Być może porusza mnie w tej postaci szczególny, dramatyczny ton przeżyć wojennych, jakaś gorzka nuta, żal z powodu przelewanej krwi i tylu ofiar, a jednocześnie bezprzykładny heroizm, ślepa wiara w wodza, umiłowanie Komendanta i bycie jego zawsze wiernym żołnierzem? Miał w sobie iście romantyczną, artystyczną duszę, przeżywał wszystko po dwakroć, po trzykroć. Być może z tego powodu tak dramatycznie zakończyło się jego życie, w listopadzie roku 1916, dosłownie tuż przed ogłoszeniem Aktu 5 listopada. W pewnej mierze w osobie Albina Fleszara zaklęty jest los I Brygady. Dlatego warto opowiedzieć jego historię…
Przyszły dowódca słynnego VI baonu I Brygady urodził się 1 marca 1888 r. w Kąkolówce, podkarpackiej wsi z okolic Rzeszowa. Najpierw chodził do szkoły powszechnej w rodzinnej Kąkolówce ( jego ojciec był nauczycielem), a potem, gdy miał lat 10, został wysłany do gimnazjum w Rzeszowie. Chłopak mocno przeżył rozłąkę z rodziną i w szkolnych murach było mu bardzo ciężko. Ale wtedy, już w tak młodym wieku, wykazywał się pewnymi cechami charakteru, które potem przydały się, gdy był dowódcą w Legionach. Tak wspominała pewne wydarzenie z okresu gimnazjalnego jego siostra Janina z Fleszarów Wójcicka:
„Pamiętam jesienne popołudnie, gdy matka wraz ze mną i młodszą siostrą wyszła na spacer w stronę Rzeszowa, gdzie był nasz najstarszy brat. Wtem, patrząc na drogę, wijącą się w dali, matka nagle krzyknęła. Zobaczyłam drobną postać, prędko dążącą w naszą stronę. Był to Albin, który na trzy dni Wszystkich Świętych, pieszo, prawie dwadzieścia kilometrów maszerował z Rzeszowa do swojej kochanej matki, aby podzielić się z Nią swymi zmartwieniami”
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” oraz dodatku specjalnym pt. Bohaterowie Niepodległej. także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/386990-my-musimy-jak-powstancy-pojsc-do-boju