Jeżeli zniszczy się wystawę poświęconą więźniom policyjnym nie zostanie po nich ślad na ekspozycji, z wyjątkiem napisów pożegnalnych na belkach stropowych. Wśród nich było wielu żołnierzy i oficerów Okręgu Śląskiego AK. Rotmistrz Pilecki nie miał nic wspólnego z tym blokiem. Nie był więźniem policyjnym
— mówi dr Adam Cyra, historyk od wielu lat związany z Muzeum Auschwitz w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
,
wPolityce.pl: Panie doktorze, protestuje pan w liście do ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeciw likwidacji przez dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau, dr. Piotra M. A. Cywińskiego wystawy poświęconej Polakom, więźniom policyjnym rozstrzeliwanym w bloku nr 11 pod Ścianą Straceń oraz w krematoriach w Birkenau. Ma w tym miejscu powstać wystawa o ruchu oporu. O co chodzi? Co jest złego w tym rozwiązaniu?
Dr Adam Cyra, historyk od wielu lat związany z Muzeum Auschwitz: Pomysł z wystawą o Pileckim na parterze bloku 11 kosztem pamięci o więźniach policyjnych jest niefortunny. Nie jest to miejsce odpowiednie, ponieważ niszczy logiczny układ wystaw w tym bloku. Jeżeli zniszczy się wystawę poświęconą więźniom policyjnym nie zostanie po nich ślad na ekspozycji, z wyjątkiem napisów pożegnalnych na belkach stropowych. Wśród nich było wielu żołnierzy i oficerów Okręgu Śląskiego AK. Rotmistrz Pilecki nie miał nic wspólnego z tym blokiem. Nie był więźniem policyjnym.
Jak narodził się pomysł na wystawę o rotmistrzu Pileckim właśnie w tym miejscu?
Kiedy zaczęły się ataki na dyrektora muzeum Auschwitz, doktora Piotra M.A. Cywińskiego po 27 stycznia br., ogłosił on, że przed kilku laty zamknął wystawy na piętrze bloku 11, bo strop grozi zawaleniem.
To prawda, że wystawa poświęcona więźniom policyjnym nie cieszyła się dużą sympatią pana dyrektora
Przed czterema laty na piętrze prowadzącym do bloku 11 pojawiły się słupki i napis „prace konserwatorskie”. Napis wisiał rok albo dwa lata. Przez ten czas żadnych prac nie prowadzono. Później znikła tabliczka „prace konserwatorskie” i informacja, że na piętrze jest wystawa.
Dlaczego?
Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Następnie krata na parterze została zamknięta na kłódkę. Nie można było oglądać wystawy o więźniach policyjnych w dwóch salach, w których oczekiwali na wyrok „sądu doraźnego. Większość ekspozycji w bloku 11 została zamknięta dla zwiedzających. W piwnicach był areszt obozowy. Na końcu korytarza jest cela nr 21. Więziono w niej skoczka spadochronowego - cichociemnego ppor. Stefana Jasieńskiego. Za pomocą rysunków na drzwiach wspomnianej celi przedstawił swój życiorys. Przed celą dyrektor muzeum Auschwitz polecił postawić dwa słupki z taśmą. Przez to nikt nie może oglądać rysunków. W celi jest wyjaśnienie kto je wykonał. Nie można go jednak przeczytać.
Dlaczego ta wystawa jest tak ważna?
