Przysłuchuję się wciąż medialnym rozmowom wywołanym wyznaniem pewnego mieszkańca Gdańska, wyniesionego na fotel czołowego notabla tego miasta. A to, że się przejęzyczył, o to, że miał pewne racje, ale użył zbyt wielkiego skrótu… W końcu jednak przeprosił.
I tu tkwi chyba cały kłopot w zrozumieniu natchnionego bałwana, słyszącego złe słowo Polaka, które – według niego - stanęło u zarania II wojny światowej. Ten przypadek utwierdza mnie w pewności, że głupota i nieuctwo nie wymagają przeprosin z definicji. Można jednak pogratulować mieszkańcom Gdańska wysublimowanego systemu doboru prawdziwych magistrów intelektu na właściwe dla nich stanowiska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/446206-bez-inwokacji-glupota-i-nieuctwo-nie-wymagaja-przeprosin