Nie tylko kontradmirał Unrug musiał ciężko pracować na obczyźnie, aby utrzymać siebie i swoje rodziny – gen. Maczek był barmanem, gen. Sosabowski magazynierem, gen. Bortnowski pielęgniarzem, a gen. Bór-Komorowski zajmował się tapicerstwem i wyrobem sztucznej biżuterii
— mówi portalowi wPolityce.pl Szymon Nowak, historyk, autor książki „Niechciani generałowie. Sosabowski, Maczek, Bór-Komorowski i inni. Powojenne losy polskich oficerów”.
wPolityce.pl: Jak urodzony w Brandenburgii Jóżef Unrug, a właściwie Joseph Michael Hubert von Unruh stał się Polakiem? Co o tym zdecydowało?
Szymon Nowak: Ojciec Józefa Unruga – Tadeusz pochodził z rodu niemieckich baronów i był pruskim generałem, a matka Izydora była saksońską hrabianką. Ale w rodzinnym domu Józef chroniony był przed całkowitym zniemczeniem i wychowywany został na Polaka - to głównie za sprawą ojca, którego starsi bracia również wybrali Polskę za ojczyznę i walczyli o jej niepodległość w 1848 r. i 1863 r. Młody Józef już od dziecka był poliglotą, bowiem w domu rozmawiano po polsku (ojciec), po niemiecku (matka) i po francusku. Kiedy Józef rozpoczynał naukę w niemieckich szkołach, a także później kiedy wybrał służbę w Cesarskiej Marynarce Wojennej, jego rodzice - szczególnie ojciec - obawiali się, że syn wybierze niemiecką drogę kariery i wychowania.
Po zakończeniu I wojny światowej Unrug zrezygnował ze służby w marynarce niemieckiej i zgłosił się do polskiej marynarki wojennej. Czym się kierował? Przecież nie było jeszcze polskiej Marynarki Wojennej. W armii niemieckiej mógł zrobić ogromną karierę. Świetnie znał się na okrętach wojennych. Był jednym z pierwszych żołnierzy w historii, którzy otrzymali przydział do okrętów podwodnych.
Po wybuchu I wojny światowej Józef służył na niemieckim pancerniku, ale już w lutym 1915 r. rozpoczął służbę na okręcie podwodnym U30. Jako że była to nowatorska broń, po zdobyciu doświadczenia w boju, Józef został dowódcą szkolnego okrętu podwodnego, na którym przygotowywał do służby kolejne roczniki niemieckich podwodniaków. Kończył wojnę jako odznaczony Krzyżem Żelaznym kapitan marynarki i szef niemieckiej flotylli szkolnych okrętów podwodnych. Pomimo, że był specjalistą od meandrów tej nowej broni i sztuki wojny podwodnej, na wieść o powstaniu młodego państwa polskiego, rzucił służbę dla Niemców. Bezzwłocznie przyjechał nad Wisłę i zameldował swój akces do powstającego Wojska Polskiego oraz figurującej dopiero na papierze polskiej floty. W tych decyzjach zaowocowało domowe wychowanie Józefa na Polaka i zamiast laurów oraz kariery w Reichsmarine (następnie w Krigsmarine), Unrug wybrał ciężką pracę w dopiero co organizującej się marynarce polskiej.
W 1939 r. kierował obroną polskiego Wybrzeża. Już na początku powiedział swoim żołnierzom, że wszyscy kapitulują we wrześniu, a oni poddadzą się dopiero w październiku.
Wybuch wojny był na kontradmirał Unruga sporym zaskoczeniem. Być może do końca wierzył, że III Rzesza Hitlera nie zaatakuje Polski, a może trafnie oceniał brak odpowiedniego przygotowania do obrony i ogromną dysproporcję sił nad Bałtykiem? Pomimo tego, już na początku wojny zadeklarował, że „Niemcy robią największy błąd w swojej historii” i jako głównodowodzący obrony polskiego wybrzeża próbował wykonywać zaplanowane założenia obronne. Już wcześniej, 30 sierpnia do W. Brytanii wypłynęły trzy polskie niszczyciele (plan „Pekin”). natomiast po niemieckiej agresji, 1 września polskie siły morskie próbowały ustawić zaporę minową wokół polskiego wybrzeża (plany „Rurka” i „Worek”). Miało to niewielkie znaczenie wobec olbrzymiej niemieckiej przewagi nad polskim wybrzeżem, szczególnie w siłach powietrznych. Potem Unrug zadeklarował, że „wszyscy kapitulują we wrześniu, my wytrzymamy do października”. I faktycznie, Hel poddał się 2 października 1939 r.
Dlaczego po kapitulacji Polski nie chciał przejść na stronie niemiecką i służyć w Kriegsmarine?
Po kapitulacji Helu Józef Unrug rozmawiał z Niemcami wyłącznie poprzez tłumaczy lub w języku francuskim. Twierdził, że od 1 września zapomniał jęz. niemieckiego. Nawet w niewoli niemieccy oficerowie odwiedzali Unruga i poprzez kuzyna próbowali nakłonić go do służby dla Hitlera w niemieckiej marynarce wojennej, ale on nieustannie i kategorycznie odmawiał. To był dalszy ciąg wyniku domowego wychowania Unruga, wyboru Polski na ojczyznę oraz kolejna dojrzała decyzja polskiego oficera.
Po wojnie musiał pracować fizycznie na swoje utrzymanie. Tak jak wielu wybitnych polskich dowódców, którzy żyli na obczyźnie.
Po likwidacji PSZ kontradmirał Unrug przez dwa lata działał w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia, zajmując się polskimi marynarzami. Potem wyjechał z żoną do Maroka, gdzie pracował w firmie zajmującej się połowem sardynek i odpowiedzialny był za stan techniczny kutrów. Następnie pracował w przedsiębiorstwie specjalizującym się wydobyciem i transportem manganu oraz w magazynie części zamiennych do ciężarówek. Nie tylko kontradmirał Unrug musiał ciężko pracować na obczyźnie, aby utrzymać siebie i swoje rodziny – gen. Maczek był barmanem, gen. Sosabowski magazynierem, gen. Bortnowski pielęgniarzem, a gen. Bór-Komorowski zajmował się tapicerstwem i wyrobem sztucznej biżuterii.
Kontradmirał Unrug chciał spocząć wśród swoich podkomendnych na Oksywiu. Sądzi pan, że jego ostatnie życzenie zostanie kiedyś spełnione?
Józef Unrug zmarł w 1973 r. i został pochowany na cmentarzu w Montresor we Francji. Polski kontradmirał w swoim testamencie zapisał, że jego ostatnią wolą jest, by jego prochy powróciły do Polski i zostały złożone na cmentarzu Gdynia-Oksywie obok podkomendnych z września 1939 r. Dla mnie to największa zagadka, że po 1989 r. do dziś dnia nie udało się wypełnić ostatniej woli polskiego bohatera, a doczesne szczątki kontradmirał Unruga w dalszym ciągu spoczywają na obczyźnie. Mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prawnuk admirała Unruga apeluje do Adama Strzembosza: Na miłość boską panie profesorze, odstąp pan zdrajców. WIDEO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/411400-bohaterski-kontradmiral-unrug-chcial-spoczac-na-oksywiu