaków z pism Liprandiego funkcjonuje na Kremlu do dzisiaj, skoro cały czas postrzega się nas jako naiwnych marzycieli, którzy zrywając się do walki za swój kraj są po prostu podżegani przez siły z zewnątrz.
Wizja naiwnych Polaków, których każdy wolnościowy zryw miał być nie tyle wyrazem woli odzyskania podmiotowości, ile przejawem podatności na obce prowokacje, wciąż powraca (…) w argumentacji publicystów niechętnych tradycji insurekcyjnej.
Tekst opublikowany w Arcanach jest nie tylko kolejnym dowodem, na ponadczasową zasadę władzy divide et impera, ale pokazuje, że Rosjanie specjalnie dla Polaków wypracowywali nową metodę kreowania niepokojów. Można z tego wnioskować, że jakiś wariant metod zarządzania przeciwnikiem istnieje do dzisiaj. Większość krajów, które Moskwa chciała kontrolować, zamieszkiwały także mniejszości narodowe, łatwe do zantagonizowania z głównym gospodarzem – Rosjan nastawiać przeciwko Łotyszom czy Ukraińcom, Węgrów przeciwko Rumunom czy nawet małe narody jak Gagauzowie – przeciwko zamieszkiwanej przez nich Mołdawii. A co zrobić, gdy w Polsce nie ma problemów z mniejszościami narodowymi? Trzeba znaleźć albo wykreować taką grupę, która chętnie zostanie stroną w wojnie polsko-polskiej i w razie ryzyka porażki będzie pytać obce stolice o wsparcie przeciwko własnej wspólnocie.
Cytaty pochodzą z nr 145-146 Dwumiesięcznika ARCANA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/453698-plan-wojny-polsko-polskiej-zostal-opracowany-przez-rosjan