Wybór kard. Wojtyły na papieża bez wątpienia zmienił historię nie tylko Polski, ale i świata, ponadto zaś miał fundamentalny wpływ na sytuację polskiego Kościoła w realiach PRL
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Rafał Łatka, historyk z Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Niedawno IPN wydał pańską książkę zatytułowaną „Episkopat Polski wobec stosunków Państwo-Kościół i rzeczywistości społeczno-politycznej PRL 1970-1989”. Jaka była pozycja Kościoła w PRL w latach 70? Jaki był jego wpływ na życie społeczne i polityczne?
Dr Rafał Łatka: Pozycja Kościoła katolickiego na początku lat siedemdziesiątych była bardzo silna. Wynikało to z kilku zasadniczych czynników. Wśród nich na pierwszy plan wysuwały się: sukces programu „Wielkiej Nowenny”, czyli pogłębienia wiary Polaków; mądre zarządzanie polskim Kościołem przez prymasa Wyszyńskiego i systematyczne słabnięcie władzy PZPR. Wpływ na życie społeczno-polityczne był widoczny na kilku płaszczyznach. Po pierwsze w kwestii zasad moralnych, gdyż większość społeczeństwa akceptowała w tym zakresie program głoszony przez Kościół. Po drugie w zakresie cotygodniowych mszy świętych, gdy kapłani z tysięcy ambon mówili nie tylko o sprawach duszpasterskich, ale również społecznych. I po trzecie z powodu konieczności liczenia się władz PRL z siłą Kościoła, co powodowało stopniową rezygnacje z niektórych działań laicyzacyjnych, oraz najbardziej represyjnych metod zwalczania Kościoła. I wreszcie kolejny istotny powód to niepodważalny autorytet społeczny kard. Wyszyńskiego, który szanowali nawet wrogowie. Edward Gierek zabiegał o spotkania z Prymasem.
Kościół był w stanie skutecznie rywalizować w latach 70. z partią o dusze młodych?
Zdecydowanie tak. Nie tylko rywalizował, ale tą walkę o dusze młodzieży wygrał. W latach siedemdziesiątych z jednej strony Episkopat bardzo aktywnie inicjował działania duszpasterskie skierowane do młodego pokolenia a z drugiej strony rządzący starali się zdynamizować organizacje młodzieżowe oraz ujednolicić je pod „przewodnictwem” PZPR. Działania Episkopatu w tej sferze odbywały się na trzech płaszczyznach: aktywizacji i zmiany funkcjonowania duszpasterstw akademickich, przypominania rodzicom, by wychowywali młode pokolenie, bazując na wartościach chrześcijańskich, i oporu przeciwko inicjatywom struktur partyjno-państwowych. Starania Episkopatu były energiczne – biskupi bardzo zintensyfikowali aktywność duszpasterstw akademickich oraz kierowali do władz i społeczeństwa listy i memoriały. Przynosiło to wymierne efekty w postaci nie tylko zwiększenia zainteresowania młodzieży wiarą katolicką, ale również wytworzenia przekonania, iż program „socjalistyczny” jest mało atrakcyjny.
Wbrew pozorom w latach 70 i 80 walka Państwa z Kościołem nie ustała. Władza sięgnęła jednak po inne metody.
Zgadza się. Władze nie tylko nadal stosowały wiele środków z zakresu polityki antykościelnej, ale też wzmocniły działania dezintegracyjne oraz zintensyfikowały kontrolę operacyjną nad duchowieństwem. Z niektórych metod administracyjnych używanych w okresie rządów Władysława Gomułki zrezygnowano – bynajmniej jednak nie na życzenie Kościoła, ale ze względu na ich nieskuteczność. Pisano o tym wprost w „Tezach” Departamentu IV MSW odnoszących się do kwestii wyznaniowych: „W sumie podstawowym założeniem polityki partii jest: żadnych ustępstw wobec wrogich sił, żadnych z nimi kompromisów, przy jednoczesnym izolowaniu tych sił i maksymalnym zjednywaniu wszystkich, których można zjednać dla polityki partii”. Celem zasadniczym aparatu partyjnego było ukształtowanie lojalnej postawy duchownych, a z czasem przekonanie ich do pełnej afirmacja ustroju PRL. Oczywiście cel ten był właściwie niemożliwy do zrealizowania.
