Serce mi urosło, gdy prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - jednego z najważniejszych poetów tamtego pokolenia. Słyszałem już uwagi, że to bez sensu. Jestem skrajnie przeciwnego zdania. Symbole są ważne. Bardzo ważne. A Baczyński jest człowiekiem - symbolem. Jego życiorys i wiersze trafiają od lat do serc młodych Polaków. Któż nie zna tego wersu z „Elegii o chłopcu polskim”?:
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Śpiewano i recytowano te słowa na wiele sposobów. Każdy z nas ma zapewne swoją ulubioną interpretację Baczyńskiego. Każda jest dobra, każda sprawia, że o Powstaniu Warszawskim mówi się i to mówi się dobrze.
CZYTAJ TAKŻE: Pamięć o bohaterach! Krzysztof Kamil Baczyński odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. ZDJĘCIA
O Powstaniu należy mówić, należy sprawiać, by o bohaterstwie Polaków z 1944 roku było głośno. Ale czy za wszelka cenę? Jak to robić, by nie narażać tematu na niepotrzebne drwiny? Należy niewątpliwie nieść te powstańcze symbole ze świadomością ich wagi. Mówił mi o tym w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego:
Chciałbym, by symbole używane były właściwie i świadomie. Co to znaczy? Gdy młoda dziewczyna będzie szła ciemną ulicą i z mroku wyłoni się postawny mężczyzna w bluzie z kotwicą Polski Walczącej, to chciałbym, by ta kobieta była pewna, że naprzeciwko niej jest człowiek, który nosząc ten znak, niesie też pewien system wartości i prędzej ją obroni, niż jej zagrozi
— tłumaczył Ołdakowski.
W tym sensie zaangażowanie Mike’a Tysona, byłego mistrza świata w boksie do tego, by z uznaniem mówił o Powstańcach wywołuje u mnie mieszane uczucia. Daleki jestem od nakazywania, komu wolno, a komu nie wolno mówić o Powstaniu Warszawskim. To nie powinno być przedmiotem zakazów, każdy powinien rozstrzygnąć w sobie, czy chce, czy powinien to robić, czy mu wypada. Wiem, że zawodowy boks to nie jest zabawa dla grzecznych chłopców, ale też nie każdy bokser jest np. skazany za gwałt, a Żelaznemu Mike’owi to się w życiu przytrafiło. To wymyka się z obszaru wartości, o których chcielibyśmy chyba mówić.
Mimo wątpliwości co do zaangażowania Tysona, o inicjatywie firmy FoodCare musze jednak napisać z uznaniem. Dziękuję za to, że wpadli w ogóle na pomysł, by przenieść na szczebel międzynarodowy wiedzę o tym, że w Warszawie było jeszcze coś poza powstaniem w getcie. Wykupienie całostronicowej reklamy w amerykańskiej prasie to prosty pomysł, ale jakoś nikt inny tego nie zrobił, a niby mamy instytucje, które mają takie sprawy w swoich statutach.
Wyprzedzając nieco rytualny spór, który co roku w sierpniu króluje w mediach, czy Powstanie miało sens, proponuję wypowiedź Bogusława Lindy sprzed kliku lat. Wiem, że to znane i przytaczane wiele razy, ale aktor mówi o motywacjach Polaków tak zrozumiałym językiem, że prościej już się chyba nie da.
Mamy zatem trzy symbole, trzy sposoby na opowiadanie o Powstaniu Warszawskim: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Mike’a Tysona i Bogusława Lindę. Każdy na swój sposób dobry, choć każdy z nich również niedoskonały. Najważniejsze jednak, by o Powstaniu w ogóle mówić. To o tym jest tegoroczny klip zrealizowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego: „Jesteśmy, jeśli pamiętasz”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/405929-baczynski-tyson-i-linda-w-jednym-szeregu