Szokujące jest dla mnie to, że historyk, a do tego doświadczony polski urzędnik, żąda usunięcia ważnych wątków dotyczących polskiej historii w czasie II wojny światowej. W tym wprost zerwania tapety dotyczącej rodziny Ulmów! To jest szokujące
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
wPolityce.pl: Spotkał się Pan wczoraj w sądzie z prof. Machcewiczem, który domaga się, by przywrócił Pan pierwotną wersję wystawy głównej w Muzeum II Wojny Światowej. Jak wyglądała rozprawa?
Dr Karol Nawrocki: Zeznawał tylko były dyrektor i jego zastępca. To, co wypływało z zeznań Machcewicza to fakt, że wystawa jest jego prywatną własnością oraz jego najbliższych współpracowników. I wszystkie zmiany powinny być z nimi uzgadniane. Twierdził, że każdy metr wystawy był zaplanowany, co nie jest prawdą.
Jak odbiera Pan jego argumenty, że na wystawie ich autorstwa wiele miejsca było poświęcone kwestii ratowania Żydów, a rodzina Ulmów narusza jej strukturę?
To że było „coś” o ratowaniu Żydów nie jest żadnym argumentem. Wystawa ma przemawiać i zatrzymywać zwiedzającego. Tymczasem w ekspozycji, którą stworzył Paweł Machcewicz zwiedzającego zatrzymywała opowieść o Jedwabnem, a nie o innych postawach Polaków wobec ludności żydowskiej. Szokujące jest dla mnie to, że historyk, a do tego doświadczony polski urzędnik, żąda usunięcia ważnych wątków dotyczących polskiej historii w czasie II wojny światowej. W tym wprost zerwania tapety dotyczącej rodziny Ulmów! To jest szokujące.
Machcewicz chce również wycofania treści dotyczących o. Kolbe i cierpienia polskiego duchowieństwa. Jak Pan to tłumaczy?
Bo o. Kolbe nie mieści się w ideologicznych i politycznych granicach Pawła Machcewicza. I w związku ze swoim zaangażowaniem i lojalnością wobec konkretnego środowiska politycznego nie jest w stanie wznieść się na wyżyny opowiadania obiektywnej historii. Przecież o. Kolbe i cierpienia duchowieństwa katolickiego w czasie II wojny światowej są rzeczą obiektywną, pozostającą poza wszelką wątpliwością. To nie jest sprawa polityczna. Były przecież diecezje, w których zginęło 50 procent polskiego duchowieństwa. To jest fakt historyczny, który należy pokazać, nie godząc przecież w żaden sposób w wiernych innych wyznań. My opowiadamy też historię Holocaustu i cierpienia ludności żydowskiej. To cierpienie jest w pewnym sensie wyrazem ekumenii. Bo w tak przerażających systemach totalitarnych, jakimi były niemiecki nazizm i sowiecki komunizm cierpieli wierni wszystkich kościołów. Więc zupełnie nie rozumiem skąd taka zdecydowana niechęć Pawła Machcewicza do pokazywania cierpień Polaków, którzy byli przywiązani do Kościoła Katolickiego. Dla mnie jest to zamazywanie historii, a nie jest opisywanie.
Machcewicz twierdzi również, że rzekomo specjalnie, propagandowo, zwiększyliście na wystawie liczbę Żydów uratowanych przez Polaków. Jak odbiera Pan te zarzuty?
To jest nieprawda. Nad cyklem zmian czuwa doświadczony historyk dr Marek Szymaniak, każdą zmianę poprzedza szczegółowa analiza historyczna. Ponadto każdą zmianę wprowadzamy po dyskusjach wewnątrz naszego zespołu, przedstawiamy je również radzie naukowej, która funkcjonuje przy muzeum. Zarzuty byłego dyrektora są mocno subiektywne.
A propos obiektywizmu Machcewicza. Były dyrektor nie chce również na wystawie takich bohaterów jak rotmistrz Pilecki. Czy nie świadczy to o tym, że celowo chce umniejszać ich rolę?
Tak. Nie pasuje mu nawet polska flaga ocalona 17 września 1939 we Lwowie, która na głównej ekspozycji zastąpiła makatkę, jaką musieliśmy zwrócić innej placówce z przyczyn obiektywnych. Myślę, że tutaj najwłaściwsze jest określenie, iż przeszkadzają mu niemal wszystkie zmiany, które opowiadają o polskiej historii w czasie II wojny światowej. Nie rozumiem skąd aż taki odrzut polskiego przecież historyka do tego, co polskie.
Może dlatego, żeby niemieccy turyści nie poczuli się obrażeni, gdy będą tę wystawę oglądać?
Chciałem zapewnić Pawła Machcewicza i wszystkich, krytyków tych zmian, że wprowadzając je zachowaliśmy wizualną estetykę, jaka dominuje na wystawie głównej. 30 procent naszych gości pochodzi z zagranicy i jeśli reagują na te zmiany, to raczej pozytywnie. Są zadowoleni, że w Polsce mogą poznać polskie wątki historii. To jest więc chyba problem samego Machcewicza, który chciał sprywatyzować publiczną własność, jaką jest to muzeum.
Czym zakończyła się wczorajsza rozprawa?
To było wyłącznie wysłuchanie stron, tak naprawdę tylko powodów, bo Machcewicz zeznawał ok. 3 godziny, a były wicedyrektor Piotr Majewski 2 godziny. Następne przesłuchania będą w kolejnych miesiącach.
Rozumiem, że zarówno Pan, jak i Machcewicz, obstajecie przy swoich stanowiskach i tutaj nie ma możliwości na porozumienie?
Nie wyobrażam sobie, jak mogłoby w tej konkretnej sprawie wyglądać moje porozumienie z byłym dyrektorem, który nie jest w stanie nawet określić wszystkich autorów wystawy i sprecyzować gdzie jest jej scenariusz. Poza tym ciężko byłoby mi porozumieć się z człowiekiem, który w opowieść o II wojnie światowej wplótł KOD i konsekwentnie domaga się usunięcia polskich bohaterów w polskim Muzeum…
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/416156-znamy-kulisy-rozprawy-dot-miiws-nasz-wywiad