W drugiej połowie lat 70 na scenie politycznej PRL pojawia się dodatkowy element, opozycja demokratyczna. Co on zmienił w stosunkach między władzami PRL a Kościołem?
Realnie rzecz biorąc zmienił niewiele, gdyż działalność opozycji przedsierpniowej nie miała poważniejszego wpływu na relacje państwo-Kościół. Większość biskupów, na czele z kard. Wyszyńskim zachowała dość zdystansowane podejście do struktur opozycyjnych, a szczególnie wobec KOR. Prymas widział kwestię opozycji lat 1976- 1980 w szerokiej perspektywie. Uwzględniał przede wszystkim interes ogółu społeczeństwa i patrząc przez pryzmat takich, a nie innych realiów geopolitycznych, oraz co warto wyraźnie podkreślić nie traktując tego zagadnienia, jako szczególnie istotnego. Zachował wobec tych środowisk dystans i ostrożność, ale równocześnie stawał w obronie represjonowanych. Niewątpliwie kardynał Wyszyński z nieufnością traktował KOR, gdyż uważał, iż część jego liderów nie do końca przezwyciężyła swoją marksistowską przeszłość
Jak zmieniły się władz Kościoła z władzami komunistycznymi kiedy kardynał Karol Wojtyła został papieżem?
Wybór kard. Wojtyły na papieża bez wątpienia zmienił historię nie tylko Polski, ale i świata, ponadto zaś miał fundamentalny wpływ na sytuację polskiego Kościoła w realiach PRL. Oznaczał duże wzmocnienie Episkopatu, które wynikało z prestiżu łączącego się z wyborem jego członka na przywódcę Kościoła powszechnego oraz faktu, że nie trzeba już było tłumaczyć Stolicy Apostolskiej specyficznej sytuacji Kościoła w Polsce „ludowej”.
Podczas przygotowania do pielgrzymek papieża Jana Pawła II dochodziło do kontaktów między Kościołem w Polsce, władzami PRL a Stolicą Apostolską. Czy władze komunistyczne starały się rozgrywać te kontakty?
Tak, ale należy podkreślić, że największe natężenie tych kontaktów miało miejsce w latach 1970-1978. Zasadniczym celem było wtedy zawarcie umowy z Watykanem ponad głowami polskich biskupów, by zminimalizować oddziaływanie Episkopatu na sytuację społeczno-polityczną w Polsce. To dzięki uporowi kard. Wyszyńskiego ten plan się nie powiódł. Oczywiście w czasie negocjacji dot. pierwszej pielgrzymki papieskiej próbowano pomijać Episkopat w kontaktach ze Stolicą Apostolską, ale poza niewiele znaczącymi epizodami nie udało się wykluczyć polskich biskupów z rozmów.
Przy okrągłym stole wbrew powszechnej opinii była nie tylko władza i opozycja, ale i Kościół. Jaką rolę Kościół odegrał w przygotowaniach i rozmowach o nowy kształt państwa? Czy można uznać, że był żyrantem tych porozumień?
Kościół katolicki odegrał ważną rolę w trzech ostatnich latach istnienia PRL. W bezpośredni sposób przyczynił się do takiego, a nie innego kształtu polskiej transformacji ustrojowej, którą za Antonim Dudkiem można nazwać „reglamentowaną rewolucją”. Kościół na czele z Episkopatem Polskim wziął na siebie odpowiedzialność za rozmowy prowadzone przez władze PRL i część opozycji politycznej, określanej mianem „umiarkowanej”. Wydaję się, że bez jego udziału negocjacje mogłyby nie zakończyć się wiążącym porozumieniem. Jego zaangażowanie było oceniane przez zdecydowaną większość społeczeństwa pozytywnie, a autorytet i poziom zaufania społecznego do tej instytucji osiągnął najwyższy poziom właśnie w 1989 r.
