37 lat po zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku na Placu św. Piotra w Rzymie – mimo wsparcia państwa włoskiego (trzy śledztwa, dwa procesy) – nie udało się rozwikłać do końca bodajże najbardziej skomplikowanej zagadki kryminalnej XX wieku. Brak jest procesowego potwierdzenia, kto zlecił zabójstwo, czyli wydał wyrok śmierci na papieża. Ale to, że szczegóły i niuanse tamtych dramatycznych wydarzeń spowija mgła – nieco rozrzedzona przez ponad trzy dekady, ale jednak mgła – nie może stanowić usprawiedliwienia dla bezczynności. Także publicystycznej.
Z tego założenia wyszedł Zbigniew Branach, znakomity dziennikarz i pisarz z Torunia, zajmujący się literaturą faktu i eseistyką historyczną, autor m.in. książki „Spisek stulecia”, poświęconej wydarzeniom sprzed 37 lat. Na prawie 400 stronach autor śledzi m.in. jak wybór kardynała Wojtyły został przyjęty na Kremlu, jak Moskwa wydała papieżowi z Polski niewypowiedzianą wojnę, a także śledzi zawiłą drogę życiową tureckiego młodzieńca Ali Agcy, który przybył na Plac św. Piotra nie jako pielgrzym, lecz kiler, którego zadaniem jest zabić Jana Pawła II.
Kto go wynajął? Kto opłacił? Kto wydał rozkaz? Pytań, które stawia Branach, jest więcej. Nie na wszystkie jesteśmy w stanie nawet po 37 latach odpowiedzieć. Odpowiedzi na niektóre być może nie poznamy nigdy. Mimo wszystko jednak trochę wiemy. Także o tzw. bułgarskim śladzie – jednym z kluczowych wątków zamachu.
Branach przypomina, że Agca po ujęciu miał przy sobie kartkę z pięcioma numerami telefonów – wszystkie do obywateli bułgarskich zatrudnionych w Rzymie. Niestety, kartkę tę śledczy na początku zlekceważyli, a jej wartość dowodową doceniono dopiero wiele miesięcy później.
Hipotezę o udziale bułgarskich służb w przygotowaniu zamachu postawiła – bez potwierdzenia dowodowego - we wrześniu 1982 roku Claire Sterling, amerykańska dziennikarka śledcza, autorka książek o zamachu na Jana Pawła II (m.in. „Czas morderców”). Włoscy śledczy mozolnie gromadzili jednak fakty rzucające światło także na ten wątek. Ba! Sam Agca już w październiku 1982 roku porzucił kostium „samotnego kilera” i przedstawił zarys kooperacji z trzema Bułgarami.
Branach pokazuje w książce mechanizm rozkręcania machiny propagandowej, w której brało udział wielu autorów (także z Polski, w rodzaju choćby Eugeniusza Guza), bazujących wyłącznie na materiałach dostarczanych przez sowiecką agenturę, których zadaniem było wmówienie światowej opinii publicznej, że tzw. bułgarskiego śladu nigdy nie było. Nachalnie – sam pamiętam te artykuły – lansowano tezę o niewinności Bułgarów, z Sergiejem Antonowem na czele, na których padło podejrzenie o współudział w zamachu. Ba! Część nastawionych antyamerykańsko propagandystów obarczało winą za zamach CIA. „Istnieją poszlaki, ale nie brak dowodów bezpośrednich, że Moskwa scedowała >>robotę<< reżimowi w Sofii – podsumowuje Branach nasz dotychczasowy, niepełny stan wiedzy. – Hipotezę wzmacniają nowe przekazy, jak byłego attaché handlowego ambasady bułgarskiej w Paryżu, Mantarowa, że zamach przygotowały bułgarskiej tajne służby na zlecenie KGB”.
Włoski sędzia Ilario Martella w oficjalnej wypowiedzi wskazał na związki Agcy z bułgarskimi służbami wojskowymi.
Osobne śledztwo przeprowadziła CIA. Amerykański wywiad uzyskał informacje wskazujące na bułgarskie tajne służby. Dr Nigel West, były agent brytyjskich służb specjalnych, ujawnił informację pozyskaną od źródła o pseudonimie GT/Motorboat. Jego zdaniem, bułgarski i sowiecki wywiad wojskowy zleciły dokonanie zamachu na papieża odrębnej organizacji.
Jak podkreśla West, wszystkie przesłanki wskazywały na Moskwę. Jednak dokumenty nieoficjalnych śledztw amerykańskich pozostają z klauzula „tajne” w archiwach CIA. Autor „Spisku stulecia” przytacza też głosy sceptyków, których zdaniem oficjalnie nic nie wiadomo, by agenci GRU (sowieckiego wywiadu wojskowego) uczestniczyli w morderstwach politycznych w czasie pokoju (no, chyba że są to tzw. zbrodnie doskonale, których sprawców nie wykryto). Inna wątpliwość jest taka, czy GRU pozwoliłaby sobie na taką wpadkę, jaką zaliczył na Placu św. Piotra Agca – nie tylko nie wykonał „kontraktu”, ale jeszcze dał się złapać.
Dlatego Branach wątpi, żeby kiedykolwiek doczekał chwili, gdy na światło dzienne wyjdą niepodważalne, twarde dowody na udział tajnych służb Związku Sowieckiego w przygotowaniu „zamachu stulecia”.
Ale, jak twierdzi autor „Spisku stulecia”, jedno wiemy na pewno… „Z liczącego kilkadziesiąt tysięcy kart zbioru dokumentów natury stricte prawnej wyziera w sposób klarowny trop bułgarski. Argumentów przysporzyły poszlaki, dowody pośrednie i bezpośrednie oraz logika znanych faktów”.
Zdaniem pisarza, postawienie przysłowiowej kropki nad „i” w tej sprawie umożliwiło dopiero polskie śledztwo, podjęte w 2006 roku przez katowicki Oddział IPN, wskutek odważnej decyzji ówczesnego prezesa Instytutu Janusza Kurtyki i prof. Witolda Kuleszy, szefa pionu śledczego. O efektach śledztwa – szerzej nieznanych opinii publicznej – autor pisze z wielkim uznaniem. Pozyskane z Sofii tajne dokumenty odsłoniły prawdziwe oblicze Siergieja Antonowa. Dowodowe ustalenia prokuratora Michała Skwary, że Antonow był tajnym współpracownikiem bułgarskiego wywiadu, to – zdaniem Branacha – „nie do przecenienia osiągnięcie śledztwa, tak zawzięcie krytykowanego przez wszelkiej maści programowych miłośników ancien regime’u, niedorostków intelektualnych, wreszcie >>maluczkich<<, zawistnych et cetera. Osiągnięcie niedoceniane, przemilczane przez wpływowe media, albo potraktowane marginalnie”.
Autor „Spisku stulecia” przyznaje, że publikację książki opóźnił o co najmniej kilka lat w wyniku sugestii Janusza Kurtyki, który radził mu poczekać na wyniki polskiego śledztwa. Warto było. Także po to, by oddać sprawiedliwość temu – jak pisze Branach – „niedocenianemu, przemilczanemu” osiągnięciu IPN-u.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/393970-zamach-na-jana-pawla-ii-bulgarski-slad-potwierdzony-dzieki-sledztwu-ipn