Słuchałem dzisiaj radia. Muzyka, zabawa, konkursy i takie tam. I nagle młoda DJ-ka zapowiada kolejny punkt programu:
Cofniemy się teraz w czasie. Któż z nas nie lubi się przenieść do PRL-u?!
— była wyraźnie rozbawiona. Świetny humor. Wiadomo - Bareja, komedie, absurdy, PRL, któż nie lubi?
Obawiam się, że owa młoda dama nawet nie poczuła, jakie głupstwo palnęła. Nie wiem, ile ma lat, ale „na ucho” - PRL może znać właśnie z komedii. Wydaje się, że to drobnostka, ale mówiąca bardzo wiele o tym, jak krótka jest ludzka pamięć, jak ważna jest mądra nauka historii.
Niedawno młoda posłanka PO zachwycała się postanowieniem NSA odwracającym dekomunizację nazw ulic w Warszawie. Czyli to nie przypadek, oni - ci młodsi - naprawdę niewiele wiedzą.
CZYTAJ TAKŻE: Beznadziejny przypadek Kingi Gajewskiej. Partyjny pistolecik, który najpierw strzela, a potem myśli
Niestety, wydaje się, że dzieje się tak dlatego, że ci „starsi” na to pozwalają. Zabrnęliśmy w rejony sporu, który sufluje historyczną nieprawdę. Nie wchodząc dzisiaj w agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy (dla mnie to sprawa oczywista) chcę zwrócić uwagę na coś z pozoru mniej istotnego. Widząc jak były lider 10-milionowego ruchu kompromituje się na każdym kroku, za co mniej lub bardziej słusznie krytykują go ludzie związani z obecną władzą, młodzież ma dysonans. Czy to jest ta „Solidarność”, o której słyszeli kiedyś wiele dobrego? Czy taką ma dzisiaj mieć twarz? Zamiast prawdziwej wspólnoty ludzi, mamy rozwścieczone gęby, które wrzeszczą na siebie i licytują się, kto jest większym autorytetem. To nie jest „Solidarność”. To nie jest coś, o czym Jan Paweł II mówił, że „to zawsze jeden z drugim, nigdy jeden przeciw drugiemu”.
O tej prawdziwej wartości, która ludzi gromadzi, którą dzielą się sami nie mając wiele, którą wreszcie pielęgnują opowiada film Arkadiusza Gołębiewskiego o internowanych w obozie w Nowym Łupkowie. Szczerze polecam, bo w tym obrazie wszystko jest naprawdę na swoim miejscu.
CZYTAJ TAKŻE: „Wolna Rzeczpospolita Łupkowska” - ważny film Arkadiusza Gołębiewskiego o „Solidarności”
Dzisiaj, w przeddzień kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego przypomnienie prawdziwej definicji „Solidarności” wydaje mi się szczególnie ważne.
A wracając do audycji radiowej, którą wspominam na początku felietonu - zawsze, gdy słyszę, że ktoś niuansuje PRL, że próbuje go zachwalać, choćby żartem, podaję jedno nazwisko: Emil Barchański. Kto wie, ten wie. Kto nie wie, polecam wyguglować. I zapamiętać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/425193-przypomnienie-prawdziwej-definicji-solidarnosci