„Od trzech lat partia rządząca pisze historię na nowo, aby zapewnić sobie przychylność elektoratu. Jednoczy ludzi wokół haseł o dumie z przeszłości i mobilizuje ich przeciwko ‘obcym’, którzy rzekomo zagrażają wspólnocie etnicznej i religijnej” - skarży się były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, historyk z PAN prof. Paweł Machcewicz na łamach francuskiego dziennika „Liberation”.
Według niego „prawicowi populiści szczególnie interesują się historią, bo daje ona wiele okazji do tworzenia propagandy”. Oczywiście skierowanej przeciwko kosmopolitycznym i zeuropeizowanym elitom, które miały stracić kontakt z narodem oraz „zwykłym człowiekiem”.
Te hasła, ta socjotechnika, są częścią niezmiennego repertuaru przeciwników liberalnej demokracji i Unii Europejskiej, ale przypadek Polski pozostaje wyjątkowy. Od trzech lat Polska rządzona jest przez partię, dla której historia stała się obsesją, i jednym z głównych środków komunikacji ze zwolennikami, a także środkiem do stygmatyzacji tych, których uważa za swoich wrogów
—przekonuje Machcewicz. Jak zaznacza były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej „od pierwszych dni swoich rządów Prawo i Sprawiedliwość usiłuje pisać historię polską na nowo, tak aby „uformować elektorat przychylny partii rządzącej, głosujący na nią przy każdych kolejnych wyborach”.
W związku z tym Lech Wałęsa nie jest już przedstawiany jako charyzmatyczny przywódca strajku robotniczego na stoczni gdańskiej w 1980 r. czy przywódca Solidarności przez kolejną dekadę po strajku, ale jako tajny agent komunistycznych służb, który na jej polecenie sterował opozycją w PRL a następnie transformacją Polski w kierunku systemu demokratycznego
—uważa historyk. Jak przekonuje na miejsce Wałęsy wskoczył tymczasem Lech Kaczyński, zmarły tragicznie brat Jarosława Kaczyńskiego, mimo iż „pełnił drugorzędną rolę w Solidarności”.
Jego rola jest wyolbrzymiana daleko poza ustalone fakty historyczne, a państwowy aparat propagandowy zajmuje się budowaniem kultu zmarłego polityka, kapitalizując na jego tragicznej śmierci w Smoleńsku w 2010 roku
—lamentuje Machcewicz, i przytacza jako przykład polityzacji historii w Polsce ustawę o IPN oraz rzekomą niemożność mówienia i pisania o „ciemnych akapitach naszej historii”, bo PiS nazywa to „pedagogiką wstydu”. Największym polem bitwy o historię jest jednak zdaniem Machcewicza Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które PiS mu „odebrał”.
Jest to największe muzeum historyczne w Polsce, zainicjowane w 2008 roku przez Donalda Tuska, ówczesnego premiera. Chodziło o to by pokazać polską historię obok doświadczeń innych narodów, które brały udział w wojnie. PiS zaatakowało muzeum gwałtownie, domagając się pokazania wyłącznie losu Polaków
—wspomina historyk i dodaje, że „zdaniem partii rządzącej perspektywa porównawcza zagrażała polskiej wyjątkowości, zmniejszała heroizm i cierpienia Polaków”.
Jarosław Kaczyński ogłosił, że jeśli jego partia wygra wybory, zmieni wystawę muzeum tak, by przedstawiała „polski punkt widzenia”. Po objęciu władzy jesienią 2015 r. rząd PiS próbował zapobiec otwarciu muzeum - które było już prawie ukończone. Otwarto je w kwietniu 2017 r., de facto wbrew woli obecnych przywódców politycznych, w klimacie wielkiego napięcia. Zaraz potem twórcy muzeum (w tym Machcewicz-red.) zostali usunięci, a wystawa zaczęła być stopniowo zmieniana, tak, aby odzwierciedlać wizję historii jednej partii
—konkluduje były dyrektor Muzeum II wojny Światowej.
JJW, liberation.fr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/416984-machcewicz-w-liberation-pis-manipuluje-historia