Sącząc kawę gelao w najsłynniejszym barze żeglarskim świata Cafe Sport w porcie Horta na wyspie Faial byłem świadkiem dyskusji dwóch żeglarzy z których jednym był Carlos Borges. Carlos umówił się ze mną na następny dzień i przyniósł kopie dokumentów będących w posiadaniu rodziny
— mówi w rozmowie z Henrykiem Skwarczyńskim Andrzej Piotrowski, kapitan, mieszkający w USA potomek uczestnika wojny polsko-rosyjskiej w 1830-32 i wojny o niepodległość Teksasu w 1835-36 roku majora Michała Dembińskiego.
Henryk Skwarczyński: Nieżyjący już Edward Rowny ukończył w ubiegłym roku 100 lat. Mateusz Morawiecki będąc w USA pojechał do generała złożyć życzenia. Rowny brał udział w drugiej wojnie światowej. Potem był jednym z głównodowodzących w Korei i Wietnamie. Opowiadał o nim w początkach lat osiemdziesiątych mieszkający w Waszyngtonie Tadeusz Wittlin, autor książki Beria, którą Rowny miał ze sobą prowadząc w Genewie rozmowy z Rosjanami na temat ograniczenia zbrojeń. Książkę Wittlina zauważył Gromyko i poprosił Rownego o jej pożyczenie. Kiedy ją zwracał Gromyko skomentował lekturę mówiąc, my Rosjanie też mieliśmy swojego Al Capone. Na to Rowny: Tyle, że nie był on w naszym rządzie. O generale Rownym niewiele osób w Polsce słyszało. Czy z inspiracji takich, jak on narodził się pomysł pożeglowania szlakiem wielkich amerykańskich Polaków?
Andrzej Piotrowski: Momentem przełomowym były spotkania z kapitanem Władysławem Wagnerem w latach dziewięćdziesiątych w Winter Park na Florydzie. Władysław Wagner był pierwszym Polakiem, który na jachtach Zjawa, Zjawa II i Zjawa III w latach 1932-39 opłynął kulę ziemską. Nigdy nie wrócił do Polski. We wrześniu 1992 roku kapitan zmarł. Uświadomiło mi to, że odchodzą zapomniani polscy bohaterowie. Zapomniani z wielu przyczyn. Najczęściej politycznych. Ale też z powodu niedbalstwa i ciągle ważniejszych spraw, które po latach okazują się nieważnymi. Próbowałem o tym mówić, kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych wprowadziłem do Gdyni flotyllę 26 jachtów polonijnych, ale nie był to czas sprzyjający odbudowywaniu historii polskiego żagla.
Spotykając się w Oak Park przed domem w którym urodził się Ernest Hemingway objaśniałeś na czym polega wielkość żeglowania Krzysztofa Kolumba. Wspomniałeś też wtedy o z spotkaniu z Carlosem Borgesem.. Wiosną ubiegłego roku poleciałem na Azory, żeby się z nim spotkać. O tym, że Władysław III nie zginął pod Warną, a jego potomkowie mieszkali na Maderze wiedziałem od Leopolda Kielanowskiego autora wydanej pośmiertnie w roku 1991 w Londynie książki Odyseja Władysława Warneńczyka. W jakich okolicznościach poznałeś Carlosa Borgesa? Piszesz o tym w Tracing Polish Heroes through The Carribean to the Atlantic.
W 2004 roku zatrzymałem się jachtem Solidarity na Maderze podczas podróży z Europy na Karaiby. Usłyszałem wtedy po raz pierwszy, jakoby na wyspie mieszkał król polski Władysław III zwany tez przez miejscowych Prince Polaco lub Henrique Alemao. Ponieważ pobyt na wyspie przedłużał się, zadałem sobie trud odnalezienia więcej śladów prowadzących do polskiego króla. Ustaliłem, że w Museu de Arte Sacra w Funchalu znajduje sie obraz z XV wieku przedstawiający spotkanie św. Joachima ze św. Anna. Całość z dopiskiem oznakowanym znakiem zapytania: Król polski Władysław III? Wkrótce potem odpłynąłem na Karaiby i jeszcze w tym samym roku płynąłem w kierunku Europy. Trasa prowadziła przez archipelag wysp azorskich. Sącząc kawę gelao w najsłynniejszym barze żeglarskim świata Cafe Sport w porcie Horta na wyspie Faial byłem świadkiem dyskusji dwóch żeglarzy z których jednym był Carlos Borges. Carlos umówił się ze mną na następny dzień i przyniósł kopie dokumentów będących w posiadaniu rodziny. Było to coś w rodzaju drzewa genealogicznego począwszy od króla Władysława III i jego syna Zygmunta, po czasy Carlosa. Z dokumentów wynikało, że rodzina Carlosa przeprowadziła się w zamierzchłych czasach z Madery na wyspę Flores na Azorach, a stamtąd do Horty. Znajomość z Carlosem przeszła próbę ogniową w kolejnym roku. Wielokrotnie rozmawialiśmy przez telefon, posiłkując się też pocztą elektroniczną. Wiosną Carlos powiadomił, że przeprowadza się na Terceire. Tam też wylądowałem 25 lipca 2005 roku rozpoczynając sezon regatowy jachtem Gemini. Przez ponad dwa miesiące pobytu na wyspie, spacerując po uliczkach Angra do Heroismo doszedłem do wniosku, ze tajemnice polskiego króla trzeba zrobią mniej tajemniczą. Miał regent Oleśnicki rację utrzymując, że Władysław III w bitwie pod Warna ocalał i żyje gdzieś na krańcach Europy?