Powstała na przełomie lat 70/80. Więźniowie policyjni byli Polakami aresztowanymi na terenie rejencji katowickiej, obejmującej m.in. Katowice, Chorzów, Cieszyn, Pszczynę, Olkusz, Trzebinię, Bielsko i Żywiec. Były to głównie ziemie polskie, które w 1939 r. Niemcy włączyli do III Rzeszy. Więźniowie policyjni byli do dyspozycji katowickiego estapo. Przywożono i umieszczano ich właśnie na parterze bloku 11. Nie byli rejestrowani w ogólnej serii więźniów politycznych. Stanowili oddzielną serię numerową. Pozostawali do dyspozycji szefa katowickiego Gestapo, najpierw dr. Rudolfa Mildnera, potem dr. Johannesa Thümmlera. Obaj byli doktorami nauk prawnych, wydali około trzy tysięcy wyroków śmierci. Sąd doraźny był w pomieszczeniu przy wejściu do bloku 11. Tam co kilka tygodni odbywały się posiedzenia sądu. Zwykle zapadło 95 proc. wyroków śmierci. Nieliczni byli kierowani do obozu. Tam byli rejestrowani w ogólnej serii więźniów. W dwóch wypadkach po sądach doraźnych nie rozstrzelano ich natychmiast, ale na drugi dzień. Wykorzystali tę okazji i przed śmiercią na belkach stropowych umieścili kilkadziesiąt napisów. „Jan Szeja, Sosnowiec, ginę za ojczyznę Polskę. Powiadomić rodzinę” - brzmi jeden z przykładowych napisów pożegnalnych.
Niesamowite, że te napisy zachowały się do naszych czasów.
Na jednej z plansz znalazły się fotografie napisów, które są na belkach i fotokopie obrazów b. więźnia Władysława Siwka, które przedstawiają przebieg egzekucji więźniów policyjnych pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku 11. W drugiej sali znajduje się wystawa o więźniach policyjnych i o więźniach wychowawczych kierowanych na krótko do obozu. Znajdują się tam grypsy, które udało się więźniom przed śmiercią wysłać do rodzin. Są bardzo wzruszające. Wielu starszych ludzi płakało czytając je.
Wystawa o więźniach policyjnych na parterze i ekspozycja w czterech salach na piętrze bloku 11 o Pileckim i obozowym ruchu oporu, ucieczkach więźniów, egzekucjach Polaków i karach obozowych nie były masowo oglądane przez wycieczki. Zwiedzanie wystawy stałej i krematorium zajmuje ponad półtorej godziny. Gdyby program zwiedzania rozszerzono o wystawy w bloku 11 zwiedzanie zajęłoby nawet 3 godziny. Trudna sprawa. Jednak są indywidualni zwiedzający czy szkoły im. Pileckiego, które mają więcej czasu i są bardziej zainteresowani tematem, więc dlaczego nie mają zwiedzać dodatkowych wystaw?
W bloku 11 na piętrze, jak już wspomniałem, jest również wystawa o obozowym ruchu oporu, której część jest poświęcona Witoldowi Pileckiemu. W 1993 r. zaaprobował ją dr Józef Garliński, wybitny znawca tematu i więzień obozu. Prace nad nią rozpoczęły się w latach 70. Stan wojenny i brak pieniędzy uniemożliwiał zakończenie projektu. W 1989 r. praca nad wystawą zmierzała do końca. Nie było jednak na wystawie żadnych informacji o Pileckim, ograniczone były informacje o AK, które dopiero zostały umieszczone w latach 90.
Ostatnio pojawiają się głosy, że w Muzeum w Auschwitz jest niewiele informacji na temat rotmistrza Witolda Pileckiego, twórcy obozowej wojskowej konspiracji.
Do marca 2018 r. nie było żadnych szkoleń dla przewodników Muzeum Auschwitz o Pileckim. Rzadko ten temat był poruszany w działaniach edukacyjnych. Żeby pokazać, że temat rotmistrza jest ważny dla muzeum, nagle w marcu 2018 r. dyrektor zwołał nadzwyczajne zebranie przewodników i polecił im obowiązkowo więcej mówić o Pileckim
W bloku 4, gdzie jest mowa o zagładzie Żydów i więźniów innych narodów władze Muzeum wstawiły zdjęcie Pileckiego i dwie strony z jego raportu. Po to, żeby pokazać, że Muzeum promuje rotmistrza. W ubiegłym roku opracowano scenariusz i zaplanowano, że w dwóch salach na parterze bloku 11 zostanie urządzona wystawa o Pileckim.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/388830-nasz-wywiad-dr-cyra-pomysl-likwidacji-wystawy-w-auschwitz-o-wiezniach-policyjnych-kosztem-pileckiego-jest-niefortunny