Próżno szukać poważnej reakcji na ujawnione przez dra Piotra Gontarczyka (w serii artykułów) na łamach tygodnika „Sieci” skandaliczne przekłamania w książce „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”.
UWAGA: To wydanie jeszcze dzisiaj można kupić w otwartych punktach sprzedaży, np. na stacjach benzynowych. Warto też skorzystać z promocyjnej oferty prenumeraty cyfrowej.
Szeroko promowana na świecie praca w wielu miejscach przypisuje Polakom zbrodnie przez nich nie popełnione.
Najnowszy rozdział, z wielu: w Getcie w Bochni Niemcom pomagali w zbrodni policjanci żydowscy – w książce „dalej jest noc…” podmieniono ich na „polskich”!
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Tak proszę państwa, to jest „nowa szkoła”, ale nie badania lecz zakłamywania Holocaustu
Dr Piotr Gontarczyk stwierdził w podsumowaniu ostatniego z artykułów:
Powtarzam: ta książka to naukowa mistyfikacja. O innych manipulacjach opowiedziałem w niedawnym wywiadzie dla „Sieci”, kolejne wskażę w przygotowywanej książce. W efekcie tych zabiegów co najmniej setki żydowskich ofiar Holokaustu zamordowanych przy pomocy żydowskiej policji i żydowskich konfidentów przypisuje się dziś Polakom.
Cóż dostajemy w odpowiedzi? Stwierdzenia, że wskazanie grubych przekłamań w książce to nagonka, to zapach marca 1968. Albo oświadczenia podpisane przez „specjalistów do spraw PR” jak to najświeższe, opublikowane przez Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
Oto jego treść:
W sprawie wypowiedzi dr. Piotra Gontarczyka na temat książki „Dalej jest noc…”
Od kilku dni mamy do czynienia z nową szkołą dyskusji naukowej, której wynalazcą jest dr Piotr Gontarczyk, a którą przeprowadza się za pośrednictwem wywiadów prasowych. Dr Gontarczyk poinformował, że jako historyk sprawdzał źródła wykorzystane w książce „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, która jest raportem z badania przeprowadzonego w latach 2012-2017 przez naukowców z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Pan Gontarczyk o swoich wnioskach i swoich emocjach z nimi związanych poinformował obszernie, acz bez konkretów, udzielając wywiadów w mediach (PR24, PAP), a także pisząc artykuł do tygodnika „Sieci”. Wypowiedzi te bezpodstawnie dyskredytują prace badawcze, których efektem była książka.
Dr Gontarczyk pomawia badaczy z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, autorów badania i publikacji „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” o nierzetelność badawczą, celowe zmienianie faktów, dopisywanie nieprawdziwych informacji do jednych źródeł, a pomijanie innych, celowe działania mające na celu pomówienie Polaków za śmierć Żydów w czasie Zagłady. Mamy nadzieję, że jest świadomy odpowiedzialności prawnej za swoje słowa.
Swój wywiad w Polskim Radiu dr Gontarczyk zakończył wezwaniem do badaczy Centrum: „Czekam na odpowiedź”. Dr Gontarczyk odpowiedź dostanie, kiedy dostarczy recenzję naukową, w której znajdą się nie tyko pomówienia o nierzetelność naukową oraz opisy stanów emocjonalnych dr. Gontarczyka, ale fakty, do których można by się odnieść.
Na razie dr Gontarczyk wskazał tylko na jeden fakt. W książce nie ma szczegółowego opisu likwidacji bunkrów, w których ukrywali się Żydzi, a w których uczestniczyłby Samuel Frish. Są informacje o tym, że ludzie próbowali się w takich kryjówkach chować, ile ich prawdopodobnie było, a także opisy niektórych pomysłowych bunkrów i problemów np. z ukrywaniem w nich dzieci. Jest też obszerny cytat z powojennych zeznań Menachema M. Selingera, w którym mowa jest o tym, że niektórzy członkowie policji żydowskiej spodlili się, wydobywali ludzi z bunkrów, obrabowywali, szantażowali. Jest też informacja, że policja żydowska w getcie w Bochni była mniej brutalna niż policja żydowska w getcie krakowskim. Jednak opisu zachowania akurat Samuela Frisha nie ma. Jednak, skoro tego nie ma, to tym bardziej nie jest prawdą – wbrew temu, co twierdzi dr Gontarczyk – że nastąpiła w tym opisie zmiana policji żydowskiej na policję granatową.
Dlatego wzywamy pana dr. Gontarczyka do zaprzestania medialnej kampanii oszczerstw wobec zespołu autorów publikacji „Dalej jest noc” i przedstawienia recenzji naukowej, zgodnie ze standardami obowiązującymi w świecie akademickim.
Natalia Skipietrow
specjalista ds. public relations, Instytut Filozofii i Socjologii PAN
Podsumujmy.
Po pierwsze, zdaniem pani specjalistki od PR z IFiS PAN publiczna, medialna polemika z książką szeroko promowaną w mediach jest czymś dla autorów „Dalej jest noc…” dziwnym. Ba - grozi „konsekwencjami prawnymi”. I pisze to osoba wypowiadająca się w imieniu instytucji utrzymywanej z podatków, którą przecież nawet teoretyczna możliwość iż jednak nie Polacy dokonali przypisywanych im w „Dalej jest noc…” powinna zainteresować, może nawet skłonić do podziękowań? No i jeszcze - jak to zestawić z seansami, które zdarza się odprawiać działaczom rzekomej „nowej polskiej szkoły badania Holocaustu”? Z tym krzykiem, który słyszymy na nagraniu z Paryża?