Zasadne wydaję się w tym miejscu jednakże pytanie, czy Kościół powinien tak głęboko zaangażować się w działania w sferze politycznej? Odpowiedź nie może być pod tym względem całkowicie jednoznaczna, gdyż z jednej strony jego postawa przyczyniła się do pokojowej zmiany ustroju politycznego, a z drugiej doprowadziła do „zamazania” win (mówiąc słowami Gustawa Herlinga-Grudzińskiego) strony komunistycznej. Kościół będąc czynnikiem kluczowym dla powodzenia transformacji ustrojowej nie zdecydował się jasno wskazać na odpowiedzialność moralną (i polityczną) władz PRL za stan państwa, oraz zbrodnie popełniane przez rządzących przez 45 lat w Polsce komunistów.
Jaki był stosunek Kościoła do wyborów 4 czerwca 1989 r.? Niezwykle interesująca sytuacja była w okręgu radomskim, gdzie duchowni byli niechętni wobec kandydatury Jana Józefa Lipskiego do Senatu ze względu na jego lewicowe poglądy i przynależność do wolnomularstwa.
Kościół, mimo wielu zabiegów władz nie pozostał neutralny w czasie wyborów z czerwca 1989 r. (starano się go m.in. „przekupić” ustawą o osobowości prawnej Kościoła, o która biskupi zabiegali od wielu lat) i wspierał w różny sposób kampanie wyborczą Komitetu Obywatelskiego. Oficjalnie biskupi nie angażowali się w wybory, podkreślając w komunikatach Episkopatu ich duże znaczenie. Z drugiej jednak strony niektórzy spośród hierarchów stwierdzali wyraźnie, że nie może być im obojętne, kto wejdzie do parlamentu i czy kieruje się on w swoim postępowaniu wartościami chrześcijańskimi.
Szeregowi duchowni zaangażowali się w kampanie wyborczą bardzo mocno. Jak raportowano w dokumencie Urzędu ds. Wyznań z czerwca 1989 r. zaangażowanie duchowieństwa katolickiego w kampanię wyborczą na rzecz opozycji przybierało różnorodne formy: pomocy organizacyjnej, moralnej i materialnej w formowaniu się wyborczych Komitetów Obywatelskich. Wybory czerwcowe jak wiemy zakończyły się klęską obozu rządowego. Mieczysław Rakowski winą za ta sytuację obarczał duchowieństwo: „Kościół jest głównym sprawcą tego, co się stało”.
Czytając pańską książkę trudno oprzeć się wrażeniu głębszej więzi łączącej Kościół z narodem w latach 70 i 80 niż po 1989 r. Widać większe przywiązanie wagi do spraw społecznych i gospodarczych. Co się zmieniło?
Wniosek jaki Pan wyciągnął jest jak najbardziej słuszny. Choć odpowiedź na Pana pytanie wymaga wskazania kilku istotnych czynników, które to spowodowały. Na pierwszy plan wysuwa się bez wątpienia obiektywna sytuacja społeczna. Do Kościoła prześladowanego zdecydowana większość Polaków czuła sympatię przez cały okres Polski „ludowej”, podczas gdy do Kościoła, który mało umiejętnie angażował się w sprawy polityczne (w tym kampanie wyborcze) w Polsce po 1989 r. już nie. Sytuacje pogłębiała także o wiele mniejsza zręczność w działaniu w sferze społecznej prymasa Józefa Glempa niż jego wielkiego poprzednika kard. Wyszyńskiego, która w pełni ujawniła się po upadku systemu komunistycznego. Kolejnym czynnikiem było osłabienie centralnego przywództwa w polskim Kościele po 1992 r. w postaci zniesienia uprawnień specjalnych dla Prymasa Polski, co powodowało spowolnienie w podejmowaniu ważnych przez Episkopat decyzji. I wreszcie kwestia najważniejsza: przez większość okresu 1970-1989 Kościół katolicki pozostawał jedyną niezależną od komunistów instytucją społeczną (z wyjątkiem okresu „Karnawału Solidarności”) podczas gdy po 1989 r. był tylko jednym z wielu podmiotów obecnych wokół sceny politycznej. Nie trzeba dodawać, że w dwóch ostatnich dekadach PRL Polacy właśnie w Kościele szukali oparcia, podczas gdy po 1989 r. nie było już takiej społecznej potrzeby.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/451054-dr-latka-ipn-walka-z-kosciolem-w-latach-70-nie-ustala