Jeśli ktoś jeszcze wątpił jak bardzo oderwana od rzeczywistości, nierealna, nacechowana złą wolą staje się zachodnia narracja o polskim losie w czasie II Wojny Światowej i polskim współczesnym stosunku do narodu żydowskiego, jak szybko musimy zacząć działać, to właśnie przyszło kolejne potwierdzenie.
Izraelski dziennik (choć dla mnie portal) „Jerusalem Post” zamieszcza relację z panelu dyskusyjnego jaki odbył się w Nowym Jorku z okazji 25-lecia premiery „Listy Schindlera”. Głównym mówcą był reżyser tego filmu Steven Spielberg, a głównym motywem jego wypowiedzi była postulowana obowiązkowość nauczania o Holocauście w amerykańskich szkołach. Spielberg mówi nawet o tym, że odpowiedni zasób wiedzy w tej sprawie powinien być warunkiem ukończenia szkoły. Czyli proponuje podniesienie wiedzy o Holocauście do rangi przedmiotów najważniejszych, fundamentalnych.
Są w opowieści reżysera momenty poruszające, gdy opowiada o trzech młodych aktorkach, wprowadzonych - jak przewidywał scenariusz - wraz z tłumem innych do filmowej komory gazowej, udającej przed więźniami prysznic. Było to dla nich tak traumatycznym przeżyciem, że przez kolejne trzy dni nie mogły dojść do siebie.
Ale pada i szokująca, w sposób oczywisty nieprawdziwa, taka historia:
Spielberg also recalled how once, when Ralph Fiennes was dressed in his full SS uniform, a Polish woman called out and said “how much she loved his uniform, and wished ‘all of you were back here protecting all of us again.’”
< Spielberg wspomniał także wydarzenie, keidy aktor Ralph Fiennes był ubrany w mundur SS, a polska kobieta zawołała „jak bardzo kochała ten mundur i jak bardzo by chciała by oni wrócili i znowu nas wszystkich chronili”.
Trudno powiedzieć, czy są to urojenia w które Spielberg już uwierzył czy też świadome kłamstwo. Po pierwsze, 25-lat temu zwykła polska kobieta pamiętająca czasy II Wojny Światowej nie mówiłaby po angielsku, po drugie, nikt, ale to nikt w Polsce, nie kochał munduru SS, a każdy kontakt z nim był dla Polaka śmiertelnie niebezpieczny. Po trzecie, esesmani nigdy nikogo w Polsce przed nikim nie chronili. Polacy byli dla Niemców podludźmi, męczonymi, mordowanymi setkami tysięcy, co krok.
Słowem - bzdura, że aż wstyd!
I dalej:
The director noted that “I’ll probably get arrested in Poland when I go the next time having said that – since they passed that law.” Spielberg was referring to controversial legislation recently passed in Poland that outlaws blaming the country or its citizens for any involvement in the Holocaust.
Reżyser zauważył, że „gdybym teraz coś takiego powiedział w Polsce, zostałbym zapewne aresztowany - po uchwaleniu nowego prawa, zakazującego oskarżania tego kraju i jego obywateli o jakikolwiek udział w Holocauście”.
Kolejna bzdura.
Jakie wnioski?
Uważam, że czas podjąć projekt, który już zgłaszaliśmy kilkanaście tygodni temu na naszym portalu: projekt powołania zewnętrznego Instytutu Pamięci Narodowej.
CZYTAJ STYCZNIOWY TEKST JACKA KARNOWSKIEGO: Jak walczyć z arcykłamstwem? Powołajmy „zewnętrzny IPN” - instytucję, która podejmie poważną pracę na rzecz dobrego imienia Polski
Powinna to być wyspecjalizowana instytucja, która nie akcyjnie, nie w porywach serca, ale codzienną pracą zabiegałaby o odzyskanie przez świat prawdy o polskim losie w czasie II Wojny Światowej. Która dostarczałaby wiedzy naukowcom, zapraszała elity opiniotwórcze na wizyty studyjne ukazujące całość tego, co działo się na okupowanych ziemiach polskich, tłumaczyła dokumenty źródłowe, przyznawała stypendia na badania o polskim męczeństwie. Słowem: korzystała z każdej szczeliny umożliwiającej przebicie się z prawdą.
Weźmy choćby te dziwne wypowiedzi Spielberga: czy ktokolwiek zajmie się napisaniem do niego spokojnego listu, z powagą i szacunkiem przypominającego jak to naprawdę „chronieni” byli Polacy przez niosące nam śmierć i niewyobrażalne cierpienie mundury SS?
W ostateczności może to być część struktury obecnego IPN, dodatkowy pion, z własnym budżetem. Choć to osłabi efekt. Ale może też warto by w tym kierunku pomyślała Polska Fundacja Narodowa? Tak czy inaczej, chodzi o poważną, dobrze ułożoną, precyzyjnie zaplanowaną instytucję zaplanowaną długofalowo do działań na zewnątrz.
Co do kosztów: kiedy patrzymy na obecny kryzys, to widzimy, jak niewiele instytucji naukowych w obszarze państwa polskiego czuje się zobowiązanych do reagowania na kłamstwa o Polsce. Warto się im przyjrzeć i część po prostu skasować, bo to jest marnowanie pieniędzy podatnika, a zasoby przesunąć do nowej instytucji.
Efekty nie przyjdą szybko, nie będzie łatwo, ale kiedyś trzeba zacząć! Przecież każdy dzień trwania tych horrendalnych kłamstw jest obrazą pamięci naszych przodków, jest napluciem na ich męczeństwo i bohaterstwo, jest zwycięstwem niemieckiej machiny propagandowej.
Zauważmy, jak bardzo IPN zmienił świadomość Polaków o PRL i komunizmie. A zatem wytrwała praca ma sens.
Jeśli my nie przekonujemy władz, to może opowiadający te straszne bzdury Spielberg, okaże się bardziej przekonujący?
Pilnujmy Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/392507-jesli-nie-my-to-moze-spielberg-opowiadajacy-te-straszne-bzdury-przekona-rzadzacych-do-powolania-zewnetrznego-ipn