CZYTAJ: Prof. Leociak w furii: Polacy chcą wykopać szczątki Żydów z grobów i włożyć tam kamienie! WIDEO
Pani, która sama jest „specjalistką od PR” próbuje wmówić opinii publicznej iż informuje on „obszernie, acz bez konkretów”. W rzeczywistości każde zdanie napisane przez dra Gontarczyka ma oparcie w aktach i materiałach źródłowych. Tu jest istota jego odkrycia: poszedł tropem przywoływanych przez autorów „Dalej jest noc…” materiałów i trafił na szokujące mistyfikacje co do faktów tam zawartych.
Po drugie, podmiana „policjantów żydowskich” na „policjantów polskich” nie zostaje wyjaśniona. W książce wskazani są ci drudzy, w rzeczywistości i wedle wszystkich źródeł historycznych w Bochni getto pomagali Niemcom likwidować ci pierwsi.
Po trzecie, autorzy sugerują iż zostali złapani na tym tylko kłamstwie, na tej tylko mistyfikacji. To nieprawda.
Zarzuty stawiane autorom książki „Dalej jest noc” w sprawie Samuela Frisha nie są niczym nowym ani odosobnionym. W artykule opublikowanym w „Sieci” („Mord pod Dziadkowicami, czyli o naukowej twórczości prof. Barbary Engelking”, 8–14 X 2018, nr 41) autor wymienił nazwiska osób, których nazwiska wymieniono w artykule jako łapaczy Żydów, a którzy w rzeczywistości Żydów w ręce Niemców nie wydali. Opisano też tam mistyfikację polegającą na przypisaniu przestępstw miejscowych białoruskich „schutzmanów” Polakom. A główną treść artykułu stanowiło oskarżenie w książce sołtysa wsi Malinowo Edwarda Malinowskiego o odpowiedzialność za śmieć kilkudziesięciu Żydów, podczas gdy akt archiwalnych wykorzystanych przez prof. Engelking wynikało, że wspomniany nie był za niczyją śmierć odpowiedzialny i ratował Żydów, którzy zeznawali na powojennym procesie w jego obronie, dzięki czemu między innymi, został uniewinniony. Fundamentalne zarzuty postawił autor w kolejnym artykule w „Sieci” „Śmierć Jankiela Libermana, czyli o pewnej antycznej tragedii na polskiej prowincji w czasie II wojny światowej” („Sieci”, 12 XI 2018, nr 46), „Naukowa mistyfikacja” („Sieci”, 11 III 2019, nr 10), gdzie autorom książki zarzucono, tak w opisie samej sprawy opisanego tam chłopa Aleksandra Kuraja, jak i generalnie w opisu ówczesnych realiów wojny, istotne nadużycia.
Nie można przy tym zapomnieć o szeregu kolejnych zarzutów o manipulacje podniesionych w wywiadzie opublikowanym w „Sieci” (nr 8 Z 25 lutego 1019).
Kilka miesięcy temu w piśmie naukowym „Glaukopis” autor publikował artykuł „Między nauką a mistyfikacją, czyli o naturze piśmiennictwa prof. Jana Grabowskiego na podstawie casusu wsi Wrotnów i Międzyleś powiatu węgrowskiego” (nr 36/2019), s. 313-323, z którego wynika, że szereg podawanych w książce „Dalej jest noc” to konfabulacje nie mające poważniejszych podstaw naukowych.
Żaden z tych tekstów nie spotkał się merytoryczną odpowiedzią autorów.
A przecież wynika z nich, że podstawowe mechanizmy realiów stosunków polsko-żydowskich w czasie wojny zostały w tej książce zmistyfikowane w kierunku obciążenia przynajmniej współudziałem tych pierwszych w kierunku odpowiedzialności za śmierć Żydów. Ponadto żaden inny argument postawiony we wspomnianych tekstach nie spotkał się, jak do tej pory z odpowiedzią autorów „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”. W obliczu takiej sytuacji, a także wobec braku odpowiedzi kierowanych przez autora do redaktorów książki prof. Grabowskiego i prof. Engelking autor zdecydował się na publiczne wysunięcie hipotezy (prezentowanej przez niego w mediach), że wiele pokładów tej książki nosi znamiona naukowej mistyfikacji.
Oczywiście, rozumiemy skąd taka postawa IFiS PAN i autorów książki. Rozpieszczeni zachwytem mediów III RP, fetowani na świecie uznali, że nikt już nie ma prawa powiedzieć im „sprawdzam”. A jednak - mamy takie prawo i nie damy sobie go odebrać. Nie dlatego, by tuszować złe rzeczy, których dopuszczali się niekiedy Polacy. Ale by wskazać, że w dążeniu do wielkiego efektu uogólniającego autorzy dopuszczają się rażących przekłamań, że przypisują wielu Polakom zbrodnie, które nie oni popełnili.
Do tematu będziemy wracali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/438334-zlapani-na-klamstwie-zamiast-powaznej-odpowiedzi-grozby