Carlos Borges wybiera się do Polski. Sam zdajesz się szykować do kolejnego przeprawienia przez Atlantyk i zacumowania w Gdyni. Ruszasz z Chicago?
Trasa? Mississippi do Ohio River i poprzez Tennessee River i Tombigbee Waterway do Mobile w Alabamie. Potem Key West i Kuba. W Hawanie pochowany jest kubański bohater narodowy generał Karol Rolow Mialowski. Później Montego Bay na Jamajce, gdzie od roku 1952 żył na wyspie absolwent Szkoły Morskiej w Tczewie, malarz i kapitan żeglugi wielkiej Michał Antoni Leszczyński. Stamtąd już tylko skok na Hispaniole. Tam kolejne story o polskim królu. Faustynie Wirkusie i potomkach polskich legionistów z walk o niepodległość Haiti. Następnie Portoriko i angielski port Great Yarmounth, gdzie dopłynął 1 września 1939 roku kapitan Władysław Wagner dowiadując się, że Niemcy napadły Polskę. W początkach sierpnia 2018 roku spodziewam się dotrzeć do Gdyni, aby wziąć udział w uroczystościach związanych z setną rocznicą odzyskania przez nas niepodleglości.
Jak powstała The Carribean Republic of Sailors z kapitanem Andrzejem Piotrowskim jako dożywotnim prezydentem? Pisałeś o Faustynie Wirkusie. Także o urodzonym w 1906 niedaleko Stryja, potomku króla, Michale Leszczyńskim. Będąc na południowym Pacyfiku, który też opływałeś, zetknąłem się na Bora-Bora, za sprawa mieszkającego na Tahiti Stana Wiśniewskiego, z potomkiem rodziny Danglow. Danglowie mieli na ulicy Rymarskiej w okresie przedrozbiorowym manufakturę produkującą pierwsze w Europie resorowane karety. Urodzony w Wilnie Jerzy Dangiel uratował się z dzieciakami od Andersa i poprzez Indie i Australię wylądował w USA. O tym, że latał w Wietnamie pod dowództwem zmarłego niedawno generała Waltera Jajko, opowiadał Marek Chodakiewicz. No, a na Karaibach byli polscy zbiegowie z przysłanego na Hispaniole korpusu napoleońskiego. Dokonał także na Gwadelupie żywota Jozef Swara, towarzysz broni z Konga, Rafała Gan-Ganowicza.
Karaibska Republika Zeglarska powstała w 1995 roku na należącej do Bahamów wysepce Sandy Cay. Miało być kolorowo i awanturniczo. Stad nawiązanie do pirackich strojów i zwyczajów. W republice mocno podkreślany jest element polskości. Poza członkostwem w ONZ staramy się dotrzymać pozostałych zasad cechujących państwo. Republika jest oświeconą dyktaturą z elementami demokracji. Praktycznie nie ma prawie wyspy na Karaibach, gdzie nie cumowałyby jachty Karaibskiej Republiki Żeglarskiej. Flagowym jachtem republiki jest Kapitan Wagner II, który przejął berło po Solidarity i katamaranie Atlantic Adventure. Największym przedsięwzięciem jest obecna wyprawa do Polski, gdzie współpracuje z nami Mesa Kaprów Polskich, której kapitanem jest Jerzy Knabe z Londynu w cywilu obywatel Karaibskiej Republiki Zeglarskiej. Joseph Conrad Yacht Club w Chicago dowodem na to, ze polscy żeglarze poczynając od kapitana Wagnera i zaadoptowanego kapitana Carlosa Borgesa, nie dali się zadławić komunizmowi, nawet w jego lżejszej postkomunistycznej odmianie, pozostając głosem wolnych ludzi wolnego świata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/405090-potomek-krola-warnenczyka-zyje-na-azorach