W cieniu licznych tegorocznych rocznic mija właśnie 80 lat od anschlussu Austrii. A szkoda, bo wojenne dzieje Austrii, to doskonały przykład udanej manipulacji historią, dzięki której jedni z najbardziej gorliwych nazistów mogą dziś uchodzić za ofiary Hitlera.
12 marca 1938 roku wojska niemieckie przekroczyły granicę Austrii. Odbyło się to przy faktycznym milczeniu Europy i – jednocześnie – w atmosferze niemal powszechnego entuzjazmu Austriaków. Mało kto dziś pamięta, że anschluss po raz pierwszy poważnie brany był pod uwagę już po zakończeniu I wojny światowej. Wielu Austriaków uważało, że połączenie z Niemcami jest naturalną konsekwencją rozpadu monarchii habsburskiej, wszyscy Niemcy powinni się bowiem trzymać razem. W tym kontekście nie powinna też nikogo dziwić kariera Adolfa Hitlera, który – choć urodzony w Austrii – uważał się po prostu za Niemca. Tak jak wielu jego krajanów.
Podczas II wojny światowej całe rzesze Austriaków codziennie dawały dowody swojego przywiązania do hitlerowskich Niemiec. Wielu z nich objęło kluczowe funkcje w aparacie represji, w SS czy w Gestapo, weźmy choćby szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Ernesta Kaltenbrunnera, kata Warszawy Franza Kutscherę, dowódcę sił specjalnych Otto Skorzennego, zastępcę Hansa Franka – Arthura Seyss-Inquarta czy – wreszcie – Adolfa Eichmanna. Kolejne nazwiska można wymieniać długo. Skalę zaangażowania Austriaków pokazują informacje na temat członkostwa w NSDAP. Przykładowo, porównano liczbę członków partii nazistowskiej wśród muzyków Filharmonii Wiedeńskiej i Berlińskiej. O ile wśród berlińskich filharmoników liczba działaczy partyjnych nie przekraczała jednej trzeciej, o tyle wśród ich kolegów z Wiednia była ponad dwukrotnie wyższa.
Skąd się brała ta nadgorliwość? Przed większością Austriaków drzwi do kariery w hitlerowskim aparacie władzy otworzyły się dopiero po anschlussie w 1938 roku, gdy większość stanowisk i związanych z nimi przywilejów była już dawno rozdana. Zatem, aby dorównać swoim kolegom z Niemiec nowicjusze z Austrii musieli wykazać się szczególnym zaangażowaniem. I robili to. Rozpowszechniany m.in. w Polsce mit „dobrego Austriaka” w niemieckim mundurze jest więc w ogromnej mierze fałszywy.
Nie przeszkodziło to jednak Austriakom skutecznie odciąć się od własnej przeszłości. To w dużym stopniu zasługa aliantów, którzy, unieważniając politykę Hitlera i – co za tym idzie – anschluss z 1938 roku, zdecydowali o przywróceniu w 1955 roku Republiki Austriackiej z powrotem do życia, nie obciążając przy tym odtworzonego państwa winą za zbrodnie popełnione przez jego obywateli podczas wojny. Wszystko poszło na konto nazistów, nazywanych jeszcze wówczas Niemcami. Dzięki temu Austriacy mogli uznać się za pierwszą ofiarę Trzeciej Rzeszy. I wbrew oczywistym faktom przedstawiają się w tej roli do dziś. Robili to i robią na tyle skwapliwie, że cały świat uznał tę fikcję za rzeczywistość.
Podobną operację pozbawiania nazistów ich pochodzenia obserwujemy od pewnego czasu za naszą zachodnią granicą. Bo skoro Austriakom się udało, to dlaczego miałoby się nie udać Niemcom?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/385597-mija-80-lat-od-anschlussu-austrii-czyli-o-tym-jak-nazisci-zamienili-sie-w-ofiary-hitlera
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.